Głównym tematem negocjacji były warunki, na jakich talibowie byliby gotowi wydać saudyjskiego terrorystę Osamę bin Ladena w celu postawienia go przed sądem. Rozmowy przerwano na kilka dni przed 11 września tego roku, kiedy dokonano zamachu terrorystycznego na Nowy Jork i Waszyngton.
Waszyngtoński dziennik twierdzi, że istniała szansa postawienia Osamy bin Ladena przed sądem, jednak strona amerykańska ją zmarnowała. Według informatorów gazety, przedstawiciele talibów zgadzali się w zasadzie na ekstradycję bin Ladena i postawienie go przed sądem w kraju trzecim. Negocjatorzy amerykańscy zaś nalegali na sądzenie terrorysty w USA i nie dawali talibom szansy na "zachowanie twarzy".
Według "The Washington Post", w ramach negocjacji doszło do niespodziewanej 40-minutowej rozmowy telefonicznej średniego szczebla urzędnika Departamentu Stanu z przywódcą talibów, mułłą Mohamadem Omarem.
Innym razem przedstawiciel Waszyngtonu złożył zaskakującą wizytę Omarowi. Później wysłannik talibów przywiózł do Waszyngtonu dywan w darze dla prezydenta George'a W. Busha. (mag)