Wiejas: "Nauczyciele już przegrali. Teraz jeszcze muszą zagrać w teatrzyku kukiełkowym" (Opinia)
Zmniejszające się poparcie społeczne, zwątpienie samych protestujących, rosnąca presja by "nie grali przyszłością młodzieży" i nieustępliwość rządu – strajk nauczycieli pewnie wygaśnie po świętach. Belfrzy będą jeszcze musieli tylko zagrać w teatrzyku "Okrągły stół". To będzie ostatni akt ich upokorzenia.
W założeniach związkowców z ZNP, FZZ i części oświatowej "Solidarności" nie tak to miało wyglądać. Spodziewali się, że wobec skali strajku w oświacie, największego od 25 lat, rząd szybko się ugnie i znajdzie pieniądze na postulowane przez nich podwyżki.
Nie ugiął się. Pieniędzy nie znalazł i w najbliższym czasie nie znajdzie, co wielokrotnie powtarzała "negocjująca" z protestującymi wicepremier Beata Szydło. "Negocjująca", bo trudno nazwać negocjacjami powtarzanie: "nie ma, nie ma, nie ma kasy".
Nieustające pasmo sukcesów
Związkowcom z rąk została również wytrącona broń w postaci egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów. Głównie dzięki samorządom znaleźli się zewnętrzni "egzaminatorzy", a i część strajkujących złamała się i zasiadła w komisjach. Zapewne rząd znajdzie również rozwiązanie w przypadku egzaminów maturalnych.
Zobacz także: Strajk nauczycieli. Halicki uderza w Zalewską i Szydło
Równocześnie Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło wielki socjologiczny eksperyment, który ma sprawdzić, jak krótka jest pamięć wyborców. To nikt innych, jak minister Anna Zalewska, szefowa MEN doprowadziła do obecnego kryzysu swoją nieprzemyślaną reformą.
Według zapewnień rządzących zakończyła się ona wielkim sukcesem. Tak wielkim, że premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że po świętach zacznie się oświatowy "okrągły stół", przy którym zasiądą politycy (premier zaprosił również opozycję), nauczyciele, specjaliści (ci sami, którzy pomagali Zalewskiej w demolce?) i rodzice (mają być losowani).
A teraz, uwaga! "Okrągły stół" ma być "ogólnonarodową debatą o systemie oświaty". To, czym była radosna twórczość Anny Zalewskiej? Po co była? Komu służyła? Nie poprawie systemu? Oczywiście, że nie. Bo Zalewska konsultowała zmiany chyba sama ze sobą. Jak wielkie muszą być pokłady cynizmu, żeby PiS udawał teraz, że nieudolna minister nie zrobiła tego, co zrobiła.
Dlatego uważam, że "Okrągły stół" to nic innego jak teatrzyk, który ma dać PiS czas na złapanie oddechu przed zbliżającym się maratonem wyborczym. Odbędzie się parę odcinków tego teatrzyku kukiełek i zanim się obejrzymy miną eurowybory, a po nich zaczną się wakacje i sprawa przycichnie. A w kampanii do krajowego parlamentu roztoczona zostanie wizja świetlanej przyszłości.
Role już dawno rozpisano
Trzeba oddać PiS sprawiedliwość - teatrzyk może mieć niesamowitą oprawę. Sam prezydent Andrzej Duda zaproponował, że na potrzeby spektaklu jest gotów udostępnić Belweder, bo chce, żeby rozmowy odbywały się w "eleganckich wnętrzach, które są ku temu odpowiednie, żeby omawiać poważne, polskie sprawy".
Wyobrażam sobie, jakie karteczki mogą pojawić się na krzesłach w dostojnych wnętrzach. Nie mam wątpliwości, że role zostały już dawno rozpisane.
"Zatroskany ojciec" (podpowiedź: pochyli się z troską nad problemem, podpisze wszystko po wnikliwej analizie, zmieni zdanie i znów popisze).
"Lider, człowiek wielu talentów" (podpowiedź: potrafi machać cepem, jako dziecko walczył z komuną, a i oświaty nieco liznął).
"Wielka reformatorka" (podpowiedź: potrafiła zmarnować szansę na rozmowy o reformie oświaty wtedy, gdy był na te rozmowy czas).
"Się zacięłam, ale dam radę" (podpowiedź: potrafi wbrew faktom wygrać tam, gdzie przegrała. Nigdy nie pęka).
"Zły, który zbłądził, ale się opamiętał" (podpowiedź: poprowadził nauczycieli do strajku, ale widząc, że przegrał, chce rozmawiać).
Oczywiście te karteczki to czysta fantazja. Wiem za to na pewno, jakiej karteczki zabraknie: "Władca marionetek" (w tym przypadku podpowiedź wydaje się zbędna).
Ostatni akord
I teraz nadszedł moment, żeby napisać, dlaczego uważam, że teatrzyk kukiełkowy będzie ostatecznym upokorzeniem nauczycieli. Dotychczasowe "reformy" odbyły się bez konsultacji z nimi; zostali potraktowani nie jak podmiot, ale przedmiot działań Anny Zalewskiej; nie wywalczyli podwyżek; teraz wciągnięto ich w rządową wielką grę.
Bo rozmowom o "przyszłości naszych dzieci" nikt nie jest w stanie odmówić. Więc belfrzy zacisną zęby i usiądą do "Okrągłego stołu".
Ukradkiem ocierając łzy.