Więził kobietę ponad 8 lat. Stał się ofiarą wspólnika?
Zanosi się na prawdziwy przełom w sprawie, która jeszcze nie tak dawno zaprzątała uwagę wszystkim Austriakom. Okazuje się bowiem, że Wolfgang Priklopil, który w 1998 roku porwał i więził przez 8,5 roku w swojej willi pod Wiedniem Nataschę Kampusch, mógł mieć wspólnika.
29.02.2012 | aktual.: 29.02.2012 09:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Takie rewelacje zawiera najnowsze wydanie niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, który powołuje się na słowa przewodniczącego pracującej przy parlamencie Austrii komisji badającej sprawę porwania kobiety. Śledczy nie wykluczają też możliwości morderstwa, którego rzekomy wspólnik miał dokonać na Priklopilu. Oficjalna wersja głoszona do tej pory przez policję mówiła, że porywacz popełnił samobójstwo, kiedy jego ofiara uciekła w 2006 roku. A stało się to wtedy, gdy porywacz mył swoje auto i nie zamknął pomieszczenia, w którym od wielu lat trzymał porwaną dziewczynkę.
Wkrótce po tym, jak twierdziło policyjne dochodzenie, Wolfgang Priklopil rzucił się pod pociąg, a stało się to 23 sierpnia 2006 roku Teraz jednak komisja powołana w Wiedniu przy austriackim parlamencie po wielu miesiącach pracy stwierdza w swoim raporcie, który zostanie ogłoszony pod koniec marca, że Wolfgang Priklopil mógł mieć wspólnika i że sam również mógł się stać jego ofiarą.
– W mojej opinii trudno jest utrzymać wersję o działaniu jednego sprawcy tego porwania – mówił „Spieglowi” Werner Amon, szef parlamentarnej komisji. Jak wyjaśniał, opiera swoje opinie na przejrzeniu wszystkich zachowanych dokumentów tej sprawy, w tym również nagrań wideo. Po ich dokładnej lekturze nasuwa się jeden wniosek, że porywacz musiał mieć wspólnika. A ten tajemniczy wspólnik miał porywacza uciszyć, by policja dalej już nie drążyła tej sprawy.
Koronnym dowodem na potwierdzenie tej tezy mają być zdjęcia z sekcji zwłok porywacza. Okazało się, że jego ciało jest nienaruszone, a przy zderzeniu z pociągiem należy to uznać co najmniej za bardzo dziwne. Jak twierdzili niedawno biegli, ciało po zderzeniu z pociągiem, pod który miał się rzucić porywacz, powinno być całkowicie zdeformowane.
Na sumieniu ma tu wiele austriacka policja, która nie przesłuchała dróżnika, który znalazł na torach zwłoki mężczyzny. Jakimś dziwnym trafem nie przeprowadzono autopsji.
Amon domaga się teraz nowego, kompleksowego dochodzenia, które ostatecznie wyjaśniłoby jedną z najbardziej mrocznych spraw kryminalnych w Austrii.
Opublikowanie w przyszłym miesiącu raportu może pomóc 24-letniej Nataschy Kampusch, która od lat walczy z policją o odszkodowanie. Domaga się miliona euro za błędy, jakie jej zdaniem popełniono w śledztwie prowadzonym po jej porwaniu. Sąd w Wiedniu w maju ubiegłego roku stwierdził, że dowody w tej sprawie nie potwierdzają teorii przedstawionej przez kobietę i dlatego zadość-uczynienie jej się nie należy.
Kazimierz Sikorski