Wiesław Kaczmarek straci immunitet?
Wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego
Wiesławowi Kaczmarkowi (niez.) jest już gotowy - nieoficjalnie
dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do prokuratury.
Wniosek sporządziła Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu
(Podkarpackie), która chce postawić Kaczmarkowi zarzut
przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego. Wiesław Kaczmarek zapowiedział, że jeśli dojdzie do wyjaśniania przed
sądem afery związanej ze spółką Laboratorium Frakcjonowania Osocza
(LFO), "nie będzie chował się za immunitetem".
"Co to jest za praktyka, że prokurator ogłasza, że ma jakiś zamiar. Jestem osobą publiczną i uważam za skandaliczne postępowanie prokuratora, który co jakiś czas wypuszcza dziennikarskiego bąka" - powiedział Kaczmarek. Dodał, że nie będzie komentował zamiarów prokuratury i poczeka aż zajmie ona oficjalne stanowisko.
"Wiem co zrobiłem, nie boję się i nie uchylę się w żaden sposób od odpowiedzialności, nie będę chował się za immunitetem, żeby wyjaśnić sprawę w sądzie, jeśli do tego dojdzie"- zapowiedział Kaczmarek. Podkreślił też, że zwróci się do ministra sprawiedliwości o wyjaśnienie medialnych przecieków.
Chodzi o głośną aferę związaną ze spółką Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO), która miała powstać w Mielcu. W 1997 roku rząd Włodzimierza Cimoszewicza poręczył 60% z 32 mln dolarów kredytu przyznanego LFO przez konsorcjum bankowe na czele z Kredyt Bankiem. Taką decyzję podjęto, mimo negatywnych opinii dwóch komisji rządowych oraz analityków ministerstwa gospodarki. Udzielenie rządowych gwarancji poparł ówczesny minister gospodarki Wiesław Kaczmarek.
Prokurator Zbigniew Krawczyk odmówił udzielenia informacji na temat wniosku. Nie wyjawił także powodu odmowy udzielania informacji na ten temat. "Nie udzielamy żadnych informacji na ten temat" - powtarzał Krawczyk. Wniosek zostanie - zgodnie z procedurą - wysłany do prokuratora apelacyjnego w Rzeszowie, a następnie do prokuratora generalnego, bo tylko on może wystąpić o uchylenie immunitetu do Sejmu. Razem z wnioskiem przesłanych zostanie też 40 tomów kserokopii akt śledztwa.
Wkrótce też prokuratura wystąpi prawdopodobnie do sądu z wnioskiem o wysłanie za jednym z podejrzanych w sprawie LFO europejskiego nakazu aresztowania. Chodzi o głównego założyciela LFO, Zygmunta N. Prokuratura zamierza rozszerzyć zarzuty wobec niego. Dotychczas był on podejrzany o przywłaszczenie 1,5 mln dolarów na szkodę spółki, teraz kwota ta urosła do 8 milionów dolarów. Ponadto prokuratura chce mu zarzucić wyłudzenie 21 mln dolarów kredytów z różnych banków.
Jednak Zygmunt N. przebywa obecnie w Anglii i nie stawia się na wezwania do prokuratury na przesłuchanie. Jego pełnomocnik przekazał prokuraturze informację, że jego klient cierpi na nadciśnienie tętnicze i obecnie przechodzi badania.
Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza w 1997 roku zaciągnęła na budowę fabryki, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Kredytu dla LFO udzielało konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 milionów. Wybudowano jednak tylko dwie hale. Fabryka nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła.
Bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 milionów dolarów. Rzecznik prokuratory okręgowej w Tarnobrzegu Edward Podsiadły poinformował, że dotychczas rząd spłacił 2,7 mln dolarów.
Związki twórców fabryki z politykami SLD od dawna opisywały ogólnopolskie media. "Rzeczpospolita" ujawniła, że wśród przedsiębiorców, którzy mieli budować fabrykę osocza, był Włodzimierz W. - znajomy Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Siwca i właśnie Kaczmarka.