Ptasia grypa u kotów. Światowa Organizacja Zdrowia zabrała głos
WHO zabrała głos w sprawie zachorowań oraz zgonów kotów, spowodowanych przez wirusa ptasiej grypy. Światowa Organizacja Zdrowia w wystosowanym oświadczeniu podkreśliła, że "ryzyko zarażenia się ptasią grypą przez mieszkańców Polski jest niskie".
18.07.2023 12:51
Temat tajemniczej choroby kotów, który doprowadza do ich śmierci, pojawił się w Polsce pod koniec czerwca. Jak wskazały późniejsze badania, za zachorowania odpowiedzialny jest wirus A/H151, czyli szczep ptasiej grypy.
Ptasia grypa u kota. WHO komentuje zachorowania
Z danych przekazanych przez polskich badaczy do WHO wynika, że na dzień 11 lipca przebadanych zostało 47 próbek - 46 z nich pochodziło od kotów a jedna od drapieżnego gatunku z rodziny kotowatych, Karakala trzymanego w niewoli. Badanie wskazało, że wirus ptasiej grypy został potwierdzony w 29 próbkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W poniedziałek 17 lipca głos w tej sprawie zabrała Światowa Organizacja Zdrowia. W wystosowanym oświadczeniu wskazała, że wciąż nie jest jasne, w jaki sposób ptasia grypa rozprzestrzenia się wśród kotów. Wciąż badane są również przyczyny epidemii. Jednocześnie podkreślono, że ryzyko zarażenia się ptasią grypą przez człowieka jest niewielkie. "Może być ono niskie do umiarkowanego w przypadku osób mających regularny kontakt z kotami oraz lekarzy weterynarii".
Ptasia grypa u ludzi? Minister Zdrowia podkreśla
To tematu możliwej transmisji wirusa ptasiej grypy z kotów na ludzi w poniedziałek 17 lipca odniósł się również Minister Zdrowia Adam Niedzielski. Jak podkreślił w rozmowie z "Faktem", w Polsce nie ma żadnego potwierdzonego przypadku, "w którym choroba od kota przeniosła się na ludzi". Jednocześnie zapewnił, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Główny Inspektorat Sanitarny, który pozostaje w kontakcie z właścicielami chorych kotów. "Jest wymiana informacji na temat tego, czy są jakieś objawy, ale też oczywiście jest przekazywana pewna informacja, jak w tej sytuacji dbać o siebie". Jak zapewnił szef resortu zdrowia, na tym etapie, jest to wystarczające działanie.