Wirus zmutował. Ptasia grypa wraca
Ptasia grypa wraca. Choroba zabija nie tylko drób hodowlany, ale też dzikie ptaki i zagraża innym ssakom. Wirus zmutował się i zabija zwierzęta w rekordowej jak dotąd skali.
Wirus ptasiej grypy H5N1 został po raz pierwszy wykryty w Chinach w 1996 roku. Od tamtej pory rozprzestrzenił się na całym świecie. Choroba zabija do 90 proc. populacji zaatakowanego przez wirus stada.
Jak wynika z danych WHO, tylko w 2022 roku w 67 krajach na pięciu kontynentach z powodu ptasiej grypy trzeba było ubić 131 milionów sztuk drobiu. A to tylko zwierzęta hodowlane - skala epidemii wśród dzikich ptaków nie jest dokładnie znana, gdyż władze nie są w stanie monitorować każdego zwierzęcia. Wiadomo tylko, że jest ich coraz więcej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny jajek oszalały. Żeby nie było jak z cukrem. "Będzie efekt domina"
- Nie widzieliśmy wcześniej takiej liczby zakażeń w przypadku wybuchów ognisk grypy u dzikich ptaków, nigdy - mówi w rozmowie z "Vox" Wendy Pureyar, wirusolog z Tufts University.
Wirus przenosi się na ssaki
Genetyk Andrew Ramey w rozmowie z "Vox" wskazuje, że wirus staje się coraz odporniejszy i zmutował na tyle, by atakować też ssaki. Przykładem tego były np. przypadki zachorowań u kotów w Polsce. Naukowcy obawiają się, że może wkrótce zacząć atakować ludzi.
Na razie jednak nie ma wielu informacji, by wirus miał masowo przenosić się na ludzi. W połowie lipca polskie Ministerstwo Zdrowia przyznało, że nie ma potwierdzonego przypadku, "w którym choroba od kota przeniosła się na ludzi".
Konsekwencje epidemii
Wirus prowadzi natomiast do poważnych zakłóceń w rolnictwie. Szacuje się, że to właśnie szalejąca epidemia doprowadziła do globalnego wzrostu cen jajek.
Oprócz tego wirus jest niebezpieczny dla gatunków zagrożonych wyginięciem, jak rybitwa kaspijska czy kondor kalifornijski.
Czytaj więcej: