Wielki test mostu na Wiśle. Eksperci zmiażdżyli głośną inwestycję Trzaskowskiego
- Na tym - nazwijmy to - "moście" nie ma miejsca dla rowerzystów. Rower tam można przeprowadzić, aby to było bezpieczne. Tam rowerem jechać się nie da - stwierdza Witold Smolik, członek stowarzyszenia Warszawska Masa Krytyczna. Budowa kładki pieszo-rowerowej na Wiśle w Warszawie pochłonęła 154 mln zł. Inwestycja, którą reklamował prezydent Rafał Trzaskowski, cieszy się gigantycznym zainteresowaniem wśród warszawiaków i turystów.
Okrzyknięto ją najnowszą obowiązkową atrakcją Warszawy. Spacer mostem pozwala podziwiać panoramę Warszawy z nieco innej perspektywy.
Już przed budową, na podstawie projektu, eksperci zwracali uwagę, że - wbrew temu, co twierdził ratusz - nie będzie to infrastruktura służąca komunikacji, a atrakcja turystyczna. Reporter Wirtualnej Polski Jakub Bujnik postanowił przetestować na rowerze najnowszą przeprawę. Wybrał się na nią w piątek około godz. 13. Brak wyznaczonej ścieżki dla jednośladów zmuszał jednak naszego reportera do omijania pieszych czy zatrzymywania się co kilkanaście metrów.
Na kładce dominują bowiem piesi. - Ten most nie łączy się z infrastrukturą dla rowerów w taki sposób, żeby możliwe było korzystanie z niego na co dzień w sposób wygodny. Nie nazywajmy tego inwestycjami dla rowerzystów czy dla pieszych. Powiedzmy szczerze - to jest miejsce, które ma wyglądać ładnie - komentuje członkini stowarzyszenia "Zielone Mazowsze" Agnieszka Nowak. - Od 2016 roku mówiliśmy, że ta przeprawa w tym miejscu i w tym kształcie nie ma sensu. Ta kładka nie rozwiązuje żadnych problemów, a rodzi dodatkowe - dodaje Smolik. Obejrzyj cały materiał z przejazdu po kładce, by dowiedzieć się więcej o inwestycji, która zachwyciła tak wiele osób.