Wiaczesław Wołodin zaprzecza doniesieniom o pełnej mobilizacji. Nie można mu wierzyć
Rosyjscy politycy ciągle kłamią. Teraz przewodniczący Dumy Państwowej zapewnia, że w kraju nie zostanie ogłoszona pełna mobilizacja, co można zrobić w trakcie wojny. To słowo Rosjanom jednak nie przechodzi przez gardło.
Mówił, że kiedy zaczęła się wojna - którą on i przedstawiciele Kremla nazywają "specjalną operacją wojskową" - prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski uciekł z Kijowa w pośpiechu, co było kłamstwem. Teraz przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin zapewnia, że w Rosji nie będzie powszechnej mobilizacji. W tym przypadku również nie ma podstaw, by mu wierzyć.
Wołodin był gościem radia Komsomolska Prawda. - Nie. Nie. Powiem to na antenie i poza nią - tak odpowiedział na pytanie dotyczące mobilizacji.
A kwestia jest istotna. Bowiem zgodnie z rosyjskim prawem pełną mobilizację można ogłosić tylko w trakcie wojny. Tymczasem Rosjanie inwazję na Ukrainę nazywają "specjalną operacją wojskową". Według doniesień medialnych wojnę nazwać wojną mają 9 maja, w Dniu Zwycięstwa.
Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Władimira Putina, zdementował jednak te doniesienia. Tu znowu warto podkreślić, że nie ma powodów, by wierzyć w słowa przedstawicieli Kremla. Przypomnijmy, że niedługo przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę zapewniali, że jej nie zaatakują.
Wołodin w radiu bezczelnie mówił też o tym, że "należy zrobić wszystko, aby Ukraina stała się pokojowym, demokratycznym, suwerennym państwem". Tak jakby nim nie była.
- Decyzja należy do Ukrainy i jej obywateli. Widzicie dziś procesy, które zachodzą w zachodniej części Ukrainy. Wiele osób otrzymało paszporty obywateli Polski, Węgier, legitymację polską. Jakie podejmą decyzje? Może chcą też mieszkać w innych państwach niż Ukraina - tak odpowiedział na pytanie o to, w jakich granicach Ukraina powinna istnieć.
Powiedział, że obywatele samozwańczych republik sami chcieli zamieszkać w Federacji Rosyjskiej. Nie wspomniał przy tym o ofiarach wojny, które zostały zamordowane przez Rosjan i których nikt wtedy o zdanie nie pytał.
Wołodin zaznaczył też, że jeśli Rosja dopuści się ataku nuklearnego, to tylko w ramach obrony. I w tym przypadku nie ma podstaw, by ufać jego zapewnieniom.