Czeka nas gigantyczny kryzys uchodźczy? "To nowy cel Putina. Chce skłócić Europę"
Celem Władimira Putina jest nie tylko przejęcie kontroli nad Ukrainą, ale także wywołanie ogromnych napięć społecznych w krajach UE. Rosyjski dyktator chce doprowadzić do potężnego kryzysu uchodźczego, niespotykanego w Europie po II wojnie światowej. - Spory w UE na tym tle są kwestią czasu - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
- Pierwotne cele Putina, czyli szybkie rozbicie armii ukraińskiej, przejęcie kontroli nad Ukrainą i zmiana rządu w Kijowie, nie zostały zrealizowane. Społeczeństwo i armia ukraińska walczą i myślę, że jeszcze długo będą walczyć. Dlatego Rosjanie próbują wygenerować nowe problemy, również dla Zachodu. W ten sposób Putin chce mieć większy punkt nacisku na Unię Europejską - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ekspert uważa, że jednym z celów Władimira Putina jest wywołanie gigantycznego kryzysu uchodźczego.
- W ostatnich dniach obserwujemy częstszy ostrzał ludności cywilnej, budynków, dzielnic mieszkaniowych. To nie jest przypadek, wbrew temu, co twierdzą Rosjanie. To z premedytacją zaplanowana akcja, która ma za zadanie zastraszanie ludności, wywoływanie paniki i wygnanie za granicę jak największej liczby osób - przekonuje Wojciech Konończuk.
Jak zauważa nasz rozmówca, na przejściach granicznych z Ukrainą jest coraz więcej osób. - To efekt polityki, którą prowadzi Kreml. Ta liczba jest nieporównywalna w Europie z jakimkolwiek innym konfliktem po II wojnie światowej - mówi.
Wicedyrektor OSW twierdzi, że "ten problem może przewyższyć skalę konfliktu syryjskiego". - Wojna w Syrii wygnała z kraju 4-5 mln osób. Jeśli wojna w Ukrainie będzie trwała, to tylko w Polsce będziemy przyjmować milion uchodźców z Ukrainy tygodniowo, a w innych krajach - kolejne kilkaset tysięcy. To jest liczba, z którą żadne państwo sobie nie poradzi w pojedynkę - przestrzega rozmówca WP.
Setki tysięcy uchodźców. "Sami nie będziemy w stanie sobie poradzić"
Profesor Marek Duszczyk z UW, zajmujący się migracjami od 25 lat, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że Polska jest w stanie przyjąć na dłużej maksymalnie 500-700 tys. uchodźców.
- Im szybciej zrozumiemy, że Polska nie jest w stanie zrobić wszystkiego sama, nie jest w stanie przyjąć wszystkich i zapewnić im godnego pobytu, tym lepiej. I to nie tylko lepiej dla nas, ale dla osób, które do nas uciekły i szukają schronienia. Setek tysięcy Ukraińców nie zatrzymają u siebie w domach Polacy czy mieszkający w Polsce Ukraińcy. W krótkim terminie - tak, to działa. W długim, a z takim mamy już do czynienia, nie - mówił nam prof. Duszczyk.
Z ekspertem od migracji zgadza się Wojciech Konończuk. - Prof. Duszczyk ma rację. O ile Polska poradziła sobie w początkowej fazie wojny dzięki wysiłkom społeczeństwa i rządu, tak ten problem będzie lawinowo narastać. Sami nie będziemy w stanie sobie z nim poradzić. Będziemy musieli myśleć o relokacji części ludzi i stworzeniu międzynarodowego funduszu pomocy uchodźcom - mówi wiceszef OSW.
Jak zaznacza, Polacy zdali test z pomocy potrzebującym. Ale sytuacja będzie się zmieniać.
- Pierwszy entuzjazm może zastąpić pewna irytacja, zmęczenie, mimo trwającego współczucia. Tak jest zawsze przy tego typu kryzysach uchodźczych, niezależnie od szerokości geograficznej. Przedłużający się problem może wywołać napięcia społeczne - podkreśla nasz rozmówca.
Kryzys uchodźczy to coś, na co gra Władimir Putin. - Jednym z elementów nacisku Rosjan jest właśnie wywołanie gigantycznego kryzysu uchodźczego. Celem Rosji jest pogłębianie tego problemu w na tyle potężny sposób, żeby wywołać naciski Zachodu na rząd w Kijowie. Tak, żeby podczas negocjacji ukraińsko-rosyjskich doprowadzono do "konsensusu", czyli przyjęcia de facto rosyjskich warunków. Takie jest założenie Kremla - wskazuje Wojciech Konończuk.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił, że Rosja wstrzyma działania militarne, o ile Ukraina zgodzi się uznać Krym za terytorium rosyjskie oraz separatystyczne republiki Doniecka i Ługańska za terytoria niezależne, odrzuci dążenia do wejścia do jakiejkolwiek organizacji międzynarodowej (czyli również NATO i Unii Europejskiej), co powinna zapisać w swojej konstytucji. Zdaniem Rosji, Ukraina powinna przeprowadzić też "demilitaryzację państwa". Te warunki są dla strony ukraińskiej nie do przyjęcia.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl