Starcie Przyłębskiej z Bodnarem. Tak wyglądało przerwane posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego
Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej nie wydał orzeczenia w sprawie zgodności trzech przepisów Traktatu o Unii Europejskiej z polską Konstytucją. Wniosek w tej sprawie złożył premier. Prezes TK ogłosiła przerwę do czwartku do 13:00. Już na początku rozprawy Julia Przyłębska przerywała wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.
Trybunał Konstytucyjny nie uwzględnił wniosku RPO o odroczenie rozprawy ze względu na to, że przekazał obszerne stanowisko Sejmu dopiero 9 lipca, co nie dawało szansy na rzetelne zapoznanie się z dokumentem. Adam Bodnar sugerował również rozpatrzenie wniosku w pełnym składzie lub możliwość wystąpienia do TSUE z pytaniami prejudycjalnymi. Argumentacja była przerywana uwagami Julii Przyłębskiej, która stwierdziła, że to wyłącznie apel RPO, którego nie weźmie pod uwagę.
- Czy jeszcze ma pan jakieś wnioski formalne, poza tymi, które pan zgłosił? – dopytywała zniecierpliwiona Julia Przyłębska. – Tak, mam jeszcze jeden wniosek formalny, który jest związany z tradycją urzędu RPO i relacji między Trybunałem Konstytucyjnym a Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Otóż za czasów pani profesor Ireny Lipowicz, kiedy powstała wątpliwość interpretacji przepisu prawa unijnego i zgodności z prawem krajowym, to wówczas RPO wnioskował, a Trybunał to uwzględnił, by zadać pytanie prejudycjalne do TSUE – odpowiedział Bodnar.
Wypowiedź została przerwana przez prezes TK. – Dobrze, to jest – rozumiem - wniosek czy apel do Trybunału, żeby zwrócił się z pytaniem prejudycjalnym, tak? – pytała. – Jeszcze nie skończyłem – odpowiedział Adam Bodnar. – No dobrze, to prosiłabym, żeby pytanie prejudycjalne, przepraszam pytanie formalne, nie przeradzało się w dłuższy wywód – przejęzyczyła się prezes TK. – Ja bym prosiła, żeby pan złożył, jaki jest pana wniosek formalny – dodała.
– Właśnie zmierzam do tego – próbował kontynuować RPO. – Mhm, to bardzo proszę – przerywała Julia Przyłębska.
Przypomnijmy, również 15 lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma wydać wyrok w sprawie zastrzeżeń Komisji Europejskiej wobec niezależności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Ważniejsze jest prawo UE czy Konstytucja RP?
W budynku TK obecni byli również przedstawiciele premiera, prezydenta, Sejmu i Prokuratora Generalnego. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie wzięło udziału w postępowaniu, mimo prawidłowego zawiadomienia o rozprawie.
Mateusza Morawieckiego reprezentował Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji. - Kierunek rozwijania orzecznictwa TSUE może prowadzić do podważenia demokratycznej legitymizacji prawa powierzonym organom UE w traktatach – mówił. Prezes RCL przywoływał podobne jego zdaniem postępowania przed sądami konstytucyjnymi w innych krajach członkowskich i podkreślał, że te postępowania nie mają nic wspólnego z procesem opuszczania Unii Europejskiej. - To nie konstytucja ma być wykładana w zgodzie z prawem unijnym, a prawo unijne ma być wykładane w zgodzie z Konstytucją – stwierdził.
Przedstawicielka prezydenta Anna Surówka-Pasek przekazała, że według głowy państwa Trybunał Konstytucyjny ma prawo badać zgodność traktatów unijnych z polską Konstytucją.
W imieniu Sejmu głos zabrał Arkadiusz Mularczyk. Poseł PiS w większości podzielił stanowisko premiera. Powiedział, że wniosek premiera wynika z ewolucji w rozumowaniu unijnych traktatów. Podkreślił, że pierwotnie prymat prawa unijnego dotyczył wyłącznie ustaw. - Obecnie TSUE wywodzi pierwszeństwo względem konstytucji. Prawo traktatowe może podlegać kontroli, nie mogą istnieć akty podległe względem konstytucji i jednocześnie z nią niezgodne. Aktywizm TSUE spowodował problem, który wymaga działań Trybunału Konstytucyjnego – mówił.
Przedstawiciel Prokuratora Generalnego prok. Sebastian Bańko w pełni poparł wniosek premiera. Wniósł o uznanie, że trzy zaskarżone przepisy Traktatu o Unii Europejskiej są niezgodne z konstytucją. - Zainicjowanie postępowania należy odczytywać w kontekście ostatnich orzeczeń TSUE. Nie chodzi o niezadowolenie z orzeczeń, a ekstraordynaryjne zjawisko, które może zagrozić funkcjonowaniu UE.
RPO: Igranie z ogniem, wyprowadzanie Polski z UE
Zupełnie odmienne stanowisko przedstawił Rzecznik Praw Obywatelskich. - Postępowanie w tej sprawie nie jest konieczne, sprawa powinna być umorzona, a jeśli Trybunał ma wątpliwości, powinien zadać pytania prejudycjalne TSUE - podkreślał. Adam Bodnar zwrócił uwagę, że traktaty unijne są zgodne z polską konstytucją, co było sprawdzane przy okazji traktatu akcesyjnego oraz lizbońskiego. Zaznaczył, że w drugim przypadku o sprawie decydował pełny skład piętnastu sędziów TK, a nie jak obecnie – pięcioosobowy. - Jak patrzę na puste fotele sędziowskie, zastanawiam się, dlaczego teraz w sprawie o podobnej wadze, Trybunał orzeka w mniejszym składzie. Wówczas Trybunał uznał zgodność z konstytucją przepisów traktatu unijnego i potwierdził brak kolizji.
Adam Bodnar zastanawiał się też, czy we wniosku premiera nie chodzi o pozorną kontrolę konstytucyjności prawa. Dodał, że oczywistym kontekstem jest wyrok TSUE w sprawie kontroli niezawisłości sędziów. Podkreślał, że jeśli Trybunał Konstytucyjny przyzna rację premierowi, w konsekwencji polski wymiar sprawiedliwości zostanie wyłączony z kontroli niezależności według zasad obowiązujących
- TSUE wydaje wyroki, które nie muszą się podobać władzom krajowym, ale także takie, które są korzystne dla Polski. Musi być w tym systemie organ, który gwarantuje poprawne funkcjonowanie – wskazał.
Według Adama Bodnara wyjściem z sytuacji jest stosowanie prounijnej wykładni, do czego zobowiązane są kraje członkowskie. Rzecznik mówił również o fałszywej figurze stosowanej przez szefa rządu, według którego ochrona niezawisłości polskich sędziów miałaby naruszać polską konstytucję. Adam Bodnar podkreślał, że konsekwencją wyroku będzie zakwestionowanie całego porządku Unii Europejskiej. - To igranie z ogniem, które prędzej czy później może wiązać się z wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej.
Przedstawiciel RPO Paweł Filipek szczegółowo opisał, konsekwencje wyroku Trybunału po myśli premiera. Podkreślił, że Polska jednostronnie wypowiedziałaby wówczas Traktat o Unii Europejskiej. Dodał, że może on rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą wobec osób, które zostaną dotknięte wyrokiem. Prawdopodobne jest także wszczęcie procedury naruszeniowej wobec Polski, która może zakończyć się nałożeniem wielomilionowych kar na nasz kraj. Możliwe jest również wstrzymanie wypłaty środków unijnych przy zastosowaniu mechanizmu warunkowości. Grozi nam również prawna izolacja w europejskiej przestrzeni prawnej.
Czego dotyczy konflikt?
Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej zajmował się pytaniami premiera w sprawie zgodności z konstytucją trzech przepisów Traktatu o Unii Europejskiej. Spór sprowadza się przede wszystkim do pytania: czy polska konstytucja jest ważniejsza od prawa unijnego. Mateusz Morawiecki domagał się zbadania czy zasady pierwszeństwa prawa unijnego oraz lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich są zgodne z ustawą zasadniczą. Podważał również uprawnienia sądów do kontroli niezawisłości sędziów powołanych przed prezydenta na podstawie uchwał nowej Krajowej Rady Sądownictwa, której niezależność od polityków budzi poważne wątpliwości.
Wniosek szefa rządu pojawił się po marcowym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, według którego polskie sądy mogą pominąć przepisy uniemożliwiające kontrolę powoływania sędziów. W czerwcu Komisja Europejska w liście do polskiego rządu apelowała o to, by wniosek premiera został wycofany z Trybunału Konstytucyjnego. W piśmie stwierdzono, że ”wydaje się on podważać podstawowe zasady prawa Unii Europejskiej, w szczególności zasadę, iż prawo Unii jest nadrzędne w stosunku do prawa krajowego, a orzeczenia TSUE są wiążące dla wszystkich sądów krajowych i innych organów państwowych państw członkowskich”. Polski rząd nie uwzględnił apelu Komisji Europejskiej.
We wtorek wieczorem premier spotka się w Brukseli z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Według oficjalnej agendy rozmowy mają dotyczyć m.in. Funduszu Odbudowy i kwestii klimatycznych. Wiadomo jednak, że Komisja jest zaniepokojona złożoną w Sejmie nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, która według ekspertów jest wymierzona w stację TVN. Bruksela jest również zaniepokojona kwestionowaniem wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Czytaj też: