Wąsik o sytuacji na granicy. "Mogą się zdarzyć rzeczy tragiczne"
Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik powiedział, że w miniony weekend "padł rekord" jeżeli chodzi o ilość migrantów, które z pomocą białoruskich służb próbowały przekroczyć granicę z Polską. - Jestem przekonany, że na granicy mogą się zdarzyć rzeczy tragiczne, żeby można było zaatakować polski rząd - oświadczył. Odniósł się też do zarzutów, że polska Straż Graniczna odwiozła migrantów z Michałowa wraz dziećmi do lasu na pograniczu z Białorusią.
Wiceminister ocenił, że gdyby nie pomoc białoruskich służb, migranci nie mieliby szans by na własną rękę dotrzeć pod granicę z Polską. Według niego, pogranicznicy z Białorusi dostarczają cudzoziemcom sprzęt mający pomóc im w sforsowaniu granicy oraz informują ich o tym, gdzie mogą napotkać polskie patrole.
- Jeżeli mielibyśmy oceniać sytuacja na granicy na podstawie ilości prób przekroczenia polskiej granicy, to niestety ta sytuacja nie poprawia się. W weekend mieliśmy kolejny niechlubny rekord ze strony służb białoruskich, które próbowały ponad 600 osób przeprowadzić przez polską granice - mówił wiceminister w Polskim Radiu.
Wąsik został też spytany o pojawiające się zarzuty, według których polska Straż Graniczna wywiozła do lasu na granicy z Białorusią 20-osobową grupę migrantów, jaka znalazła się w Michałowie. Wśród nich miało być ośmioro małych dzieci.
Zobacz też: Krzysztof Gawkowski o słowach Macieja Wąsika: to należy obśmiać
- Padają jakieś szalone hasła, że dzieci zostały wywiezione do lasu. Te dzieci były ze swoimi rodzicami. Każde dziecko miało na miejscu swojego rodzica i ci rodzice byli odpowiedzialni za to, co się z tymi dziećmi dzieje - odparł.
"Interesowały ich tylko Niemcy"
Wiceminister MSWiA zapewnił ponadto, że migranci, którzy znaleźli się w Polsce otrzymali stosowną pomoc. Dano im jeść i pić oraz sprawdzono, czy nie potrzebują pomocy medycznej. Dodał, że krajem do którego zamierzali dotrzeć, nie była Polska.
- Rodziny tych dzieci, które zostały zatrzymane tuż po przekroczeniu granicy nie życzyły sobie pomocy międzynarodowej w Polsce. Ich interesowały tylko Niemcy. (…) W związku z powyższym nie udzielono im tej pomocy (międzynarodowej - red.), bo oni jej nie chcieli. Oni chcieli, żeby ich zawieść do Niemiec. Jedyne co mogliśmy zrobić, to zawieść ich z powrotem na Białoruś - oświadczył Wąsik.
Dodał, że gdyby grupa ta złożyła wniosek o ochronę międzynarodową w Polsce, to zostałaby przewieziona do ośrodka dla uchodźców w Polsce, gdzie oczekiwałaby na jego rozpatrzenie.
Wąsik podkreślił ponadto, że trwająca w Polsce "kłótnia" na temat sytuacji na granicy służy Rosji i reżimowi w Mińsku. - Jestem przekonany, że na granicy mogą się zdarzyć rzeczy tragiczne, żeby można było zaatakować polski rząd - powiedział wiceminister.
Źródło: Polskie Radio