Według CBA Mirosław G. był "Mengele" nr 5
Okazuje się, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nazwało w haniebny sposób nie tylko akcję w czasie śledztwa przeciwko dr. Mirosławowi G., ale też inne postępowania - pisze "Życie Warszawy".
Nazwisko nazistowskiego zbrodniarza z Auschwitz, dr. Josefa
Mengele może być kryptonimem dla co najmniej siedmiu osób w czasie
śledztwa przeciwko znanemu kardiochirurgowi - dowiedziało się
Radio RMF FM. Śledztwem objętych jest w sumie kilkanaście osób.
Natomiast kilku z nich przypisano kryptonim Mengele z odpowiednim numerem. Według ustaleń RMF FM, były dyrektor Szpitala MSWiA przy Wołoskiej Marek Durlik to "Mengele 7", podczas gdy doktor G. to "Mengele 5".
Kryptonim Mengele nie został nadany żadnej osobie. Był to kryptonim obiektu, konkretnie telefonu- mówi "ŻW" Piotr Kaczorek z CBA. Z informacji gazety wynika, że cała sprawa nosiła kryptonim Bazalt, a tylko wątek dotyczący rzekomego zabójstwa pacjenta i doktora G. nazwano Mengele.
Sprawa kryptonimu oburzyła wielu polityków i sąd. Nawet ówczesny minister, koordynator ds. służb specjalnych, Zbigniew Wassermann uznał za moralnie naganne nadanie takiego kryptonimu przez CBA. Sąd Apelacyjny w Warszawie wysłał nawet pismo w tej sprawie do ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Jak dowiedziało się "ŻW", sąd do dnia dzisiejszego nie otrzymał odpowiedzi na list. Najprawdopodobniej sprawa utknęła w resorcie sprawiedliwości. (PAP)