Weekend w Irlandii z nożami i mieczem samurajskim w rolach głównych
Zadźgany mężczyzna, dwóch rannych policjantów, zaatakowani mieczem samurajskim strażacy - to wynik ostatniego weekendu w Irlandii. To są oczywiście sytuacje ujawnione przez Gardę, ile przestępstw popełniono w rzeczywistości, nikt nie wie.
W sobotę rano, w południowej części Dublina 24-letni mężczyzna został zaatakowany przez swojego równolatka i kilkakrotnie dźgnięty nożem. Rany były na tyle poważne, że ofiara zmarła.
Tego samego dnia, kilka godzin później w Dundalk, Co Louth, strażacy gaszący płonący samochód, dostrzegli mężczyznę, szybko zbliżającego się w ich kierunku. Okazało się, że miał z sobą... miecz samurajski, za pomocą którego chciał zaatakować ekipę gaśniczą. Jeden ze strażaków w ostatniej chwili skierował na napastnika źródło wody, siłą którego mężczyzna się przewrócił i został obezwładniony. Napastnik został aresztowany.
Kilka godzin później w jednym z domów w Mountnugent doszło do głośnej awantury. Do opanowania sytuacji, została wezwana Garda. Dwóch policjantów, którzy weszli do mieszkania, zostało zaatakowanych i odniosło poważne rany żołądka i uda. Aresztowano jednego mężczyznę.
Niedziela po południu, miasto Togher, Co. Cork. Grupa przyjaciół została zaatakowana przez nieznanych mężczyzn. Agresorzy użyli noży - jeden z napadniętych (21 lat) został kilka razy dźgnięty. Natychmiastowa pomoc lekarzy uratowała mu życie.
To niestety tylko kilka z ujawnionych przypadków ataków. Ile rozbojów było w rzeczywistości, wiedzą tylko policjanci.
Wiosną bieżącego roku ujawniono, że Dublin jest najbardziej przestępczą stolicą w Europie. Najczęstszym narzędziem zbrodni jest natomiast nóż. Tylko w pierwszej połowie roku w samym Dublinie zanotowano kilkadziesiąt napaści ze wspominanym narzędziem w roli głównej. Większość z nich kończyła się śmiercią ofiary.
Wydarzenia z minionego weekendu wskazują, że ponura sława Ojczyzny Nożowników, jaką stałą się Zielona Wyspa, wciąż trwa.