Wizja lokalna pod ochroną śmigłowca i policjantów
Śmigłowiec, antyterroryści i policjanci z oddziałów prewencji ochraniali w piątek wizję lokalną sądu nad zalewem w kamieniołomach w Zabierzowie, w procesie o śmiertelne pobicie członka krakowskiego gangu.
Konieczność przeprowadzenia wizji wyłoniła się w trakcie procesu 11 mężczyzn, oskarżonych o pobicie kuriera, przewożącego niegdyś z Gdańska bombę, przeznaczoną do zamachu na jednego z domniemanych przywódców krakowskiego półświatka.
Jak ustaliła prokuratura, do pobicia doszło w wykopie obok Dworca Głównego PKP w Krakowie. Oskarżeni w większości nie przyznawali się do winy i odmawiali składania wyjaśnień.
W trakcie procesu jeden z oskarżonych Krzysztof P. nieoczekiwanie postanowił złożyć wyjaśnienia. Podał nazwiska uczestników pobicia i wyjaśnił, że do pobicia doszło w rejonie zalewu w Zabierzowie. Jego wyjaśnienia wywołały duże poruszenie na ławie oskarżonych. Pojawiły się głosy, że mówi wszystko, ponieważ jest przymierzany na świadka koronnego w procesie "Krakowiaka". Z uwagi na możliwość zemsty, sąd musiał zapewnić oskarżonemu specjalną ochronę na czas wizji lokalnej.
Na czas pobytu sądu nad zalewem teren otaczał szpaler funkcjonariuszy, w powietrzu czuwał śmigłowiec, oskarżony ubrany był w kamizelkę kuloodporną. Podczas przejazdu kolumny przez Kraków ruch został wstrzymany. Do pobicia doszło 6 listopada 1999 roku. Napastnicy, których według relacji świadków było od 11 do 25, pobili swoją ofiarę, a następnie wyrzucili z samochodu przed budynkiem pogotowia ratunkowego. Na drugi dzień pobity mężczyzna zmarł.
W lipcu 1999 roku dwaj kurierzy zostali skazani przez sąd na kary po trzy lata pozbawienia wolności. Cztery miesiące później jeden z nich zginął pobity na dworcu.
Policja ustaliła przebieg wydarzeń m.in. na podstawie zeznań świadków i podejrzanych, billingów telefonicznych i nagrań z dworcowej kamery. Oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności, dwóm z nich, którzy działali w recydywie - do 15 lat. (aka)