Wikingowie próbowali skolonizować Amerykę, zorganizowali kilka wypraw
Gdy na kontynentalnej Europie ludzie rozprawiali o rychłym końcu świata, który nadejść miał w roku 1000, wikingowie z Grenlandii ekscytowali się wieścią o odkryciu nowego lądu. Kraina niegdyś zaobserwowana przez Bjarniego Herjolfssona i zbadana przez Leifa Szczęściarza, nęciła swoim bogactwem, więc "zaczęto teraz dużo mówić o tym, że ludzie powinni poszukać tego kraju, który odkrył Leif" (Saga o Grenlandczykach). Poprzedni odkrywcy do Ameryki tylko przybyli i ją zobaczyli, tym razem wikingowie zapragnęli ją zdobyć - pisze dr Łukasz Malinowski w artykule dla WP.
02.03.2016 19:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Popłyń z nami na Grenlandię, mówili. To ląd pełen zieleni, niezamieszkany i tylko czeka na śmiałków, którzy go skolonizują i wezmą w posiadanie tyle ziemi, ile zapragną. Rzeczywistość okazała się nie tak różowa, jak obiecywano. Skandynawowie, którzy posłuchali zachęt Eryka Rudego i osiedlili się na Grenlandii, zetknęli się z surowymi warunkami życia, ale przetrwali i zagospodarowali nową ojczyznę. Ta okazała się zresztą bogata, choć nie w urodzajną ziemię, czy lasy, ale przede wszystkim w łowiska i duże stada wielorybów występujących w okolicznych wodach. Dwa skandynawskie osiedla na Grenlandii (wschodnie i zachodnie) liczyły na początku XI wieku od 300 do 500 mieszkańców, wśród których było przynajmniej kilkudziesięciu młodych mężczyzn gotowych opuścić ojcowiznę, by szukać szczęścia i bogactwa w dostatniejszej i cieplejszej Winlandii. Leżąca w Ameryce kraina nie była przecież tak daleko - znajdowała się o wiele bliżej niż ojczysta Skandynawia, a każdy, kto z niej wracał, przywoził ze sobą skarby warte
fortunę.
Nie wiemy, ile wypraw do Ameryki zorganizowali Skandynawowie, choć między XI a XIII wiekiem musiało ich być przynajmniej kilka. Według sag pierwsi za kolonizację nowego świata wzięli się członkowie rodziny Leifa Szczęściarza, a każdy przywódca nowej ekspedycji prosił go o użyczenie mu zbudowanego w Ameryce domu, czy też osiedla zwanego Leifsbudir. Zapewne podpytywali go również o położenia nowego lądu, a być może prosili o statek i nawigatora - żeglarza, który odbył już taką podróż wspólnie z Leifem. Czynili tak nie tylko z przyczyn praktycznych, ale i prawnych, bowiem Leifa uważano poniekąd za właściciela Winlandii - był przecież jej pierwszym zasiedleńcem i zgodnie z ówczesnym zwyczajem, mógł sobie rościć do niej prawo, tak jak niegdyś zrobił to Eryk Rudy odnośnie całej Grenlandii. Niewykluczone, że skandynawskie sagi o odkrywaniu Ameryki powstały właśnie po to, by ugruntować pierwszeństwo rodu Leifa w eksploatacji Winlandii. Spisywanie sag rodowych w celu podkreślenia władzy jakiejś rodziny nad danym
regionem było powszechną praktyką.
