"Większość sejmowa staje na głowie". Sejm zmienia regulamin
Sejm przygotowuje się na tzw. drugi krok, po którym premierem ma zostać Donald Tusk. Procedura powołania szefa rządu jest już nieco archaiczna i trzeba ją dostosować do obecnych realiów. Niesie to za sobą jednak pewne niebezpieczeństwo polityczne. - Większość sejmowa staje na głowie, żeby nie było niedopatrzeń - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Anna Pacześniak.
06.12.2023 20:28
W środę Sejm pracował nad nowelizacją regulaminu izby ws. tzw. drugiego kroku - procedury, która ma doprowadzić do przejęcia rządów przez Donalda Tuska. Po tym jak Mateusz Morawiecki nie zyska większości, to właśnie niższa izba parlamentu ma wyłonić kandydata na premiera.
Tym - zgodnie z oczekiwaniami - zostać ma Donald Tusk. Żeby tak się stało - zgodnie z obecną procedurą - potrzebne będzie głosowanie imienne. Co to oznacza? Wyczytani posłowie po kolei podchodzą do urny i wrzucają do niej karty podpisane imieniem i nazwiskiem posła. Parlamentarzystów jest 460. Procedura jest zatem niezwykle czasochłonna.
Nowelizacja zakłada, że zamiast kłopotliwego głosowania imiennego, głosowano by zgodnie z obecną procedurą głosowania w Sejmie. System ten pozwala - niemal w czasie rzeczywistym - stwierdzić, kto i jak głosował. - Moim zdaniem to przejaw determinacji partii, które ciągle są w opozycji, żeby pokazać, że wszyscy stoją w blokach startowych i w poniedziałek otrzymują sygnał do startu - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską politolog prof. Anna Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Samo głosowanie imienne wiadomo, że trwałoby długo. 460 osób musi podejść na środek sali i zagłosować. To musi trwać. Chodzi o to, żeby nawet te kruczki - przez nikogo nie zawinione - nie opóźniały procedury - wskazuje rozmówczyni WP.
- Większość sejmowa, z marszałkiem Szymonem Hołownią na czele, robi wszystko, żeby to wyłonienie rządu w drugim kroku przebiegło sprawnie i bez opóźnień. Nie byłoby takiej presji, gdyby nie nadchodzący szczyt UE. Większość sejmowa staje na głowie, żeby z ich strony nie było żadnych niespodziewanych niedopatrzeń - podkreśla politolożka.
Zobacz także
Prof. Pacześniak spodziewa się jednak, że PiS podejmie jakąś próbę przeciągania procedury, wskazuje nawet możliwe scenariusze. - Podejrzewam, że będzie próba przeciągania tego momentu. Może się to odbyć m.in. poprzez długie exposé Mateusza Morawieckiego, a potem dyskusję nad nim. Dodatkowo jest jeszcze "wielka misja" Andrzeja Dudy w Szwajcarii, która też ten proces opóźnia - wskazuje.
"Zniesmaczenie, nie zniecierpliwienie". PiS opóźnia przekazanie władzy
Czy sama zmiana regulaminu, która zostanie przeprowadzona w zasadzie w ostatniej chwili, może też stanowić "oręż" dla PiS-u, żeby opóźniać proces oddania władzy? Czy PiS, może próbować wykorzystać ten temat, jak próbował wykorzystać częściowy raport komisji lex Tusk?
Rozmówczyni WP w to jednak wątpi. - Nie sądzę jednak, żeby sama zmiana regulaminu była wykorzystana jako ewentualny argument do opóźnienia procesu zmiany władzy. To byłoby już ośmieszenie Kancelarii Prezydenta. Myślę jednak, że Kancelaria Prezydenta tego nie skomentuje, ale nie chcę uprzedzać faktów - podkreśla ekspertka.
- Mam wrażenie, że ludzie, widząc takie próby jak raport cząstkowy, już się tym nawet nie denerwują. Mówią: żałosne to jest. Ale nie ma już takiego poczucia - jakie było przez ostatnie osiem lat, że jak PiS coś wymyśli to, to zadziała. Faza zdenerwowania minęła - komentuje.
Prof. Pacześniak wskazuje jednak, że działania niższej izby parlamentu mogą zostać wykorzystane w inny sposób. Tutaj zwraca uwagę na możliwy atak ze strony mediów publicznych. - Taka próba zasiania niepewności wśród starszych wyborców, - zwolenników PiS, może się odbyć w telewizji rządowej - TVP - zaznacza.
- Większość oczekująca zmiany jest już nawet nie zniecierpliwiona, to zniecierpliwienie jest już za nami. Wydaje mi się, że jest to już po prostu zniesmaczenie, że właśnie odchodzący tak bardzo przeciągają ten proces i to z pomocą prezydenta - podsumowuje prof. Pacześniak.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski