Wielka powódź w Niemczech. Dramatyczne relacje. "Byliśmy zdani tylko na siebie"
Po ulewnych deszczach mieszkańcy Niemiec, Belgii i Holandii zmagają się z ogromnymi powodziami. W kilkadziesiąt minut kilkanaście miast zostało zalanych. Służby ratunkowe poinformowały o kilkuset zgonach. - Wszystkie drogi są w tej chwili sprzątane. My jesteśmy trochę na uboczu, ale w centrum miasta bardzo prężnie działają wszyscy mieszkańcy z łopatami, sprzątają cały gruz. Nie ma dróg. Asfalt jest podmyty, drzewa są poprzewracane. Płynąca rzeka porwała wszystko, śmietniki, samochody, belki, kontenery - relacjonowała w programie "Newsroom WP" Katarzyna Adamiak, Polka mieszkająca w Nadrenii Północnej-Westfalii w Niemczech. - Na uboczu miasta jesteśmy zdani tylko na siebie, nikt nie przyszedł z pomocą. Dojazd jest niemożliwy. (...) Wszyscy są psychicznie zmęczeni. Nie wiemy, co robić - tłumaczyła Adamiak. Prowadząca Agnieszka Kopacz dopytywała, czy tego typu zjawisko pogodowe można było przewidzieć. - Mieszkamy w górach, nikt się tego nie spodziewał. (...) Myśleliśmy, że deszcz może padać mocniej, ale wszystko spłynie, a rzeka wszystko zabierze, jak zawsze. Ale wszystko tak drastycznie nagle się zmieniło, że zalało drogi, piwnice. Trzeba było biec z workami z piachem i kamieniami, aby drzwi i okna zablokować. Woda miała taką moc, że nic nie można było robić. W ciągu 15 minut wszystko zostało zabrane. Straż pożarna nie mogła do wszystkich dotrzeć. Byliśmy zdani na siebie - przekazał Artur Adamiak, syn Katarzyny. Materiał powstał we współpracy z Deutsche Welle.