Według "Sagi o Grenlandczykach" (kompilacja tekstów z XIII w.) po odkryciu Leifa zorganizowano jeszcze cztery wyprawy, na których czele stali kolejno Thorwald Eriksson (brat Leifa), Thorstein Eriksson (brat Leifa), Thorfinn Karlsefni (szwagier Leifa Szczęściarza, mąż jego siostry Gudrid) i Freydiss Eriksdottir (siostra Leifa). Z tych zamorskich wojaży tylko ekspedycja Thorsteina zakończyła się całkowitą klęską, gdyż z powodu sztormów jego statek musiał zawrócić z powrotem na Grenlandię. Podobnie opisuje to wydarzenie "Saga o Eryku Rudym" (XIII w.), z tym że wedle tego podania w wyprawie chciał też uczestniczyć sam Eryk Rudy, ale zrezygnował z niej, gdy tuż przed wypłynięciem spadł z konia i połamał sobie żebra, co uznano za zły omen. Autor sagi podaje, że oprócz nieudanego rejsu Thorsteina i Eryka, Grenlandczycy podjęli jeszcze tylko jedną próbę kolonizacyjną, choć tym razem na wielką skalę. Miała to być wspólna ekspedycja wymienionych wcześniej wodzów: Thorwalda Erikssona, Freydis i Karlsefniego. Trudno
orzec, czy wojaże te odbyły się osobno, jak głosi tradycja związana z "Sagą o Grenlandczykach", czy autor "Sagi o Eryku Rudym" celowo złączył trzy ekspedycje, nie mając szczegółowej wiedzy o każdej z nich, a równocześnie wiedząc, że wszystkie musiały mieć miejsce w podobnym czasie (między 1000 a 1013 r.). Z pewnością to jednak duża ekspedycja Karlsefniego jest najobszerniej opisana w sagach i wiele wskazuje na to, że podobnie wyglądały historyczne wyprawy wikingów, których celem było skolonizowanie Winlandii.
Kupiec w Ameryce
Mieszkający na Islandii Thorfinn Karlsefni "był zamorskim kupcem i znany był jako dobry żeglarz" (Saga o Eryku Rudym, wszystkie cytaty za przekładem Anny Waśko). Pochodził ze znakomitego radu, a jednym z jego przodków miał być na wpół legendarny Ragnar Lodbrok (znany szerszej publiczności jako bohater serialu "Wikingowie"). Karlsefni stale kursował między skandynawskimi państwami, zdobywając pokaźny majątek, ale przełomowa okazała się podróż handlowa z Norwegii na Grenlandię, którą odbył po roku 1000. Robiąc przystanek na Islandii, połączył siły z załogą drugiego statku i w sumie około osiemdziesięciu ludzi przybyło na Grenlandię nie tylko po to, by handlować, ale też zdobyć dla siebie nowe ziemie. Oprócz Karslefniego przywódcami tej grupy byli Snorri Thorbrandsson, Bjarni Grimolfsson i Thorhall Gamlason. Na Zielonym Lądzie Karlsefni poślubił córkę Eryka Rudego o imieniu Gudrid, zapewniając tym sobie przychylność Leifa Erikssona oraz nowych chętnych do zasiedlenia Winlandii. Do Karlsefniego dołączyła grupa
Grenlandczyków, na których czele stanął Thorwald Eriksson (brat Leifa), Freydis (siostra Leifa) wraz z mężem Thorwaldem oraz Thorhall Myśliwy.
W sumie osadników było około 160, w tym kobiety i dzieci, a śmiałkowie załadowali na statki również krowy, byka, rozmaite zwierzęta domowe, narzędzia i wszystko to, co potrzebne było do założenia samowystarczalnej osady. Karlsefniemu, wytrawnemu kupcowi, musiał przyświecać jeszcze jeden cel - na nowej, bogatej ziemi chciał założyć faktorię handlową, skąd mógłby pozyskiwać drewno, zboże i winorośli, produkty bardzo pożądane tak na Grenlandii, jak i na Islandii, a nawet w znacznie już wykarczowanej Anglii.
Rekonstrukcja kuźni wikingów w L'ans aux Meadows fot. Wikimedia Commons
Osadnicy bezpiecznie przeprawili się przez cieśninę Davisa i dotarli do amerykańskich wybrzeży. Następnie popłynęli na południe, dokładnie tak jak kilka lat wcześniej uczynił Leif Szczęściarz i mijali kolejno Hellulandię ("Ziemię Płaskich Kamieni" - Ziemię Baffina?), Marklandię ("Ziemię Lasów" - Labrador?) i dotarli do... Tutaj zdania są podzielone. Według "Sagi o Grenlandczykach" odnaleźli gospodarstwo Leifa, według "Sagi o Eryku Rudym" nigdy nie postawili stopy w Winlandii, a pierwszą zimę w Ameryce spędzili nieopodal wyspy, którą nazwali Straumsey ("Wyspa Prądów", w której naukowcy widzą dzisiejszą Belle Isle lub Great Sacred Island). "Zaczęli teraz badać, jakie zalety ma ta kraina i co może oferować. Były tam góry i krajobraz był piękny; nie zważając na nic innego zajęli się badaniem tej ziemi" (Saga o Eryku Rudym).
Gdy nadeszła wiosna, odkrywcy rozdzielili się - część pożeglowała na północ, zaś Karlsefni udał się na południe, uznając, że najlepiej badać nowy ląd w obu kierunkach. Pierwszej grupie nie poszczęściło się. Według moralizatorskiego przesłania sagi, stało się tak, ponieważ na jej czele stał Thorhall Myśliwy, czciciel Thora, który przez swoje pogaństwo nie zasługiwał na wikińską ziemię obiecaną. Na wskutek sztormu statek Thorhalla został porwany przez fale i rozbił się u wybrzeży Irlandii (w owym czasie wybitnie chrześcijańskiego kraju), a jego załoga została pobita i wzięta w niewolę, zaś sam Myśliwy wkrótce potem zmarł.
Większe sukcesy odniósł Karlsefni. Dotarł do ujścia dużej rzeki i przybił do lądu w miejscu, które nazwał Hop (dosł. "Zamkniętą Zatoką"). Tereny te okazały się żyzne i dostatnie - odnaleziono samosiewne zboże i winorośl, strumienie były pełne ryb, a lasy obfitowały w zwierzynę. Postanowiono, że właśnie tutaj powstanie osada. Wikingowie wznieśli domy, a przezorny Karslefni dodatkowo otoczył swoją siedzibę palisadą. Osadnicy natknęli się bowiem na tubylców.
Rzeź w raju
Wikingowie nazywali rdzennych mieszkańców Ameryki Skraelingami, co można przetłumaczyć jako "wrzeszczący ludzie", "piszczący ludzie", "pokurcze" lub po prostu "nędznicy". Poprawności politycznej wikingowie nie znali i z pogardą patrzyli na dziwacznych "małych ludków", z którymi nie sposób było się dogadać. "Byli to niscy, niepozorni ludzie z brzydkimi włosami; mieli duże oczy i szerokie kości policzkowe" - w taki lakoniczny sposób opisano tubylców w "Sadze o Eryku Rudym". Natomiast w "Historia Norvegiae" (XIII w.) dodano, że nie znali oni żelaza, za to robili noże z ostrych kamieni i pociski z ciosów morsów, a ranni, nawet śmiertelnie, prawie nie krwawili.
Nie wiemy, jakie dokładnie ludy kryły się pod tym wspólnym mianem, którym Skandynawowie określali wszystkich "dzikich" mieszkańców Ameryki oraz Grenlandii. Normanowie mogli się stykać z Eskimosami kultury Thule (na Grenlandii, ale dopiero po 1200 roku, co jednak mogło wpływać na informacje zawarte w sagach), z Dorsetami (w płn. Kanadzie i na płn. Grenlandii) i z leśnymi Indianami, którzy byli przodkami Innu (Labrador), Beothuków (Nowa Funlandia) i Mikmaków (Nowa Szkocja).
W sagach opisano dwa rodzaje kontaktów osadników z tubylcami: pokojowe i wrogie. Nie wiadomo, które były pierwsze. Część badaczy przekonuje, że początkowo wikingowie starali się nawiązać ze Skraelingami pokojowe relacje, a konflikt wybuchł dopiero na wskutek kulturowych nieporozumień i obopólnej nieufności. Przeczy temu "Saga o Grenlandczykach", wedle której podczas wyprawy Thorwalda Erikssona wikingowie z zimną krwią zamordowali pierwszych ośmiu Indian, jakich napotkali. Nie byłoby to niczym dziwnym, bo morscy łupieżcy z Północy często grabili i mordowali tych, którzy nie potrafili się obronić (przekonali się o tym zwłaszcza angielscy mnisi), natomiast gdy przewaga liczebna była po stronie przeciwnika, grzecznie proponowali: "może pohandlujemy?"
Karslefni zetknął się z tubylcami, którzy przybyli do jego osady setkami. Głupotą byłoby ich prowokować, tym bardziej, że można było zarobić, wykorzystując ich słabe umiejętności kupieckie. Normanowie zaoferowali fragmenty czerwonego sukna i mleko. "Taki był więc handel Skraelingów: to, co kupili, wynieśli w swoich brzuchach, podczas gdy Karlsefni i jego towarzysze zatrzymali ich towary i skóry" (Saga o Grenlandczykach). Handel skończył się, gdy jeden z wojów zabił Indianina, który próbował mu ukraść broń (Saga o Grenlandczykach) lub na wskutek nieszczęśliwego wypadku - oto bowiem byk zerwał się z uwięzi i zaatakował Skraelingów, co potwornie ich wystraszyło (Saga o Eryku Rudym). Cokolwiek zdenerwowało Indian, przystąpili oni do krwawej bitwy z osadnikami, mając miażdżącą przewagę liczebną. Wikingowie zdawali się być bez szans, ale uratowała ich śmierć indiańskiego wodza, po której tubylcy uciekli (Saga o Grenlandczykach), albo szalony wyczyn Freydis (siostry Leifa Szczęściarza). Będąca wówczas w ciąży
kobieta rozdarła swoją sukienkę i uderzając się płazem miecza po nagich, pełnych od pokarmu piersiach zaatakowała przeciwników, czym napełniła odwagą swoich pobratymców i skłoniła do ucieczki Skraelingów (Saga o Eryku Rudym). Jeśli ta druga historia jest prawdziwa, to Indianie musieli zobaczyć w córce Eryka boginię płodności, bo trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek żołnierz miał czmychać na widok nagiej niewiasty.
Wikingowie nie odpłynęli od razu. W sumie spędzili na obcej ziemi trzy lata, ale doszli do wniosku, że kolonizacja nie uda im się, więc wrócili na Grenlandię, gdzie wzbogacili się na sprzedaży amerykańskich dóbr. Karlsefni przywiózł ze sobą o wiele więcej, niż pozostali - syna o imieniu Snorri (pierwszy znany nam z imienia Europejczyk urodzony w Ameryce Północnej) oraz dwóch indiańskich chłopców, których ochrzcił i nauczył swojego języka, zapewne po to, by potem się nimi chwalić (na podobne pomysły wpadał też Kolumb i inni szesnastowieczni wieczni odkrywcy).
Dalsze wyprawy?
Sagi nie podają szczegółów kolejnych wypraw w poszukiwaniu Winlandii, co nie znaczy, że ich nie podejmowano. Grenlandczycy doszli jednak do wniosku, że zakładanie trwałych osad w Ameryce nie opłaca im się. Tubylcy byli bowiem nieprzychylni, a nieliczni Grenlandczycy nie byli w stanie dostarczyć wystarczająco dużo osadników, by mieczem i ogniem podbić nowoodkryte ziemie, lub choćby zapewnić kolonizatorom stały dopływ ludzi do pracy. Wciąż atrakcyjne pozostały jednak krótkotrwałe wyprawy po amerykańskie drewno, więc pewnie niejeden drwal odwiedzał Winlandię w kolejnych stuleciach. Eksploatowali ją również grenlandzcy i islandzcy wielorybnicy, którzy lubili wyprawiać się na połów w okolice Ziemi Baffina.
Znaleziska archeologiczne potwierdzają kolonizacyjne próby wikingów w Ameryce. W latach 60-tych odkryto pozostałości małej skandynawskiej osady w L'nse aux Meadows, w której stało siedem budynków mieszkalnych (trzy długie domy dla bogatszych osadników i cztery chałupy dla niewolników i służby), ale też i kuźnia, co świadczyło o samowystarczalności siedziby mogącej pomieścić do 100 osób. Nie da się stwierdzić, któremu spośród trzech opisanych w sagach osiedli (Leifsbudir, siedziba Karslefniego w Hop, czy domy nieopodal Straumsey) odpowiada to znalezisko, ale z pewnością było jednym z tymczasowych, zamieszkiwanych sporadycznie skandynawskich przyczółków, jakie wikingowie zakładali na ziemiach Indian.
dr Łukasz Malinowski dla Wirtualnej Polski
Dr Łukasz Malinowski - historyk, pisarz i popularyzator nauki, urodzony w 1983 r. W 2010 roku obronił na Uniwersytecie Jagiellońskim doktorat z historii. Specjalizuje się w dziejach średniowiecznej Skandynawii. Autor książek: "Berserkir i ulfhednar w historii, mitach i legendach", "Heros i łotr. Pogański wojownik w średniowiecznej literaturze Islandii". Publikował w "Wiedzy i Życiu", "Focusie Historia", "Mówią Wieki" i "Nowej Fantastyce". Autor powieściowego cyklu "Skald" ("Karmiciel kruków", "Kowal słów tom 1-2"), którego akcja rozgrywa się w Europie z połowy X wieku. Prowadzi stronę internetową: ainarskald.pl.