Wiejas: "Sensacyjne ustalenia. Williams kupuje śmieciarkę" (Opinia)
Przepraszam za żart nie najwyższych lotów. Mam jednak dość wmawiania mi, że należę do hejtujących Kubicę, nienawidzących Kubicy, zazdroszczących Kubicy. Do jednego się za to przyznam. Należę do "partii" ludzi trzeźwo myślących – Kubica w Williamsie, tym śmieciu na czterech kółkach, nie ma najmniejszych szans w F1.
19.03.2019 | aktual.: 19.03.2019 16:38
Może wrócić, niedługo wróci, pewnie wróci, wróci, a wreszcie - wrócił! – tasiemiec z Robertem Kubicą w roli głównej przebił długością wszystkie brazylijskie telenowele razem wzięte.
Zaraz po powrocie Kubicy – chwała mu i podziw za heroiczne wysiłki, które umożliwiły mu powrót do F1 – zaczął się następny serial: Kubica poprawia ustawienia; Kubica wie, jak pomóc zespołowi; inżynierowie zachwyceni Kubicą; Kubica wie to, tamo i owamto.
Czego by Kubica nie wiedział, i jakiej "fantastycznej pracy na treningach nie wykonał", na koniec zawsze pojawić się musi konkret – wynik z zawodów. I będzie on smutny dla fanów Kubicy.
Nie ma nic złego w tym, że kibiców fascynuje postać polskiego kierowcy. Dziwiłbym się, gdyby nie fascynowała. Dla mnie nie do zaakceptowania jest forma, w jakiej o tych słusznie niewierzących w sportowy wynik Kubicy, piszą komentatorzy sportowi i wypowiadają się tzw. fachowcy. Wystarczy, że na jakimkolwiek forum pojawi się zdroworozsądkowy wpis, a ten, kto go zamieści, dostaje po głowie od fanatycznych kibiców.
W pierwszej chwili uśmiałem się jak norka, gdy przeczytałem, że w Grand Prix Australii Williams co prawda przegrał, ale Kubica wygrał (trzy okrążenia straty do zwycięzcy i ostatnie miejsce).
Chwilę podumałem. To powinno brzmieć inaczej: Williams i Kubica wygrali w Australii.
Dlaczego? Williams okazał się mistrzem świata w wyciąganiu kasy od sponsorów (w tym od Orlenu), a Kubica wygrał, bo nie każdy po tak traumatycznych przeżyciach i katastrofalnym w skutkach wypadku powróciłby do tak wymajającego sportu.
Co prawda Williams nie ma kasy nawet na części, a te, które ma, rozsiewa po torach, ale na pewno wystarczy mu pieniędzy na zainwestowanie w śmieciarkę. Będzie ona jechała za ostatnim w stawce, czyli Kubicą i zbierała to, co zgubi jego truposz, nazywany dumnie "bolidem".
I tą sensacyjną informacją o zakupie śmieciarki zakończę. Czuj duch, śmieciarka w ruch.
PS
Prośba do dziennikarzy sportowych. Pisząc o Williamsie, nie nadużywajcie słowa "sensacja". Nie zachłystujcie się również każdym zdaniem Kubicy, szczególnie gdy z kamienna twarzą opowiada o swoim gruchocie. To dopiero robi mu krzywdę, a nie kilka słów prawdy.