Wiejas: "Policja aresztowała rzutnik. Powinna iść na całość i zablokować film Sekielskiego" (Opinia)
Państwo wydało wojnę pedofilom. Na razie kiepsko idzie, bo pierwszą ofiarą tej wojny padł rzutnik. "Aresztowany" miał wyświetlić na fasadzie budynku przylegającego do Katedry Polowej Wojska Polskiego film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Z dramatu mamy komediodramat.
Ból i przerażenie. Potem gniew – każdy, kto obejrzał film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu", przechodził zapewne przez podobne etapy. Dokument opisuje seksualne wykorzystywanie nieletnich przez niektórych duchownych. Porusza również sprawę tuszowania tych przypadków przez dostojników Kościoła.
"Tylko nie mów nikomu" rozpętał również polityczną burzę. Rozpoczęła się licytacja: kto bagatelizował problem; kto nic nie zrobił, a kto chciał coś zrobić, ale nie dał rady; kto jest zblatowany z hierarchami polskiego Kościoła; kto teraz będzie bardziej radykalny w tępieniu pedofilii.
Komediodramat z dramatu
Jeszcze chwila, a ta polityczna pyskówka spowoduje, że cała sprawa z dramatu zostanie zmieniona w komediodramat i polowanie na czarownice. To zresztą już się dzieje, przy wydatnej pomocy: duchownych, takich jak metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź, partii (w tym przypadku chodzi mi o Wiosnę Roberta Biedronia) i policji.
"Aktorzy" mają nieco inne "zasługi". Abp Głódź stwierdził, że "nie ogląda byle czego", gdy dziennikarze zapytali go o to, czy już oglądał "Tylko nie mów nikomu". Hierarcha popisał się wyjątkowym cynizmem i całkowitym brakiem szacunku dla ofiar wykorzystywanych przez duchownych. Po ludzku, zachował się obrzydliwie. To problem innych hierarchów, jak będą mogli dalej współpracować z kolegą, który potrafi być tak odrażający w swoim zachowaniu. Wierni – o ile, jeśli dotrą do nich słowa arcybiskupa, również będą mieli z nimi problem z tym "przewodnikiem duchowym".
Zobacz także: Księża przepraszają i dziękują. Sekielski odczytuje SMS na antenie
Sprowadzanie działania politycznego do personalnej nagonki na abp. Głódzia to jednak błąd, który popełnia Wiosna. Robienie happeningu pod jego gdańską rezydencją uważam za nie najlepszy pomysł. W tak poważnej sprawie powinno działać się poważnie, a nie ganiać z projektorem po ulicach i puszczać film na ścianie arcybiskupiego domu. Jestem głęboko przekonany, że abp Głódź wcześniej czy później poniesie karę za swoje uczynki.
Na pewno nie przyśpieszy tego jednak puszczanie filmu, który bez problemu każdy może znaleźć sobie w internecie. Agresywne działanie wobec jednego człowieka spowoduje jedynie, że najpierw on zacznie być postrzegany jako ofiara, a potem ktoś wpadnie na sprzedawanie szatańskiego PR-u: atak na arcybiskupa (nawet byle jakiego), to atak na Kościół.
Policja błądząca we mgle
Teraz czas na przedstawienie niejasnej roli policji. Dzięki szefowi MSWiA Joachimowi Brudzińskiemu wsławiła się ona ostatnio ściganiem "profanów" rozpowszechniających przerobiony obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Tęczowa aureola miała obrażać uczucia religijne wierzących.
Teraz policja aresztowała rzutnik, z którego na fasadzie budynku przylegającego do Katedry Polowej Wojska Polskiego (abp Głódź był w latach 1991-2004 Biskupem Polowym WP) warszawscy działacze Wiosny chcieli wyświetlić film Sekielskich. Powodem odebrania rzutnika miał być brak zgody administratora budynku na wykorzystanie ściany jako ekranu.
Policja powoływała się na art. 63a Kodeksu wykroczeń: "Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny".
Ewidentnie kodeks nie nadąża za rozwojem techniki – ani słowa o "wiązce światła". Policji to jednak nie przeszkadza. Biorąc pod uwagę, że projektorów w Polsce dostatek, łatwiej byłoby policji zablokować film Sekielskich w Internecie. A tak to policjanci ocierają się o śmieszność.
Powyższy ciąg absurdalnych zachowań doprowadzi do tego, że zamiast poważnej, merytorycznej dyskusji o tym, jak doprowadzić do rozliczenia i wyeliminowania "wilków w koloratkach" będziemy mieć pojedynki na radykalizmy.
W tej kolejnej wojence polsko-polskiej zaginie istota problemu.