PolskaWiceprezes TVP Maciej Stanecki: sprawa czarnej listy w TVP to fikcja

Wiceprezes TVP Maciej Stanecki: sprawa czarnej listy w TVP to fikcja

"Artyści dali się wciągnąć w najlepszym przypadku w jakąś komedię omyłek, a w najgorszym w celową wkrętkę biznesową lub intrygę polityczną" - mówi wiceprezes TVP Maciej Stanecki. Stawia mocne zarzuty prezydentowi Opola.

Wiceprezes TVP Maciej Stanecki: sprawa czarnej listy w TVP to fikcja
Źródło zdjęć: © PAP | Stach Leszczyński
Adam Przegaliński

27.05.2017 | aktual.: 01.03.2022 13:12

Wiceprezes Maciej Stanecki, komentując zamieszanie wokół odwołania Festiwalu w Opolu, w rozmowie z wPolityce.pl powtarza słowa prezesa TVP Jacka Kurskiego i wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego o tym, że "sprawa czarnej listy jest fikcją".

Odnosząc się do kwestii wykluczenia z festiwalu zespołu Dr. Misio ze względu na teledysk, Stanecki mówi, że "każdy musi uczciwie przyznać, że ten spot zostałby zakwestionowany tak samo dzisiaj, jak i pięć czy dziesięć lat temu. Po prostu narusza podstawowe standardy, operuje przejaskrawionymi stereotypami, budzi w widzach negatywne emocje, narusza wrażliwość religijną etc.". - Wszyscy przegrywamy, gdy polityka zaczyna górować nad sztuką - mówił WP Arkadiusz Jakubik.

Stanecki komentuje sprawę protestu Kayah, która odmówiła występu na festiwalu, solidaryzując sie "cenzurowanymi". "Sama Kayah jest wciąż obecna w rozlicznych programach i wydarzeniach Telewizji Publicznej jak „Sylwester z Dwójką”, „Kolędy z Gwiazdami”, „Jaka to melodia”, „Pytanie na śniadanie” etc. Nie napisała jednak, z kim konkretnie się solidaryzuje. No właśnie z kim? Ktoś wie?" - pyta wiceprezes TVP.

Stanecki uważa, że "artyści dali się wciągnąć w najlepszym przypadku w jakąś komedię omyłek, a w najgorszym w celową wkrętkę biznesową lub intrygę polityczną. I bynajmniej nie przez Telewizję Publiczną". Zdaniem wiceprezesa TVP "prezydent Opola komunikował się za pośrednictwem Facebooka i jednostronnie zerwał umowę". "Ciągle zgłaszał nowe warunki, ingerował w skład artystów, niechętnie widział w amfiteatrze Jana Pietrzaka, który miał obchodzić w Opolu 50-lecie działalności. Z winy prezydenta została zawarta dopiero 28 kwietnia".

"Nie mogłem wydać 1,5 mln zł na festiwal obciachu"

"Nie mogłem wydać 1,5 mln zł na festiwal obciachu. Festiwal nie może się odbyć w sytuacji, gdy czterdziestu artystów rezygnuje z udziału. To jest sprawa do wyjaśnienia między piosenkarzami i prezesem TVP Jackiem Kurskim. To oni prowadzili rozmowy, oni znaleźli się w sytuacji, gdy do takiego upokarzającego - także dla miasta - wydarzenia doszło. Proszę sobie wyobrazić, że miasto wydaje około półtora miliona złotych na festiwal kiczu i obciachu" - mówił Akadiusz Wiśniewski, prezydent Opola "Nowej Trybunie Opolskiej". Na konferencjji 23 maja groził TVP wielomilionowymi pozwami, otrzymał wyrazy wsparcia m.in. od prezydenta Sopotu i Jurka Owsiaka.

- Prezydent będzie błagał zaraz, żeby telewizja wróciła do Opola - stwierdził 22 maja prezes TVP Jacek Kurski. I zapowiedział w TVP Info, że będzie domagał się odszkodowania.

W piątek wiceprezydent Kielc Amdrzej Sygut poinformował, że właśnie w tym mieście 10 czerwcaodbędzie się Koncert Polskiej Piosenki - taką nazwę nosi nowa impreza, która zastąpi Festiwal w Opolu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (703)