Wiejas: "W polityce przybywa błaznów. Zaraz trudno będzie zliczyć" (Opinia)
W momencie, gdy wszystko trzeba podporządkować wyjaśnieniu spraw związanych z wykorzystywaniem dzieci przez niektórych duchownych, oni robią to, co naprawdę robić potrafią. Politycy fundują nam tanie show. Takie jak wręczanie dziecięcych bucików Jarosławowi Kaczyńskiemu przez posła Sławomira Nitrasa.
17.05.2019 | aktual.: 17.05.2019 11:59
W sytuacjach kryzysowych uwidaczniają się najgorsze cechy naszych polityków. Gdy trzeba stać ramię w ramię i szukać sposobów na rozwiązanie problemu, oni zaczynają okładać się po twarzach.
Po filmie "Tylko nie mów nikomu" braci Sekielskich, dla każdego powinno być jasne – trzeba opracować mechanizmy, które doprowadzą nie tylko do rozliczeń wszystkich przestępstw z przeszłości, ale przede wszystkim radykalnie ograniczą możliwość ich popełniania w przyszłości.
Zaniechanie - tym zgrzeszyli politycy
A co mamy? Licytację, kto zrobił więcej dla wyeliminowania pedofilów. A prawda jest taka, że partie od lewicy do prawicy, nie zrobiły przez lata nic. Bo wygodnie było mieć przedstawicieli Kościoła po swojej stronie.
A jak mieć ich po swojej stronie, jeśli zaczęłoby się grzebać w brudach niektórych duchownych? Nie można zjeść ciasteczka i mieć ciasteczko. Byłoby niezręcznie. Żyli więc sobie politycy w symbiozie z hierarchami, z których kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu(?) kryło przestępców, aż granat wybuchł, a nieczystości ubrudziły wszystkich.
Działanie w panice to żadne działanie. A że polityczna panika jest, widać w zachowaniach partii.
Oto PiS pokochał nagle nawet znienawidzoną przez siebie "Gazetę Wyborczą" i powołuje się na wypowiedź jej dziennikarki, że "to Zbigniew Ziobro zrobił najwięcej dla zwalczania pedofilii".
No dobrze, odpowiada Platforma, a co z waszym brataniem się z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, hierarchami i zblatowaniem z proboszczami zachwalającymi waszych kandydatów do PE?
A to wy, nie chcieliście rejestru pedofilów – odszczekuje się PiS. A Platforma nie pozostaje dłużna – ale księży do rejestru nie wpisaliście.
Od razu zaczęły się również pojawiać oceny, że film Sekielskich to atak na Kościół (taką narrację odrzucił zdecydowanie prymas Polski).
Poseł Nitras przebił wszystkich
A na obrzeżach oficjalnych wystąpień pojawiają się działania i wypowiedzi szokujące, żeby nie powiedzieć wprost: głupie.
Mamy zestawienie w jednej wypowiedzi "Mein Kampf" z filmem "Tylko nie mów nikomu" - to poseł Zbigniew Gryglas (przeprosił). "Nie oglądam byle czego" – to abp Sławoj Leszek Głódź (przeprosił). Mamy "pałowanie" Rafała Trzaskowskiego przez Magdalenę Ogórek za podpisanie deklaracji LGBT+ i wiązanie tego z pedofilią. Jest wskazywanie, że to murarze najliczniej wykorzystują dzieci, a księża to nieistotny margines (niezawodna TVP, a oczywiście każdy murarz głosi pewnie słowo Boże, a dla dziecka jest niczym Jezus).
Swoje dokładają działacze Wiosny biegający po ulicach z projektorami i próbujący wyświetlić film Sekielskich na murach. Takie polowanie jak na Frankensteina, tyle że zamiast pochodni i wideł działacze Biedronia mają nowocześniejsze narzędzie.
W czwartek wszystkich zakasował jednak poseł PO Sławomir Nitras, który próbował wręczyć na sali sejmowej dziecięce buciki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Do diabła, a czy to prezes PiS molestował dzieci?
Równie dobrze mógłby pan postawić sobie te buciki na nocnym stoliku i zadawać pytanie: "Czy ja, Sławomir Nitras zrobiłem w sprawie pedofilii wszystko, co mogłem?".
A jeśli już w ogóle, to dziecięce buciki powinny stać przy łóżku każdego polityka. Bo nagle wszyscy zrobili się elokwentni, jakby teraz chcieli nadrobić lata własnej bezczynność.
To efektywności oczekujemy, nie efekciarstwa
Zamiast działań efekciarskich na bardzo niskim poziomie, od posłów oczekuję teraz efektywności, a nie okładania się po twarzach i robienie z siebie błaznów.
I nie chodzi o zaostrzanie kar (nawet jeśli wprowadzilibyście karę śmierci, pedofila to nie odstraszy).
Jeśli chcecie zachować resztki wiarygodności, musicie doprowadzić do tego, żeby to państwo z całą mocą rozliczyło zło wyrządzone przez niektórych duchownych. Państwo, a nie żadna wewnątrzkościelna komisja.
Bo nasi hierarchowie, choć teraz wstrząśnięci, nie raz pokazali, że potrafią przetrwać każdy kryzys, zachowując milczenie, a potem będzie tak, jak było.
Ciekawe czy stać was na tak zdecydowany ruch. Ech, politycy.