Wielka pomoc dla uchodźców może skończyć się kłopotami. Ekspert wskazuje na błędy w rządowym projekcie
- Projekt proponowany przez rząd wpędzi nas w duży administracyjny problem. Urzędy gminy sobie z tym wszystkim nie poradzą - mówi Wirtualnej Polsce prof. Maciej Duszczyk, członek Rady Naukowej Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.
Rząd przyjął projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z inwazją Rosji na ten kraj. W tym tygodniu nad projektem pracuje Sejm. Projekt będzie głosowany na sali plenarnej najprawdopodobniej już w środę 9 marca.
Pomoc materialna dla uchodźców to jeden z elementów projektu ustawy. W jej ramach Ukraińcy w Polsce będą mogli otrzymać nie tylko świadczenia na dzieci, ale też z systemu pomocy społecznej. - Tą ustawą chcemy zapewnić namiastkę normalnego życia dla ponad miliona uchodźców, w tym kobiet i dzieci, najbardziej bezbronnych ofiar wojny - stwierdził premier Mateusz Morawiecki.
Niektórzy eksperci wskazują jednak, że - mimo dobrych intencji rządu i założeń projektu - w projekcie ustawy, który był przygotowywany bardzo szybko i w bardzo krótkim czasie, jest sporo niedoróbek. Te mogą przynieść niepożądane konsekwencje w przyszłości.
- Sposób osiągnięcia słusznych celów, które są wskazane w projekcie ustawy, jest bardzo zbiurokratyzowany i praktycznie niemożliwy do realizacji w tej skali, z którą mamy do czynienia - wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Maciej Duszczyk, od ćwierćwiecza zajmujący się migracjami. - Pomysły generalnie są OK, ale z ich realizacją będzie bardzo duży problem - dodaje ekspert.
Ustrzec się przed koszmarem
Prof. Duszczyk podaje przykład: - PESEL jest bardzo dobrym pomysłem. Ale trzeba to załatwić w urzędzie gminy na papierze. Trzeba wypełnić papierowy dokument, dostarczyć zdjęcia w odpowiednim standardzie itd. Czy wyobraża pan sobie, kiedy ta ustawa wejdzie w życie i te setki tysięcy uchodźców w Polsce ruszą do urzędów gmin, żeby to załatwić? Że matka z dwójką dzieci będzie czekać 8 godzin w urzędzie na dopełnienie formalności, a jacyś naganiacze będą sprzedawać numerki za dwie stówy? Że podejdzie do okienka i okaże się, że ma złe zdjęcie? Przecież takie zdjęcia trzeba gdzieś zrobić, to nie mogą być zdjęcia z polaroida!
Zdaniem naszego rozmówcy rząd nie przewidział fundamentalnej kwestii. - To jest sytuacja, która wpędzi nas w duży administracyjny problem. Urzędy gminy sobie z tym wszystkim nie poradzą - przekonuje ekspert.
I wskazuje, że rząd będzie mógł wtedy powiedzieć: "Wszystko świetnie przygotowaliśmy, ale skoro się nie udaje, to znaczy, że urzędy nie dają rady".
- A urzędy nie dadzą rady przy tak zaprojektowanych przepisach - mówi prof. Duszczyk.
Jakie zmiany należałoby wprowadzić? - Każda osoba, która ma paszport biometryczny, nie powinna mieć obowiązku pojawiać się w urzędzie. Ta ścieżka powinna być w takiej sytuacji przyspieszona. Wszelkie formalności powinny być rozłożone w czasie. Zgodnie z zasadą: nie wszyscy naraz. Inaczej zafundujemy sobie koszmar - mówi ekspert.
Odbiurokratyzować procedury
Czy profesor uznaje, że proponowane przez rząd świadczenia dla uchodźców z Ukrainy - jak choćby 500+ - są zasadne? - Tak, te osoby trzeba wspomóc. Ale to wszystko jest wyłącznie na papierze. Znów trzeba chodzić do urzędów i składać dokumenty. Każda osoba z PESEL-em powinna mieć możliwość założyć konto bankowe i przez aplikację bankową starać się o te świadczenia, takie jak 500+. Dokładnie tak samo, jak robią to Polacy. Ewentualnie można byłoby dosłać zeskanowane dokumenty. I tyle - wskazuje prof. Duszczyk.
Jak mówi, "jeśli tego wszystkiego Ukraińcy w Polsce nie będą robić elektronicznie, to urzędy się zapchają". A co to spowoduje? - To, że Polacy nie będą mogli załatwić swoich spraw. I wtedy pojawią się negatywne emocje - przestrzega rozmówca WP.
Jak dodaje: - Powinny być moim zdaniem uruchomione przez wojewodów specjalne punkty, w których uchodźcy mogliby zaczerpnąć pomocy, jeśli chodzi o formalności przy składaniu wniosków. To jest niezbędne.
Profesor przypomina też o systemie podatkowym. - Te osoby będą powyżej 180 dni w Polsce, więc już w tym roku wejdą w nasz system podatkowy. Co z Polskim Ładem? - pyta ekspert.
Problem w szkołach
Prof. Duszczyk zwraca też uwagę na kwestię kwalifikacji zawodowych nauczycieli. - Nie widziałem takich zapisów, które mówiłyby, że na podstawie dokumentów wydanych w Ukrainie nauczyciele na podstawie uznanej kwalifikacji czasowej mogą pracować w polskich szkołach w klasach zerowych stworzonych dla Ukraińców. Taki przepis powinien być. Konkretnie - wskazuje ekspert.
Nasz rozmówca podkreśla, że nie da się uniknąć sytuacji, w których będą powstawać osobne klasy dla dzieci z Ukrainy. - Do końca wakacji, i tego przekonania będę bronić jak niepodległości, powinniśmy traktować pobyt Ukraińców w Polsce jako pobyt czasowy. Klasy w szkołach realizowałyby w takiej sytuacji ukraiński program edukacji z przekonaniem, że te dzieci wrócą po wakacjach do swojego kraju - mówi prof. Duszczyk.
Wskazuje też na inny aspekt: - Trzeba dać całkowicie wolną rękę dyrektorom szkół. Żaden kurator nie powinien mieć nic do powiedzenia, jeśli chodzi o ścieżkę nauczania dzieci z Ukrainy. Jak przepisy dyrektorom szkół na to pozwolą, to oni sobie z tym poradzą. W jednych klasach dzieci z Ukrainy będą uczyły się z dziećmi z Polski, na przykład matematyki, a na języku polskim będą już w klasach zerowych wśród dzieci ukraińskich - mówi prof. Duszczyk.
- Wyobraźmy sobie teraz, że prezydent Duda nie zawetował tzw. "lex Czarnek". Żeby cokolwiek zrobić w szkole, np. zaprosić organizacje pozarządowe, aby uczyły języka polskiego czy wprowadzały działania integrujące polskie dzieci z ukraińskimi, musiano by złożyć wniosek na 30 dni przed i pewnie czekać kilka tygodni na odpowiedź. Na szczęście szkołom chociaż tego problemu oszczędzono - przekonuje ekspert od migracji.
40 zł dla opiekunów? "Tego nie ma"
Eksperta zapytaliśmy też o zapowiedzi przedstawicieli rządu - na czele z premierem - o udzieleniu wsparcia finansowego osobom, które zdecydują się przyjąć uchodźców pod swój dach. Mateusz Morawiecki mówił, że takie osoby mogą otrzymać 40 zł na każdego uchodźcę za dzień opieki (przez maksymalnie dwa miesiące).
Problem w tym, że… ustawa nie określa wysokości tego świadczenia. - W projekcie zawarto jednocześnie przepis, że to świadczenie będzie można uzyskać na podstawie umowy z gminą, ale nigdzie nie ma projektu takiej umowy i procedury jej podpisywania. Oznacza to w praktyce, że rodziny, które przyjęły np. matkę z dziećmi, raczej o taki zwrot kosztów nie wystąpią. Rodzi to natomiast pole do oszustw i nadużyć. Mogą zdarzyć się ludzie, cwaniacy, którzy będą próbować fikcyjnie przyjmować uchodźców i zarabiać na tym nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Im podpisywanie umów z gminą może się opłacać. Pomysł dobry, ale realizacja znów kiepska - mówi nam prof. Duszczyk.
Zgodnie z projektem specustawy osobom, których pobyt w Polsce zostanie zalegalizowany w trybie określonym w jej przepisach, będzie przysługiwać prawo do: świadczeń rodzinnych, świadczenia wychowawczego, świadczenia na wyprawkę szkolną 300+ (ale od następnego roku szkolnego, bo na obecny nie można już składać wniosków), rodzinnego kapitału opiekuńczego (RKO) oraz dofinansowania na obniżenie opłaty żłobkowej, które wejdzie w życie od kwietnia. W praktyce oznacza to, że ukraińskie matki będą mogły na podstawie specustawy korzystać z większości dostępnych obecnie świadczeń na dzieci, poza wsparciem z Funduszu Alimentacyjnego.
Projekt zakłada, że prawo do świadczeń będzie przysługiwać od miesiąca złożenia wniosku, ale nie wcześniej niż od miesiąca, w którym uchodźca i jego dziecko zostali wpisani do rejestru obywateli Ukrainy. Co ważne, prawo do świadczeń będzie ustalane na zasadach i w trybie wskazanym w przepisach odpowiednich ustaw, a więc wniosek np. o 500+ lub RKO uchodźca będzie musiał złożyć do ZUS w formie elektronicznej, co dla części osób może okazać się kłopotliwe bez odpowiedniego wsparcia.
Ponadto w projekcie specustawy znalazły się przepisy wprowadzające pomoc finansową dla osób, które zdecydowały się przyjąć pod swój dach uchodźców i ponoszą koszty ich wyżywienia oraz zakwaterowania. Jeśli będą miały podpisaną umowę z gminą, będzie im przysługiwać świadczenie pieniężne na okres nie dłuższy niż 60 dni, choć w szczególnie uzasadnionych sytuacjach będzie mógł być przedłużony.
Posłowie wprowadzają w tym tygodniu w Sejmie poprawki do ustawy.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl