Wiadomo, co Beata Szydło robi w komitecie społecznym. Tonie w powodzi paplaniny
Sellin referuje, co wyczytał w gazetach. Brudziński wzywa do poparcia "prorodzinnego przekazu PiS". Minister Zdrowia wyskakuje z pomysłem na product placement w telewizji. Rządowa burza mózgów na komitecie społecznym była tak słaba, że ministrowie nie zasłużyli nawet na zjedzone ciastka i kawę.
Komitet Społeczny Rady Ministrów powstał specjalnie dla wicepremier Beaty Szydło, aby mogła jeszcze trochę podyrygować ministrami. Trudno było określić, czym konkretnie zajmie się to ciało doradcze, aż wreszcie jego członkowie musieli rozwiązać pierwszy problem. Dodajmy, że dziennikarze mogli zobaczyć tylko początek obrad posiedzenia: zasiadanie ministrów w fotelach, nalewanie kawy, szastanie papierami. Po miesiącu ujawniono oficjalną relację.
Czym naprawdę zajmują się ważni urzędnicy i jak wyglądają takie debaty? Zamiast rzetelnej analizy, opiniowania aktów prawnych, tworzenia nowych programów społecznych - co na poważnie zapowiadała Beata Szydło - paplali trzy po trzy.
Zaczęło się jednak na poważnie. Prezes Głównego Urzędu Statystycznego przedstawił informację na temat sytuacji demograficznej. Dobrą: że w Polsce urodziło się o 20 tys. dzieci więcej niż prognozowali demografie. Złą: niektórym gminom na Podlasiu grodzi wyludnienie. To ze względu na wyjazdy do bogatszych regionów Polski.
Sukcesy i propaganda
Nasiadówka wyglądała tak: Minister Kowalczyk zaapelował do ministrów o podkreślanie różnicy pomiędzy prognozami dzietności na 2017 rok, a faktyczną liczbą urodzeń. "Różnica świadczy o sukcesie programu 500+."
Zabrał głos Jarosław Sellin z Ministerstwa Kultury. Przytoczył przykład gminy Sierakowice na Pomorzu, zamieszkałej przez liczne rodziny wielodzietne. Zauważył, że działa tam dużo firm rodzinnych. "Być może wzrost dzietności idzie w parze z przedsiębiorczością" - rzucił tezę i zaproponował przeprowadzenie dogłębnych badań.
Sierakowice podchwyciła przewodnicząca Beata Szydło, proponując, że mogłoby się tam odbyć kolejne posiedzenie Komitetu Społecznego Rady Ministrów.
Przypomnijmy że fenomen Sierakowic został już wielokrotnie opisany w mediach. W Dużym Formacie "Gazety Wyborczej", licznych publikacjach loklanych gazet. Wyjaśniał go wójt gminy Sierakowice Tadeusz Kobiela: - Nie trzeba tutaj pytać uczonych mężów, profesorów o to skąd się biorą dzieci. Ludzie się u nas po prostu kochają - komentował. - Wielką wagę przywiązuje się do spraw rodzinnych, a więc i do dzietności. W naszym przypadku klasyczny model to 2+4, czyli coś, co trudno wyobrazić sobie za granicą czy w innych częściach kraju - przyznał w rozmowie z dziennikarzami.
Nie psujmy przekazu PiS
Minister Zdrowia Łukasz Szumowski zaproponował "aby komitet podjął działania edukacyjne promujące wielodzietność przy zastosowaniu technik product placement w produkcjach telewizyjnych i radiowych. "Działania te powinny uzyskać wsparcie profesjonalnych firm marketingowych" - czytamy w oficjalnej relacji prac komitetu.
Odpowiada mu Joachim Brudziński, szef MSWiA, że należy unikać zamykania oddziałów pediatrycznych. "Aby nie wywoływać dysonansu pomiędzy działaniami rządu a oficjalnym przekazem prorodzinnym PiS.
Nowy temat podaje Konrad Szymański, sekretarz stanu do spraw europejskich informuje, że w UE trwają prace nad nowymi stawkami VAT. Przekonuje, że to okazja do rozważenia zmiany stawek produktów istotnych dla rodzin w Polsce. To jednak martwi minister finansów Teresę Czerwińską: "zmiana VAT na niektóre produkty łączy się zagrożeniem lobbingiem ...każda zmiana musi być starannie przemyślana" - powiedziała
Po wolnych wnioskach obrady zakończono. Jak sądzicie rozwiązali problem demograficzny?