"Wątpliwa prawnie". Koalicjanci podzieleni ws. decyzji Tuska, KO murem za premierem
Nie tylko koalicjanci, ale również urzędnicy i politycy z Ministerstwa Sprawiedliwości, nie licząc Adama Bodnara, nie wiedzieli o planie uchylenia kontrasygnaty przez premiera Donalda Tuska - dowiaduje się WP. Niemniej żaden polityk Koalicji Obywatelskiej tego zaskakującego ruchu nie podważa. Przeciwnie.
10.09.2024 | aktual.: 11.09.2024 15:15
- Ryzykowna decyzja, odważna, ale pewnie jedyna słuszna - tak jeden ze znanych polityków KO komentuje krótko decyzję premiera Tuska o wycofaniu kontrasygnaty. Oficjalnie wypowiadać się nie chce, bo uważa, że w tej sprawie komunikaty powinni wydawać dwaj ministrowie: Jan Grabiec (szef Kancelarii Premiera) i Maciej Berek (szef Komitetu Stałego Rady Ministrów).
Obaj nie odpowiedzieli na prośbę o kontakt.
Czytaj również: Fala komentarzy po decyzji Tuska. "Anarchia i bezprawie"
Przypomnijmy, że chodzi o decyzję Donalda Tuska ogłoszoną w poniedziałek. "W oparciu o skargę sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego podjąłem decyzję o uchyleniu kontrasygnaty" - poinformował szef rządu.
Chodzi o wcześniejszą zgodę - wydaną, jak przyznał premier, błędnie - na to, by tzw. neo-sędzia Krzysztof Wesołowski został wyznaczony przez prezydenta Dudę do przeprowadzenia wyborów nowego prezesa Izby Cywilnej.
Zobacz także
Tusk po tym, jak zgoda ta oburzyła środowisko sędziowskie, postanowił błąd naprawić - i po prostu wycofać swoją kontrasygnatę.
Jego decyzja zaskoczyła polityków Koalicji Obywatelskiej, a także innych formacji współtworzących rząd. Jednak nikt nie chce jej otwarcie podważać.
Przeciwnie - jej zasadność tłumaczy m.in. minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który, jak słyszymy, jako jeden z nielicznych był zaangażowany w sprawę. - I tak ma pozostać - mówią nieoficjalnie rządowi urzędnicy.
Minister Bodnar w "Kropce nad i" stwierdził, że "wobec zaskarżenia przez dwóch sędziów Izby Cywilnej SN decyzji premiera o kontrasygnacie, premier miał prawo ją uchylić w ramach przysługującego organowi administracyjnemu prawa do autokorekty". Takie jest oficjalne stanowisko rządu i nikt nie zamierza go podważać - słyszymy.
Zobacz także
Adam Bodnar argumentował, że uchylenie kontrasygnaty przez premiera jest skuteczne, bowiem nastąpiło jeszcze przed zaplanowanym na wtorek 10 września posiedzeniem Zgromadzenia Sędziów Izby Cywilnej SN. Posiedzenie to odbyło się we wtorek - wyłonieni zostali w jego trakcie kandydaci na prezesa Izby, którzy zostaną przedstawieni prezydentowi.
Minister tłumaczył w tym kontekście, że był to jego zdaniem jedyny moment, kiedy premier mógł uchylić kontrasygnatę, gdyż inaczej zdążyłaby się ona "zmaterializować" w akcie wyboru kandydatów przez Zgromadzenie.
Takie wyjaśnienia wystarczą politykom KO - bo mają być konsekwencją "analiz prawnych", o których posłowie słyszeli, ale ich nie znają. Niemniej wyjaśnienia nie wywołują wśród nich żadnych kontrowersji (chcieliśmy zapytać o to oficjalnie szefa klubu KO Zbigniewa Konwińskiego, ale nie odebrał telefonu i nie odpowiedział na wiadomość).
- Premier naprawia błąd, o którym sam mówił, od strony prawnej. Będą wątpliwości pewnie u części prawników, ale ja rozumiem, że ta naprawa jest czymś oczywistym. To nie jest nic nie konstytucyjnego, prawna formuła pozwala na to - uważa europoseł KO i członek władz Platformy Andrzej Halicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Premier Donald Tusk na samym początku powiedział, że popełnił błąd i wtedy, kiedy pojawiła się skarga sędziów do sądu administracyjnego, zgodnie z prawem - czyli zgodnie z prawem, które mówi o postępowaniu przed sądem administracyjnym, jeżeli jest skarga, organ może wycofać swoją decyzję - i taką decyzję podjął premier Tusk - uzasadnia szef MON i wiceszef PO Cezary Tomczyk.
