Węgry: Orbán otwiera nowy front konfrontacji z UE
Dobre interesy z Rosją zamiast sankcji, weto w sprawie rozmów akcesyjnych z Ukrainą, zaostrzenie kontroli i akty samowoli wobec krytyków rządu. Premier Węgier Viktor Orbán otwiera nowy front przeciwko UE.
Poza Węgrami zrobiło się ostatnio ciszej wokół Viktora Orbána. Wojna na Bliskim Wschodzie i wojna Rosji z Ukrainą przykuwają uwagę opinii publicznej w Europie.
Ponadto w minionych latach znaczenie polityczne premiera Węgier na kontynencie nieco się zmniejszyło. Orbán utracił sojuszników w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej, a wskutek niedawnej porażki wyborczej PiS, stracił również najważniejszego partnera w tym regionie – Polskę.
Niemniej obecnie szef węgierskiego rządu znów w pełni czyni zadość swojej reputacji "pieniacza Unii Europejskiej" i twórcy "państwa nieliberalnego". W tym tygodniu Orbán w liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela zapowiedział pośrednio swoje weto wobec nawiązania rozmów z Ukrainą w sprawie jej przystąpienia do UE.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodatkowo węgierski rząd uruchomił kilka dni temu kolejne ze swoich tak zwanych "Narodowych Konsultacji", połączone z szeroką ogólnokrajową kampanią plakatową. Tym razem akcja jest skierowana głównie przeciwko Ukrainie, ale także przeciwko unijnej polityce w sprawie migracji. Tak zwaną "ustawą o suwerenności" Orbán przykręca z kolei śrubę represji opozycji politycznej.
Pytania sugerujące odpowiedź
Premier Węgier w ostatnim czasie coraz bardziej radykalizuje swoją retorykę. Wszczęte z powodu korupcji unijne postępowanie przeciwko Węgrom, o naruszenie praworządności zrównuje werbalnie z wkroczeniem na Węgry Armii Radzieckiej, która krwawo stłumiła węgierską rewolucję w 1956 roku.
Orbán oskarża też "brukselskich biurokratów", że chcą narzucić Węgrom "wymianę ludności" na islamskich imigrantów oraz "styl życia LGBTQ".
Również nowe "Narodowe Konsultacje" zawierają odpowiednie sformułowania. Podczas takich kampanii rząd rozsyła do wszystkich węgierskich gospodarstw domowych kwestionariusze, w których można zaznaczać odpowiedzi na pytania sugerujące określoną odpowiedź.
W obecnych konsultacjach rząd twierdzi na przykład: "Jest coraz więcej informacji o agresywnej propagandzie LGBTQ, skierowanej do dzieci". Unia Europejska proponuje jakoby rozluźnienie ochrony dzieci. Obywatelki i obywatele mają zaś zdecydować, czy tego chcą, czy nie.
Tylko że takiej brukselskiej propozycji w ogóle nie ma. W rzeczywistości chodzi o to, że Komisja Europejska pozwała w 2022 roku Węgry do Trybunału Sprawiedliwości UE z powodu ustawy, która praktycznie utożsamia tak zwaną "propagandę LGBTQ" z pedofilią i zakazuje udostępniania nieletnim jakichkolwiek treści dotyczących homo- i transseksualności.
Na mocy tej ustawy w lipcu 2023 roku skazano jedną z budapeszteńskich księgarni na grzywnę wynosząca w przeliczeniu ok. 32 000 euro za to, że znalazł się tam w sprzedaży bez specjalnego opakowania komiks o miłości dwóch chłopaków.
"Czy popierasz getta imigrantów?"
Podobny charakter mają pytania dotyczące innych tematów. Na przykład: czy Węgrzy chcą "gett imigrantów", planowanych jakoby przez Brukselę, i czy popierają pomoc finansową UE dla palestyńskich terrorystów?
W demagogicznym tonie utrzymana jest również część konsultacji poświęcona Ukrainie. Jedno z pytań brzmi: czy Węgrzy są za członkostwem Ukrainy w UE, skoro ten kraj otrzymałby wtedy dużą część unijnych dotacji? Obywatele mogą zaznaczyć, czy są za pokojem, czy za "większą ilością unijnych pieniędzy na polu bitwy".
Mogą się też opowiedzieć za ochroną węgierskich rolników i przeciwko importowi rzekomo modyfikowanego genetycznie ukraińskiego zboża. I za tym, żeby najpierw Węgry dostały unijne subwencje, zanim Ukraina otrzyma dalszą pomoc.
Dobre interesy z Rosją
Viktor Orbán w prawie każdym cotygodniowym wystąpieniu w państwowym radiu węgierskim zarzuca Zachodowi, że jest winny wojny Rosji z Ukrainą i nie chce zakończyć przelewu krwi. Oręduje za normalizacją stosunków z Rosją i zniesieniem unijnych sankcji przeciwko Moskwie.
Węgry demonstrują obecnie jako jedyny kraj UE, jak także w czasie wojny realizować duże projekty z Rosją: w minionym tygodniu węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó i szef rosyjskiego urzędu energetyki atomowej Aleksiej Lichaczow, podpisali konkretny harmonogram planowanej od dawna rozbudowy węgierskiej elektrowni atomowej Paks.
Z Rosją kojarzy się też nowy projekt ustawy, który daje systemowi Orbána kolejne możliwości zwalczania krytyków. Chodzi o tak zwaną ustawę o suwerenności. W przyszłym tygodniu ma być ona omawiana w parlamencie i być może zostanie uchwalona.
Ustawa z jednej strony uznaje za czyn karalny wszelkiego rodzaju finansowanie partii politycznych i kampanii wyborczych z zagranicy. Z drugiej strony przewiduje powołanie "Urzędu Ochrony Suwerenności". Ma on kontrolować, czy partie, organizacje społeczne i poszczególne osoby naruszają suwerenność narodową.
Podstawa szykanowania krytyków
Urząd ma otrzymać w tym celu prawie nieograniczone prawa dostępu do wszelkiego rodzaju danych badanych organizacji i osób. Na podstawie jego "raportów o suwerenności" można by wszczynać postępowania przygotowawcze i karne przeciwko organizacjom i osobom – byłoby to szeroką podstawą do szykanowania i nękania krytyków systemu Orbána.
Co osobliwe, ani ustawa, ani tekst uzasadnienia nie definiują pojęcia "suwerenności narodowej" ani tego, co można by uznać za jej naruszenie. Tekst projektu jest tak mglisty, że karze mogłyby podlegać na przykład nawet media, otrzymujące darowizny z zagranicy.
W podobny sposób w Rosji na podstawie "Ustawy o agentach zagranicznych" z 2012 roku zakazuje się działalności organizacji obywatelskich i uznaje osoby prywatne za przestępców. Także na Węgrzech istniała już podobna ustawa, która miała zobowiązywać prywatne organizacje do tego, by od określonej sumy dotacji zagranicznych określały się mianem "finansowanych z zagranicy".
W czerwcu 2020 roku Trybunał Sprawiedliwości UE uznał tę ustawę za sprzeczną z prawem. Obecną ustawę o suwerenności można uznać za jej nową wersję, rozszerzoną i zaostrzoną.
Na Węgrzech podniósł się już ostry protest przeciwko ustawie. Liczne ważne organizacje pozarządowe mówią we wspólnym oświadczeniu o "Ustawie o ochronie samowoli", a nie suwerenności.
Prominentni węgierscy prawnicy uważają projekt za sprzeczny z konstytucją i prawem unijnym. Premier Viktor Orbán nic sobie z tego nie robi. Swoją strategię ogłosił ostatnio na konferencji w Szwajcarii: – Węgry nie są w Europie czarną owcą, lecz pierwszą jaskółką.
Czytaj także: