Plażowy patus kontra ratownicy WOPR. "Nie chcemy stosować siły, ale tak trzeba"
- Idę do wody i co mi zrobisz - miał krzyczeć mężczyzna, który mimo zakazu kąpieli, szedł prosto pod wielkie fale. Nagranie z akcji ma już tysiące wyświetleń. Z takimi agresywnymi plażowiczami ratownicy z Władysławowa użerają się niemal codziennie.
- Tego dnia około tysiąca osób na naszym odcinku plaży próbowało wejść do wody pomimo zakazu kąpieli i niebezpiecznych warunków. Zazwyczaj wystarczą 2-3 gwizdki i zawracają. Codziennie użeramy się z takimi agresywnymi wczasowiczami - mówi Jarosław Radke, szef ratowników WOPR we Władysławowie.
Władysławowo. Awantura na plaży
To komentarz do opublikowanego w mediach społecznościowych filmu, przedstawiającego zapasy ratowników z plażowiczem we Władysławowie. Siłowa akcja ratunkowa działa się 31 lipca. Mężczyzna uparł się, aby popływać w śmiertelnie niebezpiecznych warunkach. Nie reagował na gwizdek. Wyzywał ratownika.
Trzeba było siły czterech mężczyzn, aby wyciągnąć go z kipieli. Kiedy plażowicz spoczął na piasku, mówił, że został pobity przez ratowników. "Co ty robisz, Bartek! Nikt nie widział, żeby cię bili" - słyszymy na filmie. To krzyczy kobieta będąca świadkiem akcji. Nagranie kończy się. Wiadomo, że później interweniowała policja. Jednego mężczyznę ukarano mandatem za zakłócanie spokoju. Wobec drugiego skierowano wniosek o ukaranie do sądu.
WOPR nie robi plażowiczom na złość
- My naprawdę nie chcemy używać rąk i przemocy, ale trudno jest patrzeć, jak idzie po pewną śmierć. Fala przybojowa miała wtedy dwa metry wysokości. Sztorm wyżłobił tam głęboki dół. Dzień wcześniej w tym miejscu topił się inny człowiek, rzekomo dobry pływak - mówi dalej szef ratowników.
Podkreśla, że ratownicy nie wywieszają czerwonej flagi na złość turystom. Przepisy kąpieliska precyzyjnie opisują warunki, w których możliwe jest wejście do wody. Ratownicy zamykają plaże, kiedy jest sztorm lub wysokie fale. Do innych plag wakacyjnych nad Bałtykiem należą sinice.
Za każdym razem kiedy ratownicy wywieszają czerwoną flagę, wielu turystów ma pretensje o psucie im wypoczynku. Przecież są na wakacjach, należy im się odpoczynek, za który zapłacili.
- Czasami ludzi trzeba siłą powstrzymywać przed samobójstwem. Ponieważ tego typu plażowych konfliktów jest bardzo dużo, przechodziliśmy specjalne szkolenie psychologiczne. Cieszę się, że ratownikom nie puściły nerwy i trzymali ręce przy sobie - mówi dalej Jarosław Radke.
- Nie można było puścić go w te fale? - dopytujemy.
- Nie. To jak jazda autostradą pod prąd. Ponadto za tą osobą od razu poszliby inni i to jeszcze z dziećmi. Jest mi bardzo przykro z powodu takiej akcji. Ani wójt, ani policja i oczywiście my, nie chcemy takich wczasowiczów - odpowiada szef ratowników. Zapytany, czy sprawcy zamieszania przeprosili ratowników, zaprzecza. - Nigdy nie przepraszają. Czasem nawet uratowani ludzie po prostu odchodzą bez słowa - dodaje.
Masz newsa , zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl