Wizyta u psychologa na NFZ. Pacjenci muszą czekać latami
Martyna* miała 23 lata, kiedy uświadomiła sobie, że choruje na bulimię. Jak się później okazało, wszystko zaczęło się w 14 roku życia. Objadanie się i wymioty. Przez lata, nie zdając sobie z tego sprawy, wyniszczała swój organizm. - Przez schemat, w który wpadłam i któremu się poddałam, miałam stany depresyjne. Pojawiały się też myśli samobójcze i objawy nerwicowe - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską. O samookaleczeniach, które też się zdarzały, Martyna woli nie mówić.
02.09.2016 | aktual.: 25.05.2018 15:11
Cały dzień nie wstawała z łóżka, a jeśli już jej się udało - działała jak robot. - Studia - dom, dom - studia - i tak w kółko. Ciągle płakałam. Miałam wrażenie, że jestem na granicy życia i śmierci - wspomina. Do wizyty u psychologa dojrzała sama. - To miał być przełom. Studiowałam, nie miałam wtedy pieniędzy, więc zadzwoniłam do przychodni NFZ. Zamiast przełomu był wyrok - mówi Martyna. 2 lata - tyle musiała czekać na pierwszą wizytę.
Tak jest w małych miastach. W większych miejscowościach możliwości są szersze. W warszawskich, krakowskich czy gdańskich przychodniach czas oczekiwania skraca się do 3-4 miesięcy. Z danych pochodzących od placówek medycznych przekazywanych do NFZ wynika, że aktualnie świadczeń w ramach umów udziela 7187 psychologów. - Należy jednak zastrzec, że liczba osób posiadających wykształcenie psychologiczne udzielających świadczeń jest wyższa, ponieważ psychologowie są również wykazywani wśród osób, sprawozdawanych do NFZ jako: psychoterapeuci, specjaliści psychoterapii uzależnień oraz specjaliści terapii uzależnień, zależnie od zdobytych po ukończeniu studiów psychologicznych dodatkowych kwalifikacji zawodowych - mówi Wirtualnej Polsce Beata Pieniążek-Osińska z biura prasowego NFZ.
Jednak pacjenci, tacy jak Martyna, potrzebują pomocy natychmiast. - Często w przypadku zaburzeń nerwicowych czy depresyjnych pacjenci potrzebują szybkich efektów, ponieważ doświadczane przez nich objawy paraliżują ich codzienne funkcjonowanie. W takiej sytuacji trafiają do lekarza psychiatry i, jeśli leki są odpowiednio dobrane, to nawet przez kilka lat może leczyć się wyłącznie farmakologicznie. Jeśli pacjent nie może w tej kwestii uzyskać pomocy w ramach NFZ, to decyduje się na wizytę prywatną - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską psycholog i psychoterapeuta Barbara Michno-Wiecheć, prowadząca Gabinet Psychologiczny Drugi Brzeg w Krakowie.
50 minut, 100 zł
Martyna na prywatną wizytę nie miała szans. Studiowała, nie miała oszczędności, a rodzice nie przyjmowali do wiadomości, że jest chora. - Nie wiedzieli, i do tej pory nie wiedzą, czym jest bulimia i jakie są jej konsekwencje - wspomina dziewczyna.
- Terapia, w zależności od podejścia stosowanego przez terapeutę, może trwać od kilku miesięcy do kilku lat. Gdy mówimy o sytuacjach zagrożenia życia, o poważniejszych zaburzeniach, wtedy najbardziej odpowiednia jest psychoterapia długoterminowa, chociaż kwestia problematyki nie jest tu jedynym wyznacznikiem. Wszystko zależy od indywidualnej sytuacji pacjenta, od objawów, jak również oczekiwań i gotowości pacjenta do rozpoczęcia terapii - mówi Barbara Michno-Wiecheć.
Za prywatną wizytę trzeba zapłacić ok. 100 zł. Spotkanie trwa ok 50 min. Psychoterapia, która była potrzebna Marcie, to sesje 1-2 razy w tygodniu. - Nie stać mnie było na taki wydatek. Wyliczyłam, że musiałabym mieć 800 zł na miesiąc na same wizyty. Plus leki farmakologiczne. Takie koszty nie wchodziły w grę - opowiada Wirtualnej Polsce Martyna. - W przypadku zaburzeń odżywiania, konsekwencje braku terapii zależą od indywidualnej sytuacji. Jeśli pacjentka poza wspomnianym problemem dodatkowo doświadcza silnych objawów depresyjnych, miewa myśli samobójcze, dochodzi do samookaleczeń, gdy jej stan zdrowia wskazuje na wygłodzenie (co stanowi poważne zagrożenie dla jej zdrowia i życia), wtedy konieczna jest jak najszybsza pomoc - komentuje ówczesną sytuację Marty psycholog i psychoterapeuta.
Pożyczka
23-letnia wtedy dziewczyna nie mogła szukać wsparcia u rodziców. Nie mogła też na nich liczyć w kwestiach finansowych. Pomoc uzyskała od przyjaciół. - Nie wiem, co bym bez nich zrobiła. Zgodzili się na długoterminową pożyczkę, która, jakby na to nie patrzeć, uratowała mi życie - mówi Martyna.
Otwartość na pracę terapeutyczną u Polaków ciąż wzrasta. - Pomagają w tym zarówno kampanie społeczne, jak i to, że wielu znanych ludzi odczarowuje mit konieczności bycia idealnym i silnym za wszelką cenę. Do podjęcia terapii skłaniają także doświadczane objawy (nerwicowe, depresyjne), problemy w relacjach z ludźmi, kryzysy w związkach, o co wcale nietrudno przy dzisiejszym tempie życia i silnej presji, jaką wywieramy sami na sobie, aby spełnić wszystkie oczekiwania swoje i innych i aby w ten sposób być idealnym. Wszyscy borykamy się z różnymi problemami i ludzką rzeczą jest w trudnych sytuacjach szukać odpowiedniej pomocy. Terapia zdecydowanie pomaga, jeśli ktoś znajduje w sobie przestrzeń, gotowość i jest zdecydowany, aby taką pracę podjąć - zaznacza Barbara Michno-Wiecheć.
Martyna na leczenie na NFZ nie mogła liczyć. Dzięki samoświadomości, zawziętości i, jak podkreśla, pomocy przyjaciół udało jej się pokonać chorobę. - Moja terapia trwała 4 lata. Mogę z pełną odpowiedzialnością i dumą powiedzieć, że jestem zdrowa. Umiem zapanować nad bulimią. Wróciłam też do normalnego życia - mówi Wirtualnej Polsce. Martyna wciąż kontynuuje terapię. Raz na dwa miesiące chodzi na spotkania z psychoterapeutą.
"Reforma opieki psychiatrycznej w Polsce jest jednym z priorytetów Ministerstwa Zdrowia, a działania podejmowane przez resort ukierunkowane na rozwój środowiskowego modelu psychiatrycznej opieki zdrowotnej mają na celu przede wszystkim umożliwienie udzielania świadczeń zdrowotnych pacjentom dotkniętym zaburzeniami psychicznym w sposób kompleksowy oraz w miarę możliwości jak najbliżej ich miejsca zamieszkania. Dlatego też rozwój psychiatrii środowiskowej stanowi jedno z głównych założeń procedowanego Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego" - czytamy w oficjalnym piśmie Ministerstwa Zdrowia przesłanym Wirtualnej Polsce.
Resort zdrowia zaznacza także, że do reformy opieki psychiatrycznej przyczynić się może zwiększenie bazy Centrów Zdrowia Psychicznego i zwiększanie liczby oddziałów psychiatrycznych przy szpitalach ogólnych.
Odpowiedź NFZ
Narodowy Fundusz Zdrowia zaznacza, że liczba osób posiadających wykształcenie psychologiczne udzielających świadczeń jest wyższa, ponieważ psychologowie są również wykazywani wśród osób, sprawozdawanych do NFZ jako: psychoterapeuci, specjaliści psychoterapii uzależnień oraz specjaliści terapii uzależnień, zależnie od zdobytych po ukończeniu studiów psychologicznych dodatkowych kwalifikacji zawodowych.
"Ponadto warto podkreślić, że ze świadczeń opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień można również skorzystać (w zależności od potrzeb i stanu zdrowia) w: poradni, ośrodku dziennym, izbie przyjęć, szpitalu" - czytamy w oficjalnym piśmie NFZ przesłanym do Wirtualnej Polski.
- Jeżeli pacjent dzwoniąc do przychodni usłyszy informacje o jakimś odległym terminie przyjęcia do lekarza, może zadzwonić do swojego oddziału wojewódzkiego NFZ i zapytać, gdzie taką pomoc uzyska w krótszym terminie.Taką też informację można znaleźć na stronie internetowej funduszu w Ogólnopolskim Informatorze o Czasie Oczekiwania na Świadczenia Medyczne. Dane publikowane w Informatorze pochodzą bezpośrednio od świadczeniodawców. Placówki medyczne mają ustawowy obowiązek przekazywania co miesiąc informacji o liczbie oczekujących, średnim czasie oczekiwania, a co najmniej raz w tygodniu o pierwszym wolnym terminie udzielenia świadczenia - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy NFZ Sylwia Wądrzyk. - Aktualnie, według informacji przekazanych przez palcówki medyczne, w poradni zdrowia psychicznego czas oczekiwania w skali kraju w przypadku pilnym wynosi 1 dzień, w przypadku stabilnym 28 dni - dodaje.
* Imię bohaterki, na jej prośbę, zostało zmienione.