Żmije zygzakowate w Warszawie. Ostrzega mieszkanka stolicy
Internautka ostrzega w sieci przed jadowitymi żmijami. - Nie dajcie sobie wcisnąć, że w Warszawie nie ma żmij - pisze pani Katarzyna Gryga. Ukąszenie może prowadzić do zaburzenia rytmu serca, czy martwicy tkanek.
Pani Katarzyna na portalu społecznościowym ostrzega już drugi raz o niebezpiecznych żmijach. Po raz pierwszy pisała dwa lata temu, gdy jej pies został ugryziony przez żmiję. - Pies po ukąszeniu żmii drugą dobę. Jeśli zobaczycie dwa małe punkty w odległości około 1 cm natychmiast pakujcie psa lub dziecko do auta i pędem do lekarza - informuje mieszkanka Wawra.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Katarzyna Gryga wyjaśnia, że pies został ukąszony w nos i ledwo przeżył. - Żmija jest pod częściową ochroną. Oznacz to, że jeśli macie dziecko w ogrodzie i starasz się odgonić żmiję kijem, teoretycznie możesz odpowiedzieć za to karnie - tłumaczy WawaLove pani Katarzyna.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 6 października 2014 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt, żmija zygzakowata znajduje się na liście gatunków zwierząt objętych ochroną częściową. Oznacza to ochronę gatunków roślin, grzybów i zwierząt, dopuszczającą możliwość redukcji liczebności populacji oraz pozyskiwania osobników tych gatunków lub ich części. W związku z tym żmii nie wolno zabijać. Za ich zabicie grozi kara grzywny lub więzienia do dwóch lat.
Michał Pawłowski rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych tłumaczy, że teraz jest okres, kiedy żmije budzą się do życia. - Można je spotkać w miejscach nasłonecznionych, gdzie się wygrzewają, by nabrać energii. Przykładowe miejsca nasłonecznione to między innymi skraje lasów i śródleśne polany. Żmija nie atakuje człowieka bez powodu i nie traktuje go jako pokarm. Natomiast może zaatakować, kiedy jest zagrożona, czyli jeśli nie zauważymy jej i nadepniemy na nią, wtedy w akcie obrony może nas ukąsić. Spacerując po lesie powinniśmy patrzeć pod nogi i zwracać uwagę, czy tych gadów nie ma w okolicy - informuje rzecznik. Zaznacz, że żmija jest głucha, jak wszystkie węże, więc możemy krzyczeć, piszczeć, używać dzwonków i jej nie przestraszymy.
- Natomiast prostym sposobem jaki ostrzega gada o tym, że człowiek się zbliża, jest mocne stawianie stóp. A to dlatego, że węże mają specjalny narząd, który informuje je o drganiach podłoża. To jest sygnał dla nich, że ktoś się zbliża i należy być ostrożnym. Jeśli zauważymy na swojej drodze żmiję najlepiej jest ją po prostu ominąć. Gdy mamy podejrzenie, że w okolicy znajdują się żmije, to na spacer najlepiej ubrać wysokie buty za kostki, skórzane, czy gumowe - wyjaśnia Michał Pawłowski. Dodaje, że gdy ukąsi nas żmija, nie należy próbować wysysać, czy wyciskać jadu i zakładać opasek uciskowych, trzeba tylko zabezpieczyć miejsce ukąszenia, założyć delikatny opatrunek i udać się do najbliższego szpitala.
- Ukąszenie może być szczególnie niebezpieczne dla dzieci i osób starszych, dla zdrowego dorosłego człowieka nie jest, aż tak dużym zagrożeniem. Jeśli jest to możliwe należy osobę ukąszoną przenieść, ponieważ ruch przyspiesza krążenie krwi i rozchodzenie się jadu po organizmie. Warto pamiętać, by miejsce ukąszenia znajdowało się poniżej serca. Należy również pamiętać, że każdy przypadek ukąszenia wymaga konsultacji lekarskiej - ostrzega rzecznik RGLP.
Zobacz także: Kamiński o prezesie PiS. "Całkowicie utracił kontrolę"
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl