Warszawskie pogotowie donosiło o "łowcach skór"
To na wniosek Wojewódzkiej Stacji Pogotowia
Ratunkowego w Warszawie prokuratura wszczęła postępowanie
dotyczące przekazywania zakładom pogrzebowym informacji o zgonach
przez pracowników pogotowia - poinformował w komunikacie
przekazanym dyrektor tej jednostki Krzysztof Rolirad.
15.07.2005 | aktual.: 15.07.2005 14:02
Postępowanie zostało wszczęte w 2002 roku. "Jak przekazała WSPR policja, śledztwo (dotyczące lat 1999-2001) wykazało, że pracownicy WSPR telefonowali do zakładów pogrzebowych na wyraźną prośbę rodzin zmarłych, a świadkowie podkreślają, że traktowali to działanie jako przysługę ze strony pogotowia" - napisał. Podkreślił, że obecnie nie ma żadnych dowodów na to, iż pracownicy karetek współpracują z zakładami pogrzebowymi.
O tym, że prokuratura przygotowuje akt oskarżenia przeciwko 25 lekarzom i jednej pielęgniarce, zarzucając im ujawnienie tajemnicy służbowej, napisała piątkowa "Gazeta Wyborcza". Podała, że rodziny zmarłych zeznały w śledztwie, iż pracownicy telefonowali do zakładów pogrzebowych, zostawiali ich wizytówki, a raz nawet karta zgonu miała trafić od razu do konkretnego zakładu pogrzebowego.
Rolirad podkreślił, że nie ma podstaw prawnych, by "podejmować działania wobec osób objętych śledztwem policji, tym bardziej, że większość świadków nie była w stanie zidentyfikować konkretnej osoby proponującej usługi firmy pogrzebowej".
Pracownicy pogotowia mają bezwzględny zakaz współpracy z zakładami pogrzebowymi, a pogotowie - jak napisał Rolirad - systematycznie kontroluje dokumentację medyczną zespołów stwierdzających zgony. Inne działania prewencyjne, o jakich napisał dyrektor, to rotacja pracowników między stacjami wyczekiwania, tak, aby zmniejszyć możliwość nawiązania współpracy zespołów z zakładami pogrzebowymi.
Według Rolirada pogotowie nie otrzymało od 1999 roku żadnej skargi związanej ze współpracą pogotowia z zakładami, ani też żaden przedstawiciel zakładu nie interweniował u dyrekcji pogotowia.
Rolirad zaapelował, by nie oceniać pracy pogotowia poprzez pryzmat prowadzonego śledztwa. "Dotyczy ono przeszłości i garstki osób. W zespołach wyjazdowych pracuje 212 lekarzy, 89 pielęgniarek oraz 227 ratowników i sanitariuszy i są to dobrzy, oddani pacjentom pracownicy" - napisał.