Wassermann: nie dzwoniłem do Dochnala
Poseł PiS Zbigniew Wassermann zaprzeczył, by
kontaktował się z Markiem Dochnalem przed programem "Teraz My". Dochnal, pytany czy ktoś z
polityków, biznesmenów przed programem do niego dzwonił, wymienił
nazwisko Wassermanna.
26.02.2008 | aktual.: 26.03.2008 07:34
Wassermann zdziwił się, że podczas programu nie zadano Dochnalowi jego pytań, nagranych przez jednego z dziennikarzy TVN24 dla tego programu. Powiedział, że pytał Dochnala o sprawy dotyczące sektora paliwowego - zjawisk korupcyjnych z tym związanych i jego obaw przed ujawnieniem komisji śledczej ds. PKN Orlen prawdy na ten temat.
Miałem nadzieję, że te pytania zostaną postawione, a padła zaskakująca i nieprawdziwa wypowiedź, że dzwoniłem do niego - powiedział. Nie kontaktowałem się z nim, jestem teraz zwykłym posłem, nie miałem takiej potrzeby - powiedział b. koordynator ds. służb specjalnych.
W jego ocenie albo Dochnal manipuluje, albo sam został zmanipulowany w tej sprawie. Przypomniał, że wtedy, gdy działała komisja śledcza i przesłuchiwała Dochnala, w mediach pojawiły się nieprawdziwe i zmanipulowane informacje, że posłowie zaproponowali mu wyjście z aresztu za zeznania.
Dziennikarka Dorota Kania zapowiedziała, że po południu wyda oświadczenie w związku z wypowiedziami Dochnala w poniedziałkowym programie. Dochnal w nietransmitowanej w TVN, a jedynie w portalu Onet.pl części wywiadu mówił o pożyczce kilkuset tysięcy złotych od jego rodziny. Mówił, że Kania za tę pożyczkę miała obiecywać kontakty z politykami Prawa i Sprawiedliwości. Po przegranych przez PiS wyborach, Kania oddała dług - mówił w internetowej części programu Dochnal.
Dochnal spędził w areszcie ponad 3 lata. Wyszedł na wolność 31 stycznia. Prokuratura domagała się kolejnego przedłużenia mu aresztu - do 31 maja - jednak warszawski sąd okręgowy nie uwzględnił tego wniosku. Znany lobbysta został aresztowany we wrześniu 2004 r. w związku ze śledztwem prowadzonym wspólnie przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi i łódzką ABW, dotyczącym korupcji funkcjonariuszy pełniących funkcje publiczne. Chodziło o korumpowanie b. "barona" SLD w Łódzkiem i b. posła Andrzeja Pęczaka. Potem był aresztowany za przestępstwa gospodarcze.
Pierwsze z tych śledztw zakończyło się już aktem oskarżenia. Ciągle toczy się drugie, prowadzone już przez prokuraturę w Katowicach, w którym lobbysta jest podejrzany o pranie brudnych pieniędzy - według nieoficjalnych informacji chodzi o 70 mln zł - a także przestępstwa przeciwko dokumentom i udział w obrocie środkami odurzającymi.