Wiejas: "Hołd dla Pawła Adamowicza. Skończmy dywagacje, prezes nie chciał, to nie przyszedł" (Opinia)
Są wydarzenia pilne, ważne i nieistotne. Na pilne, choćby się waliło i paliło – przychodzimy. Na ważne staramy się przyjść, nawet w ostatniej chwili. Zziajani i spoceni. Nieistotne pomijamy.
Skończmy z zajmowaniem się sprawą "dlaczego prezesa PiS zabrakło w chwili, gdy posłowie minutą ciszy oddawali hołd śp. Pawłowi Adamowiczowi".
Jeśli prezes uznałby, że powinien uczcić minutą ciszy pamięć zamordowanego człowieka, podkreślę – człowieka – nie polityka obozu, któremu z PiS byłoby nie po drodze, to przyszedłby.
Niech sobie Beata Mazurek tłumaczy, że "spóźnienie na dzisiejsze (tak mówiła wczoraj – red.) posiedzenie sejmu to czysty przypadek, proszę nie doszukiwać się w tym drugiego dna". Ma do tego prawo. Z tłumaczenia wydarzeń nadprzyrodzonych rozlicza ją kierownictwo partii. Ponad czterystu posłów zdążyło, a Jarosław Kaczyński, nie zdążył.
Nie wiem, czy atakowała nas właśnie Rosja, USA ogłosiły, że koniec z naszym sojuszem, a w domu prezesa zapaliło się niewyłączone żelazko – nic nie wskazuje, że do któregoś z tych wydarzeń doszło, na pewno poinformowałyby o nich media – faktem jest, że Jarosława Kaczyńskiego nie było.
Uważałem dotychczas, że potrafię wytłumaczyć wiele spraw przedziwnych. W tym przypadku jestem bezradny.
Dlatego sądzę, że pani Mazurek nie powinna mówić nic (chyba, że "przepraszam", które jednak nie padło) , tak jak posłowie PiS, którzy próbują tłumaczyć nieobecność prezesa i zwalać winę na marszałka Marka Kuchcińskiego, że niby mógł poczekać.
Panowie posłowie, Jarosław Kaczyński nie jest pępkiem świata. W tym dniu, tysiąckrotnie ważniejszy był śp. Paweł Adamowicz.
Najwyraźniej prezes uznał, że śp. prezydent Gdańska nie zasługuje, żeby naczelnik państwa pochylił się nad jego śmiercią.
Dlatego nie róbmy wielkiego zamieszania. Jeśli uważamy, że komuś należy się szacunek, to okazujemy to (tryb "pilne"). Prezes Kaczyński ma najwyraźniej inne zdanie w stosunku do śp. Pawła Adamowicza. Zawsze mógł w końcu "bez trybu" wejść na mównicę i pokazać, że jest inaczej.
Uszanujmy uczucia prezesa. Możemy się przecież różnić w ocenach zmarłych.
I tyle.