Przyznaje, że ruch premiera jest precedensem, "ale prawo też w tej sprawie jest jasne, sprawa jest zgodna z kodeksem, wpisana w polskie prawo".
W mediach takich samych argumentów używają inni kluczowi politycy Platformy.
- Mamy taką sytuację, że bałagan, który PiS wprowadził całym systemem nielegalnych ciał, działań w TK - mamy do czynienia ze skutkami tego wszystkiego. Decyzja pana premiera o wycofaniu kontrasygnaty jest elementem naprawiania sytuacji. Stworzyła się możliwość wyjścia z błędu dzięki temu, że sędziowie Izby Cywilnej złożyli skargę. Dlatego premier uchylił swój podpis - powiedział w "Sygnałach Dnia" Programu Pierwszego Polskiego Radia minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak.
Jak dodał, "jedni profesorowie uważają tak, inni inaczej, ale decydentem tutaj jest premier". - Podjął decyzję na podstawie analiz swoich prawników - podkreślił Siemoniak, dodając, że "ta decyzja jest jednocześnie sygnałem, w którym kierunku pójdzie naprawa [wymiaru sprawiedliwości], bo nie ma mowy o zgniłych kompromisach".
Czytaj również: Zwrot ws. Sądu Najwyższego. Tusk wycofał kontrasygnatę
Tylko Lewica ma wątpliwości, reszta popiera lub się dystansuje
Co na to koalicjanci? Niektórzy są wstrzemięźliwi w ocenach, acz wyrozumiali. - Premier popełnił wcześniej błąd, o czym sam mówił, więc chciał to naprawić. Rozumiem, że było to poprzedzone analizami w Kancelarii Premiera. Nie mam podstaw, żeby nie wierzyć premierowi. Niech rozstrzygają to prawnicy - uważa minister Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
Jeszcze więcej zrozumienia jest u polityków PSL. Krzysztof Hetman, europoseł i były minister rozwoju w rządzie Donalda Tuska, stwierdził w rozmowie z WP, że premier wręcz wykazał się "odwagą cywilną", decydując się na naprawę popełnionego błędu, do którego sam się przyznał.
- Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś przyznał się do błędu, to próbuje ten błąd naprawić i tym sposobem na naprawienie błędu jest cofnięcie tej kontrasygnaty - ocenia w rozmowie z nami Hetman.
Jak dodaje, "niewielu polityków na coś takiego stać". Podkreśla też, że cała sytuacja jest skutkiem tego, "jaki galimatias prawny i ruinę w wymiarze sprawiedliwości zostawiło nam PiS".
Inni ludowcy twierdzą tak samo. - Wycofanie kontrasygnaty pokazuje, że nie ma zgody na awans neosędziów. To są ludzie, którzy doskonale wiedzieli, że startując w ramach neoKRS i podporządkowując się tamtym regułom, wybierają karierę na skróty - skwitował w Onet Rano wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Jedyne wątpliwości wyraża Nowa Lewica. I to też nie cała. - Decyzja premiera jest wątpliwa prawnie, na co zwracają uwagę znane autorytety prawnicze - mówi Wirtualnej Polsce szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.
Podobną opinię, choć nie do końca, wyraża jeden z członków rządu z Lewicy (z zawodu prawnik). - Ruch politycznie zasadny, ale mam duże wątpliwości, czy to wycofanie będzie miało skutki prawne. Nie wiem, jak kontrasygnata miałaby zostać wycofana z obiegu prawnego. Konia z rzędem temu, kto to wymyśli, jak miałoby się to stać. Zgoda została przecież wcześniej wydana - przyznaje rozmówca WP.
Nie wszyscy jednak są sceptyczni. - Decyzja premiera o uchyleniu kontrasygnaty pod prezydenckim powołaniem neo-sędziego Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej, które ma wybrać kandydatów na jej prezesa, jest dobra. Nie warto stać przy błędnej decyzji, tylko ją zmienić - przekonuje posłanka Nowej Lewicy Wanda Nowicka.
Nieoficjalnie słychać, że zasadność swojej decyzji wkrótce wytłumaczy osobiście sam premier Tusk.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl