"Washington Post": to autostrada przez piekło. Najgroźniejsza droga na świecie wiedzie przez Irak?
Kierowcy nazywają ją autostradą przez piekło - pisze amerykański dziennik "Washington Post", a brytyjska gazeta "The Independent" dodaje: to może być najgroźniejsza droga na świecie. Chodzi o trasę prowadzącą z Jordanii do irackiej stolicy. Od ponad dekady była uważana za pełną niebezpieczeństwa, a letnia ofensywa ekstremistów z Państwa Islamskiego tylko pogorszyła sytuację.
08.12.2014 | aktual.: 08.12.2014 16:35
"Washington Post", którego reporterzy rozmawiali z kierowcami ciężarówek, poruszających się niesławną trasą, pisze, że wiedzie ona przez krainę bezprawia, gdzie spotkać można sunnickich dżihadystów, szyickie milicje czy zwykłych bandytów. Trasa Amman - Bagdad była zresztą od lat uznawana za wyjątkowo groźną. Według amerykańskiego dziennika za czasów Saddama Husajna z Jordanii do Iraku wjeżdżało dziennie nawet 2 tys. ciężarówek. Po amerykańskiej inwazji na tek kraj w 2003 r. ta liczba spadła do około 400.
Zmieniona trasa, niezmienne niebezpieczeństwo
"Jechaliśmy z Jordanii do Bagdadu najniebezpieczniejszą drogą na świecie, wiodącą przez obwodnice Al-Falludży i Ar-Ramadi. To droga, którą nazywa się autostradą do piekła" - pisał w swojej książce John Geddes, były brytyjski komandos, który pracował w Iraku aż do 2005 r. jako najemnik. Jego zdaniem poruszanie się tą trasą przez ludzi z Zachodu bez uzbrojenia i ochrony zakrawało o szaleństwo, bo prawdopodobieństwo ataku ze strony rebeliantów było po prostu zbyt duże.
Czytaj więcej w wywiadzie z Johnem Geddesem: "Spotykałem wojennych turystów. Szaleni ludzie".
Wtedy jeszcze droga z zachodu do irackiej stolicy prowadziła przez Falludżę i ten właśnie fragment był wyjątkowo groźny. Choć szlak się nieco zmienił - z powodu starć kierowcy zapuszczają się bardziej na południe i jadą do Bagdadu przez Karbalę - niebezpieczeństw jakby przybyło. Potwierdzają to rozmówcy "Washington Post".
Już w okolicach miasta Rutba Państwo Islamskie ma swój posterunek, gdzie pobiera "podatek" od każdego kierowcy za dalszy przejazd. Później dostawcy muszą przejechać przez tereny znajdujące się pod kontrolą szyickich milicji.
Obecnie więc zdarzają się dni - jak podaje "Washington Post" - że granicę jordańsko-iracką przekracza około 30 ciężarówek. Kierowcy przełamują strach kuszeni wysokimi zarobkami.
Trasa wyznaczona na podstawie: "Washington Post", "The Independent" (fot. WP.PL)
Wojna po wojnie
W czerwcu tego roku ekstremiści z Państwa Islamskiego dokonali błyskawicznej ofensywy na północy Iraku i obecnie zajmują około 1/3 terytoriów tego kraju. Kontrolują też obszary w Syrii. Ogłosili utworzenie na tych terenach kalifatu i wprowadzili tam własne religijne, surowe prawo. Przeprowadzili też pogromy wśród mniejszości: jazydów i chrześcijan.
W sierpniu przeciwko PI zawiązano międzynarodową koalicję pod wodzą USA. I tak, trzy lata po opuszczeniu Iraku przez amerykańskich żołnierzy, siły USA znów musiały interweniować na Bliskim Wschodzie. Ograniczają się one jednak do operacji powietrznych.
Czytaj również: Walka koalicji pod wodzą USA z Państwem Islamskim? "Skala działań to czysta kpina"
Źródła: "Washington Post", "The Independent", WP.PL.