PolskaWielcy skonfliktowani?

Wielcy skonfliktowani?

Premier Leszek Miller i prezydent Aleksander Kwaśniewski


Opozycja "twarda" (LPR, PiS, PO) i "miękka" (Samoobrona) liczy 187 posłów. Ale rząd SLD-UP-PSL - jak uważają niektórzy politycy - może mieć kłopoty z powodu jednego człowieka: prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

03.07.2002 | aktual.: 05.07.2002 11:11

Po dymisji wicepremiera i ministra finansów Marka Belki politycy opozycji otwarcie mówią o konflikcie między ośrodkiem prezydenckim, a premierem.

Zdaniem lidera PiS Lecha Kaczyńskiego podstawy do konfliktu są: prezydent ma co prawda pozycję, która daje potężne wpływy, ale nie daje możliwości rządzenia. A - jak sądzi Kaczyński - Kwaśniewski ma tego rodzaju ambicje.

To daje podstawę do konfliktu: rząd premiera Millera nie zapewnia prezydentowi takich możliwości, mógłby natomiast zapewnić to inny rząd, oparty nawet o tę samą większość parlamentarną. To są te racjonalne przesłanki konfliktu - analizuje Kaczyński.

Zastrzega jednak, że nie wie, czy dobrze odtwarza rzeczywistość, ponieważ opozycja jest trzymana w dużej odległości, zarówno od ośrodka prezydenckiego jak i Kancelarii premiera.

Opozycja dostrzega możliwość wykreowania takiego konfliktu, po to żeby osiągnąć rzeczy, których - w sytuacji w jakiej znajduje się w Sejmie - osiągnąć nie może - uważa jeden z pracowników Kancelarii Prezydenta.

Dodaje, że różnice zdań między prezydentem i premierem są bardzo widoczne i istotne, ale wynika to z faktu, że politycznie prezydent i premier mają do odegrania dwie zupełnie różne role; prezydent jest z definicji konstytucyjnej stabilizatorem układu politycznego w państwie.

Siłą rzeczy czasami wyraża inne poglądy, czy zajmuje inne stanowisko niż rząd, który zajmuje się sprawami bieżącymi, ale sam konflikt kreowany jest przez opozycję - podkreśla pracownik Kancelarii Prezydenta.

To nie opozycja doprowadziła do dymisji pana ministra Belki; to nie opozycja była przeciwnego zdania w sprawie Rady Polityki Pieniężnej i to nie opozycja opowiada się po przeciwnych stronach w sprawie NBP, tylko premier i prezydent - ripostuje jeden z liderów LPR Roman Giertych.

Dodaje, że spodziewa się, że prezydent zastosuje retorsje, tzn. za odwołanie Belki podejmie jakieś działania, np. skieruje jedną z przyjętych przez koalicję ustaw do Trybunału Konstytucyjnego, lub ją zawetuje, może też blokować niektóre rządowe inicjatywy.

Giertych zwrócił też uwagę, że reakcja prezydenta na wniosek premiera Millera o odwołanie Belki była inna, niż za czasów rządów Jerzego Buzka: wówczas prezydent podpisywał takie wnioski - jak mówi Giertych - bez gadania, a teraz - jak zapowiedziano w komunikacie kancelarii - podpisze decyzję o odwołaniu Belki po rozmowach z premierem i rozpatrzeniu sprawy następstwa na tych funkcjach.

Czy opozycja zyskałaby na konflikcie prezydent - premier? Trudno powiedzieć - uważa Giertych. Jego zdaniem na pewno straciłby SLD, a głosy Sojuszu przejęłaby nie do końca opozycja tylko Samoobrona, co w konsekwencji - jak sądzi - doprowadziłoby do rozpadu SLD.

Wątpliwości nie ma Lech Kaczyński: rząd Millera jest jednym z najgorszych jaki sobie w ogóle można wyobrazić, jeśli chodzi o metody działania, o różnego rodzaju powiązania itd. - mówi.

Zatem - dodaje - czym Miller słabszy, tym Polsce - nie tylko opozycji - lepiej.

Teoretycznie można sobie wyobrazić rząd gorszy od rządu premiera Millera, w praktyce to jest trudne - i taka jest odpowiedź - podsumowuje lider PiS.

Nie ma konfliktu i nawet gdyby pojawiły się powody do tego, żeby on zaistniał, to i prezydent i premier są tak doświadczonymi politykami, że różnicę zdań wyjaśnią przy wspólnej kolacji - zapewnia rzecznik SLD Jerzy Wenderlich.

Dodaje, że obaj politycy wiedzą, lepiej niż inni, że taki spór żadnej ze stron się nie opłaca, a w "przeciąganie liny" bawić się mogą politycy III ligi, ale nie panowie, którzy od lat grają w politycznej ekstraklasie.(an)

aleksander kwaśniewskimillerpremier
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)