Więzienie za in vitro? 160 tys. osób podpisało się "za"
Podczas debaty w sejmie posłowie PO i Lewicy zgłosili wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji Kodeksu karnego, przewidującego karanie więzieniem za zabiegi in vitro, eksperymenty na embrionach i handel nimi. Chodzi o projekt społeczny, pod którym podpisało się 160 tys. osób.
05.05.2010 | aktual.: 05.05.2010 20:09
Projekt, przejęty przez grupę posłów, zakłada karanie więzieniem do lat trzech za dokonywanie zabiegów in vitro; eksperymenty na embrionach zagrożone byłyby karą od 5 do 25 lat więzienia, a handel nimi - karą nie krótszą niż trzy lata więzienia.
- Ten projekt to dowód, że skandaliczna jest nasza bezczynność - mówił uzasadniając projekt Jan Filip Libidzki (Polska Plus). Przypomniał, że w sejmie jest kilka projektów w tym zakresie. Jak mówił, stale słyszane są "nawoływania, by kompleksowo ten problem rozwiązać, a jednocześnie nic się nie dzieje". - 160 tys. osób się w końcu zorganizowało i uznało, że musi wziąć sprawy w swoje ręce - ten projekt jest wielkim oskarżeniem wobec tych, którzy odpowiadają za tok prac legislacyjnych, którzy toczą debatę od miesięcy, a może lat - i nie widać szczęśliwego końca tej debaty - mówił.
Wniosek za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu zgłosili przedstawiciele PO i Lewicy. Głosowanie jeszcze na tym posiedzeniu sejmu.
Jak mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), ten projekt nie rozwiązuje żadnego problemu związanego z zagadnieniem in vitro: nie mówi nic o kwestiach medycznych, naukowych, nie dotyka bioetyki. - Ocenia in vitro wyłącznie w kategoriach światopoglądowych - oświadczyła. Jej zdaniem, nieuzasadnione i niewłaściwie jest, by zaczynać regulowanie prawa w zakresie in vitro od Kodeksu karnego.
Teresa Wargocka (PiS) podkreśliła, że sejm powinien kompleksowo zajmować się kwestią in vitro. - Rodzi się pytanie, dlaczego mielibyśmy uchwalać tak fragmentaryczny projekt, kiedy kompleksowe projekty czekają - mówiła. Zaapelowała do marszałka sejmu o przyspieszenie prac nad tymi projektami i powołanie komisji nadzwyczajnej ds. ich rozpatrzenia. - Od pierwszych zapowiedzi pana premiera Tuska o uregulowaniu tej kwestii minęły już dwa lata i niestety w sprawach medyczno-etycznych decyduje w Polsce komercyjny wolny rynek, a nie prawo - oświadczyła.
Stanisław Rydzoń (Lewica) również podkreślał, że ten projekt jest fragmentaryczny i nie ma żadnego uzasadnienia. On również przypomniał inne projekty w tym zakresie, które oczekują na dalsze prace sejmowe, w tym - jak zaznaczył - "rozważny, kompromisowy" projekt posłów Lewicy. Według niego, gdyby przyjąć rozwiązania proponowane w projekcie nowelizacji Kodeksu karnego, więzienie czekałoby na "ludzi pragnących dziecka, lekarzy i wszystkich, którzy im w tym pomogą".
Jak powiedział Józef Zych (PSL), ten projekt powinien być rozpatrywany łącznie z pozostałymi, bo jest "jednym ze spojrzeń na kwestię in vitro". Opowiedział się za skierowaniem go do komisji.
Wiceminister sprawiedliwości Piotr Kluz oświadczył, że niekwestionowana jest potrzeba uregulowania w dziedzinie bioetyki i zapłodnienia in vitro, ale projekt poselski jest nie do zaakceptowania.
Autorzy projektu uzasadniają go tym, że obecnie w Polsce nie ma żadnych uregulowań dotyczących tej kwestii; jak piszą - jest to "źródłem wielu bulwersujących nadużyć moralnych". "Celem ustawy jest uregulowanie tej materii poprzez całkowity zakaz popełniania czynów, które godzą w godność ludzką i naruszają prawa człowieka" - czytamy w uzasadnieniu.
W sejmie zostało złożonych pięć projektów dotyczących in vitro. Z powodu różnicy zdań nad osobnymi ustawami w PO pracowali: Jarosław Gowin (kierował pracami zespołu przy kancelarii premiera ds. Konwencji Bioetycznej) oraz Małgorzata Kidawa-Błońska.
Projekt Gowina wprowadza prawną ochronę embrionów ludzkich, zakaz handlu i nieodpłatnego przekazywania innym osobom zarodków i gamet. Zapłodnienia in vitro mają być dostępne wyłącznie dla małżeństw, a w szczególnych przypadkach także dla samotnych kobiet. Gowin proponuje, by istniała możliwość utworzenia tylko dwóch zarodków, które muszą być implantowane matce; wyklucza pobieranie komórek rozrodczych od osób trzecich. Sąd może zgodzić się na implantację embrionu ludzkiego innej kobiecie w przypadku: śmierci matki genetycznej, wycofania zgody na implantację, upływu dwóch lat od daty utworzenia embrionu ludzkiego.
Kidawa-Błońska proponuje, aby dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją, in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie. Zespół, którym w tym zakresie kierowała Kidawa-Błońska, przygotował trzy projekty: ustawę bioetyczną, nowelę ustawy o pobieraniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów oraz nowelę kodeksu rodzinnego.
Projekt Bolesława Piechy (PiS) zakazuje w ogóle stosowania in vitro. Przewiduje jednak możliwość adopcji zarodków, które już są wytworzone i zamrażane.
W sejmie jest też poselski projekt nowelizacji ustawy transplantacyjnej, opracowany m.in. przez członków zespołu, który działał przy kancelarii premiera pod kierunkiem Gowina, a których założenia nie zostały wówczas uwzględnione. Projekt złożył Marek Balicki (Lewica). Dopuszcza on m.in. tworzenie i zamrażanie wielu zarodków oraz licencjonowanie lecznic, w których wykonywane są zapłodnienia metodą in vitro. Podpisało się pod nim kilkudziesięciu posłów: Lewicy, SdPl, Demokratycznego Koła Poselskiego, Kazimierz Kutz (PO) oraz posłowie niezrzeszeni.
Do prac w sejmowej komisji zdrowia został też skierowany projekt autorstwa byłej posłanki, obecnie eurodeputowanej Joanny Senyszyn (SLD).
We wrześniu ub.r. sejm odrzucił już obywatelski projekt zakazujący stosowania metody in vitro i przewidujący kary więzienia dla osób przeprowadzających takie zabiegi.