Ważny sygnał dla Polski. "Podkładamy się Białorusinom i Rosjanom"
Po ostatnich działaniach Białorusi, wielu zastanawia się, czy da się "zdusić" jej zapędy i jak odpowiedzieć na prowokacyjne działania Mińska. - Im mniej mówimy, a więcej działamy nieoficjalnymi kanałami, tym bardziej jest to skuteczne - sugeruje w WP prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Od pewnego czasu dochodzi do wzmożonych prowokacji ze strony Alaksandra Łukaszenki, który straszy Polskę choćby obecnością wagnerowców przy polsko-białoruskiej granicy. W ostatnich dniach doszło także do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce.
Po raz kolejny Białoruś gra Polsce na nosie. Pojawiły się choćby informacje, że Łukaszenka przebywa w rezydencji w Wiskuli, oddalonej ok. 7,5 km od granicy z Polską. I właśnie wśród elementów jego ochrony są dwa śmigłowce Sił Powietrznych Białorusi. To najprawdopodobniej właśnie te maszyny wleciały w polską przestrzeń powietrzną - informują białoruskie niezależne kanały.
Premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu w Suwałkach z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą powiedział, że "dzisiaj granice polskie i granica Litwy to są granice wolnego świata, powstrzymującego napór przed despotią ze wschodu". Dodał, że nasze granice zatrzymują od lat najróżniejsze ataki hybrydowe. - Rosja i Białoruś zwiększają swoje liczne prowokacje i intrygi po to, aby zdestabilizować granicę wschodniej flanki NATO - wskazał premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głos w sprawie zabrały też Stany Zjednoczone. - Poważnie podchodzimy do bezpieczeństwa NATO i będziemy pracowali nad tym, by zapewnić, że każdy centymetr kwadratowy NATO pozostanie bezpieczny - oświadczył rzecznik Pentagonu gen. Pat Ryder.
"Pozostało całkowite zamknięcie granicy"
W jaki sposób można byłoby oddziaływać na Białoruś? Kamil Kłysiński, ekspert OSW, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że wobec Białorusi już obowiązują sankcje gospodarcze, a kraj obciążony jest daleko idącym embargiem handlowym - kluczowe pozycje białoruskiego eksportu są zablokowane.
I wylicza, że są to produkty naftowe, nawozy potasowe, wyroby stalowe, metalowe, drzewne i samo drewno nie mogą trafiać do Polski. - Wiele już nie zostało - podkreśla. Nowe restrykcje, które zostały dziś ogłoszone przez Unię Europejską, wprowadzają zakaz eksportu na Białoruś towarów i technologii, które przyczyniają się do militarnego wzmocnienia Białorusi.
UE nałożyła również "zakaz wywozu broni palnej i amunicji oraz towarów i technologii nadających się do wykorzystania w lotnictwie i przemyśle kosmicznym". Zmiany dostosowują również sankcje na Białoruś do systemu sankcji przeciwko Rosji. Chodzi o to, aby przez Białoruś nie można było obchodzić sankcji nałożonych na Rosję.
- Pozostało całkowite zamknięcie granicy, zupełna blokada, co uderzałoby w przewozy chińskie czy kazachskie i byłoby to kompromitujące dla Mińska - ocenia Kłysiński.
Przypomnijmy, że aktualnie na granicy polsko-białoruskiej w województwie podlaskim obowiązują przepisy o pasie drogi granicznej. Ograniczenie reguluje rozporządzenie wojewody z września 2021 r., w sprawie zakazu przebywania na całym odcinku pasa drogi granicznej na granicy z Białorusią, czyli na granicy zewnętrznej UE.
Aktualnie kończy się także budowa zapory elektronicznej, czyli systemu kamer i czujników na granicy z Białorusią. Jest to uzupełnienie - zbudowanej w 2022 roku na 186 km granicy - zapory stalowej o wysokości 5,5 m.
Jak podkreśla Kłysiński, "Polska sygnalizuje swoje niezadowolenie i sprzeciw (wobec działań Białorusi - red.), informacja jest przekazywana sojusznikom w NATO i Unii Europejskiej".
- Świadomość w Białorusi jest, że nie ma zgody na takie działania. Władze polskie nie pozostawiają złudzeń, że w razie czego ta granica może zostać zamknięta. Piłka jest po stronie białoruskiej. Jeżeli będą eskalować napięcie na granicy, muszą się liczyć z takimi konsekwencjami - ocenia ekspert OSW.
"Podkładamy się Białorusinom i Rosjanom"
Prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że Polska "tworzy wizję, co ma lub co może zrobić Białoruś, bo czegoś się boimy".
- Zamiast reagować jasno i klarownie, pokazać, że jesteśmy przygotowani, obserwujemy wszystkie działania i że zgodnie z zapowiedziami USA wszelkie wrogie działanie wobec Polski będzie traktowane jako wrogie działanie wobec NATO, cały czas tworzymy wizje, co nam Białoruś zrobi - ocenia.
I podkreśla: - Jeżeli opowiadamy nasze strachy, grzechem drugiej strony byłoby z tego nie skorzystać. Takimi sytuacjami podkładamy się Białorusinom i Rosjanom, bo wiedzą, gdzie może nas najbardziej zaboleć, czego się boimy. To projektowanie strachem, jesteśmy reaktywni wobec drobnych informacji i dezinformacji tamtej strony. Tego oni oczekują.
"Im mniej mówimy, tym bardziej jest to skuteczne"
- Mogą więc projektować swoje wszystkie działania pod kątem naszych strachów. Strachów, które wybrzmiały w przestrzeni medialnej, które wybrzmiały przez polityków - dodaje profesor Boćkowski.
Czy możliwe jest wywieranie jakiegokolwiek wpływu na Białoruś? Ekspert odpowiada wprost: - Od kiedy to my wywieramy jakikolwiek wpływ na ten kraj?
- Bardzo bym chciał, żeby politycy wskazali, w jaki sposób oddziałujemy na Białoruś. Na co mamy wpływ? Białoruś realizuje swoją politykę z Federacją Rosyjską. To polityka wroga wobec nas. Nasza polityka powinna być konsekwencją tego, co się tam dzieje. Nie widzę sytuacji, gdzie rzekomo Białoruś się czegoś boi - ocenia.
I podkreśla: - Im mniej mówimy, a więcej działamy nieoficjalnymi kanałami, tym bardziej jest to skuteczne. Mówienie głośno służy kampaniom wyborczym, a nie służy względom bezpieczeństwa.
Na bycie tarczą w walce dezinformacyjnej ze strony reżimu Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki zwracał w ostatnich dniach uwagę gen. Bogusław Pacek, który podkreślił, że celem jest wprowadzenie chaosu i doprowadzenia do paniki w naszym społeczeństwie. - Przerysowane doniesienia są do nas specjalnie kierowane - przestrzegł.
- Przecież jak widzimy te obrazki propagandowe z Białorusi, to namioty wyglądają gorzej jak na obozie początkujących harcerzy, pożal się Boże stalowe hełmy, stara broń... Ale do tego, to są bandyci, którzy strzelali do bezbronnych, a nie jacyś niezniszczalni i wyszkoleni specjaliści - podkreślał gen. Roman Polko.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski