PublicystykaWiktor Świetlik: "Walką z pedofilią to nie polityka" [OPINIA]

Wiktor Świetlik: "Walką z pedofilią to nie polityka" [OPINIA]

Upolityczniliśmy już w Polsce kwestie odstrzału dzików, wieku szkolnego, muzyki. Może choć z pedofilami zaczęlibyśmy walczyć razem?

Wiktor Świetlik: "Walką z pedofilią to nie polityka" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Getty Images, Gallo

"Cechą instynktu jest to, że się go słucha niezależnie od tego, co mówi rozum" - brzmiała słynna definicja Karola Darwina. Wygląda na to, że w przypadku walki z pedofilią nie działa ani jedno, ani drugie. Bo i rozum, i instynkt (przynajmniej w przypadku człekokształtnych) większości nakazują chronić młode osobniki gatunku. A świat dzisiejszych mediów, a może i skłóconego ze sobą społeczeństwa, jest gotowy poświęcić część dzieci w imię politycznej nawalanki.

"Nic się nie stało". "Zabawa w chowanego". Nasi i wasi przestępcy

W ciągu ostatniego tygodnia miały premierę dwa głośne filmy poruszające temat pedofilii. Jeden poświęcony pedofilii w Kościele, drugi – przede wszystkim w środowisku artystycznym, celebryckim czy dziennikarskim.

Oba spotkały się z głośnym odzewem, ale i krytyką.

Oba zinterpretowano z miejsca politycznie. Kościół dziś bliższy jest rządzącej prawicy. A Tomasz Sekielski, twórca filmu "Zabawa w chowanego", opisuje przypadki pedofilii wśród księży. Z kolei film Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało" opowiada o pedofilii w świecie elit celebrycko-medialnych, środowisku politycznie często bardzo bliskiemu dzisiejszej opozycji lewicowo-liberalnej. Premiera odbyła się cztery dni później, jakby w odpowiedzi na film Sekielskiego.

To wystarczyło. "Tamten film atakuje tylko naszych!" – okrzyknęły oba wrogie sobie obozy. "Tamten jest niewiarygodny. To 'nasz film' jest wiarygodny, bo opowiada o tamtych" – to, w dużym skrócie, reakcja wielu osób.

"Nic się nie stało". "Zabawa w chowanego". Towarzystwo ochroni

Efekt? Pedofilia, nie bez udziału twórców filmów, zostaje wpisana w kontekst polityczny. A wtedy tworzy się sytuacja jak w przypadku prewencyjnego odstrzału dzików w trosce o zdrowie świń. Jesteś za rządem? Popierasz odstrzał. Jesteś przeciwko rządowi? Jesteś przeciwko.

Tylko, że tym razem nie o dziki i świnie chodzi.

Sytuacja jako żywo przypomina spór o Romana Polańskiego. Przepraszam za dosadność, ale przypomnę - gwałciciela 13-latki. Gwałciciela, bo z 13-latką według prawa i psychologów dorosły mężczyzna nie odbywa stosunku, tylko zawsze ją gwałci. Podniósł się wówczas chór obrońców reżysera. "Odpokutował swoje. Pamiętajmy o jego filmach" – słyszeliśmy. I najstraszniejsza z opinii: "Przecież to była nieletnia prostytutka" – słowa padające z ust reżysera uchodzącego za etyczno-moralny wskaźnik.

Owszem, Roman Polański jest wielkim reżyserem, ale niczego to nie zmienia. Powinien ponieść karę, a potem do końca życia znajdować się pod obserwacją, byśmy mieli pewność, że więcej nie skrzywdzi dziecka. Identycznie jest w przypadku księdza–pedofila czy łowcy talentów wybierającego sobie ofiary spośród nieletnich chłopców, jak na rzymskim targu niewolników.

"Nic się nie stało". "Zabawa w chowanego". To konkretni ludzie

Przecież ten interes – jakim jest ochrona dzieci - jest dużo bardziej podstawowy, niż zdecydowana większość spraw będących obiektem sporu politycznego. Dlaczego dla tak wielu jest to tak niezrozumiałe? Dlaczego nie rozumieją, że tworzą świat idealny dla pedofilii, którzy mogą próbować - i zapewne próbują - chronić się pod skrzydła własnych środowisk, na zasadzie "to tamci mnie niszczą, prześladują, chodzi o politykę"?

Upolitycznienie sprzyja pedofilom jeszcze na dwa inne sposoby. Po pierwsze, w ferworze walki zbyt często przybiera charakter rozprawy z "całą organizacją", całym środowiskiem. Skoro cały Kościół "chronił" pedofilów, to jak wyłuskać pojedynczego winnego? Skoro cała "branża rozrywkowa" jest tym przeżarta, to znaczy, że z nią trzeba walczyć, a nie z konkretnym przestępcą.

Po drugie, takie podejście rodzi niekiedy fałszywe podejrzenia czy oskarżenia, naciąganie, a te jak nic innego chronią tych pedofilów prawdziwych. W ostatnim czasie – nie tylko w Polsce – było wiele przypadków, gdzie sądy nie tylko stwierdzały, że pedofilii nie da się dowieść, ale że ewidentnie oskarżony jest niewinny. Wcześniej dochodziło jednak do medialnego linczu.

"Nic się nie stało". "Zabawa w chowanego". Co ze szkołą i sportem?

Jeszcze jedna sprawa. Medialni liberałowie kłócą się dziś z Kościołem, a medialni konserwatyści z elitami artystycznymi. Więc one są pod lupą w największym stopniu. Dobrze, że są. Ale publikowane raporty kryminalne pokazywały, że najwyższy stopień skazań dotyczył pracowników fizycznych (może to być spowodowane tym, że łatwiej dawali się złapać).

Sprzeczne badania wskazują z kolei, że nie da się stwierdzić, gdzie poziom przestępczości jest najwyższy. Psychologowie zauważają, że pedofile szukają branż zawodowych, gdzie mają jak najczęstszy kontakt z dziećmi. Czy polska szkoła, sport, branże medyczne są pod lupą? Nie słychać o tym, a przecież mieliśmy swojego czasu głośną aferę w środowisku psychoterapeutycznym.

Pedofilii, jako zjawiska, zapewne nie da się niestety w stu procentach wyeliminować - ale maksymalnie ograniczyć ją można tylko wtedy, gdy zaczniemy szukać winnych, a nie winy w naszych przeciwnikach kulturowych czy politycznych. Ta walka może być skuteczna tylko jako walka zbiorowa. Jeśli się ona nie uda, przegranymi będziemy wszyscy. Bo pedofil, w przeciwieństwie do komentatorów i polityków, o poglądy nie pyta.

Wiktor Świetlik dla WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)