ŚwiatWiec szyitów w całunach

Wiec szyitów w całunach

Dziesiątki tysięcy młodych szyitów
owiniętych białymi całunami zebrały się w Bagdadzie na
wiecu dla poparcia libańskiego Hezbollahu. Dzień wcześniej
amerykańscy dowódcy ostrzegli w Senacie USA, że narastająca w
stolicy Iraku przemoc na tle wyznaniowym może doprowadzić do wojny
domowej.

04.08.2006 | aktual.: 04.08.2006 11:42

Młodzi szyici wypełnili ulice szyickiej ubogiej części Bagdadu na wschodnim brzegu Tygrysu, zwanej Miastem Sadra, okutani w całuny - symbol ich gotowości, by umrzeć za sprawę.

W oczekiwaniu na rozpoczęcie wiecu, zapowiedzianego na popołudnie po tradycyjnych modłach piątkowych, wymachiwali żółtymi flagami Hezbollahu, szyickiej organizacji ekstremistycznej w Libanie, i skandowali hasła "Śmierć Izraelowi!", "Śmierć Ameryce!".

Organizatorzy oświadczyli, że zebrało się ćwierć miliona ludzi. U innych źródeł trudno było na razie uzyskać potwierdzenie tej oceny.

Apel o masowe uczestnictwo w wiecu ogłosił kilka dni temu radykalny duchowny szyicki Muktada as-Sadr i już w czwartek tysiące młodych Irakijczyków przybywały do Bagdadu z szyickiego południa kraju.

Mam na sobie całun i jestem gotów zginąć jako męczennik - powiedział Mohammed Chalaf, 35-letni właściciel sklepu z odzieżą z miasta Amara.

Uważam udział w wiecu za obowiązek religijny. Jestem dumny, że mogę tu być z innymi. Jestem gotów umrzeć za sprawę Libanu - oświadczył 40-letni Khazim al-Ibadi z Hilli.

Zwolennicy Muktady wymalowali na głównej ulicy prowadzącej do miejsca wiecu flagi USA i Izraela, i demonstranci deptali je z zapałem. Wzdłuż flag wypisano słowa: "TO ONI SĄ TERRORYSTAMI".

Iracka telewizja rządowa podała, że Ministerstwo Obrony wyraziło zgodę na demonstrację. To, że pozwolono na nią w obecnej zapalnej sytuacji w Bagdadzie, pokazuje, jak wielkie jest oburzenie na izraelską ofensywę w Libanie i jak mocną pozycję ma dziś Muktada as-Sadr, człowiek, który dwa lata temu wywołał dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom koalicyjnym.

Chociaż tematem wiecu nie są sprawy irackie, obecność tak wielu młodych szyitów, w tym członków podporządkowanej Muktadzie wielotysięcznej milicji, zwanej Armią Mahdiego, zwiększyła napięcie w stolicy, gdzie niemal codziennie dochodzi do starć między ekstremistami szyickimi i sunnickimi.

Teren wokół miejsca wiecu otoczyli kordonem milicjanci Armii Mahdiego i policja iracka, która rewidowała wszystkich przybywających. W całym Mieście Sadra, gigantycznym slumsie zamieszkanym przez 2 mln ludzi, wprowadzono zakaz ruchu pojazdów, aby zapobiec zamachom przy użyciu bomb samochodowych.

Policja iracka podała, że jeden ze zwolenników Muktady został w drodze na wiec zastrzelony przez żołnierzy amerykańskich, gdyż groził użyciem broni. Amerykanie poinformowali, że wojsko zabiło dwóch "terrorystów".

Dowódcy wojsk USA w Iraku obarczają Armię Mahdiego współodpowiedzialnością za rozkręcenie spirali przemocy na tle wyznaniowym po 22 lutego, kiedy ekstremiści sunniccy wysadzili w powietrze sanktuarium szyickie w Samarze. W odpowiedzi ekstremiści szyiccy zaczęli napadać na meczety sunnickie i sunnitów.

Źródło artykułu:PAP
izraellibanpalestyna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)