Wiktor Świetlik: Jak Anna Maria Żukowska przeniosła świat hejterskich anonimów do mainstreamu [Opinia]
Agresja i brak wrażliwości anonimowych trolli zyskały konkurencję w postaci niektórych polityków czy publicystów. Rekord ustanowiła w niedzielę rzeczniczka SLD – Anna Maria Żukowska.
20.01.2020 14:36
Żyjemy w kulturze oburzania się. Oburzające wpisy, oburzające zachowania, oburzanie się oburzaniem i wywoływanie należytego oburzenia stało się stałym elementem gry politycznej. Oburzenie zawsze budzą oczywiście przeciwnicy polityczni, bez względu na stronę, ich chamstwo, agresja, głupota, no i przede wszystkim – nienawiść. Filozof Erich Fromm zauważał, że "moralne oburzenie” jest jedną z najczęstszych metod, by usprawiedliwić swoją własną nienawiść. Dzisiejsi politycy i media robią z tego powszechny użytek – macie "moralne prawo” nienawidzić tych, którzy sieją nienawiść, tych z tamtej "szczujni”, po "tamtej stronie”.
Ale dochodzi jeszcze jeden problem. Nasze zmysły są stępiane tym ciągłym oburzaniem i kiedy ktoś naprawdę przekracza granice, robi coś, co powinno obudzić powszechny protest, to reakcje niczym się nie różnią od sztampowego "oburzania się”. Uważam, że taką granicę przekroczyła Anna Maria Żukowska, rzeczniczka SLD.
Nic się nie stało
Dla przypomnienia, wczoraj, w niedzielę 19 stycznia zmarł profesor Grzegorz Jędrejek, sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Został powołany pisowską większością sejmową w 2017 roku, a więc znalazł się w ogniu ataków opozycji. Można by rzec, że stał się elementem już rytualnej politycznej walki o instytucje prawne między skłóconymi polskimi stronnictwami. Przyczyn śmierci nie podano, ale biorąc pod uwagę, że Jędrejek zmarł w wieku 46 lat, musiały być one niespodziewane, a śmierć sędziego tragedią dla jego najbliższych. Wydawałoby się, że każdy to zrozumie albo choć przez kilka dni postara się uszanować.
Tymczasem już w kilka godzin po śmierci Jędrejka rzeczniczka SLD na Twitterze pozwoliła sobie na żarcik pisząc "To wygląda na Klątwę Dublera”. Odniosła się tym samym do tego, że zdaniem opozycji sędziowie TK nie są prawdziwymi sędziami, a podstawionymi. Co charakterystyczne i najbardziej uderzające w całej tej historii, wypowiedzi swojej rzeczniczki nie skrytykował ani szef SLD Włodzimierz Czarzasty, ani prominentny polityk tej partii Andrzej Rozenek. Obaj dystansowali się od niej, starali się jednak koleżankę tłumaczyć.
Nowy standard
Lewica często postulowała zerwanie z "tradycyjnymi instytucjami” tym razem jednak poszła dużo dalej niż zwykle, przynajmniej od czasu śmierci Bolesława Bieruta. Szacunek dla zmarłego w momencie śmierci łączył większość cywilizacji bez względu na to, czy objawiał się wschodnimi płaczkami, SMS-owymi kondolencjami czy chwilą milczenia. Na świecie politycy z przeciwnych obozów przychodzą na swoje pogrzeby.
Wielkimi krokami zbliża się 10. rocznica katastrofy smoleńskiej, która pochłonęła dużą część naszej elity. Obrodzi we wzajemne oskarżenia i wypominki. Słuszne i niesłuszne. Ale jednak do tej pory nabijanie się ze śmierci człowieka niemal w jej momencie było domeną internetowych trolli. Nawet objawiający najbardziej zdegenerowane zachowania politycy kilka dni czekali. Janusz Palikot miał kpić ze śmierci Lecha Kaczyńskiego zaraz po katastrofie, ale i to dziać miało się w SMS-ach do zaufanych kolegów z Platformy, a nie na forum publicznym. Był zbyt doświadczonym politykiem, by robić to 10 kwietnia, choć oczywiście potem uruchomił swoją maszynkę nienawiści i pogardy.
Ależ byłam zabawna
Nie wiem, jaką jest osobą rzecznik SLD i dlaczego tak postąpiła. Uważam, że tak postąpić może tylko osoba skrajnie bezmyślna albo osobowość psychopatyczna. Przecież każdy z nas przeżywał śmierć bliskich i widział ludzi, którzy przeżywają taką śmierć. Do tej pory takie Schadenfreude, że nielubiana osoba zmarła, tuż po jej śmierci, było domeną internetowej trollerki, twitterowych anonimów, kryjących się w anonimowości autorów postów, facebookowych frustratów. Z reguły potępianych przez innych.
Tu mamy do czynienia z wypowiedzią ważnej osoby, w dodatku reprezentującej trzecią pod względem wielkości formację parlamentarną, a jej koledzy nie widzą w tym nic dyskwalifikującego. Czyli znak, że wolno? Na pewno znak, że nie na każdym odcinku następuje cywilizacyjny postęp, a czasami mamy do czynienia z regresem głęboko przed czasy kamienia łupanego.
Wiktor Świetlik dla WP Opinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl