RegionalneWarszawaZginęła 6-miesięczna dziewczynka. Urzędnicy z zarzutami

Zginęła 6‑miesięczna dziewczynka. Urzędnicy z zarzutami

W parku zerwał się potężny konar drzewa, który śmiertelnie ranił małą dziewczynkę i okaleczył jej matkę. Teraz - rok po tamtym wydarzeniu - prokuratura wskazała trzech winnych tragedii. - Dzień wypadku był bezwietrzny - słyszymy. Nic miało więc nie wskazywać, że może dojść do tragedii.

Zginęła 6-miesięczna dziewczynka. Urzędnicy z zarzutami
Źródło zdjęć: © East News
Patryk Osowski

15.08.2019 | aktual.: 19.08.2019 11:37

20 sierpnia 2018 roku. W Parku Praskim w Warszawie na matkę z niemowlakiem spada wielka gałąź. Zarząd Zieleni wyjaśniał początkowo, że drzewo było zainfekowane grzybem, najprawdopodobniej żółciakiem siarkowym. Policja rozpoczęła wyjaśnianie okoliczności, ale tragedii nic już nie cofnie - w szpitalu zmarło ranne 6-miesięczne dziecko.

Teraz prokuratura ocenia, że dramatu można było uniknąć. Zarząd Zieleni Miejskiej wynajmuje bowiem zewnętrzną firmę, która ma dbać o bezpieczeństwo. Zdaniem śledczych odpowiedzialni nie wywiązali się ze swoich zadań, ponieważ wystarczyłby odpowiedni nadzór i pielęgnacja parku. W związku z tym postawione zostały zarzuty. Dotyczą one zaniedbań i nieumyślnego sprowadzenia zagrożenia zdrowia i życia.

- Drzewo nie złamało się pod wpływem wichury. Dzień był praktycznie bezwietrzny – słyszymy od osoby znającej kulisy sprawy. Zdaniem prokuratury, wszystko wskazuje na to, że winę za zajście ponoszą więc urzędnicy.

- Zarzuty postawiliśmy dwóm urzędniczkom. To starszy specjalista i główny specjalista do spraw ogrodnictwa – mówi w rozmowie z "Super Expressem" prokurator Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Kobietom grozi 5 lat więzienia. W sprawie podejrzany jest również były dyrektor Zarządu Zieleni Marek Piwowarski, który ma odpowiedzieć za niedopełnienie obowiązków. - Jest mi bardzo przykro z powodu tego wypadku. To jest to, co mogę dziś powiedzieć. Do innych kwestii ustosunkuję się, gdy zapoznam się z aktami sprawy – powiedział tabloidowi Piwowarski.

Jak informowaliśmy wcześniej, Zarząd Zieleni tłumaczył, że "grzyb zaatakował drzewo w nietypowy sposób, co utrudniło wykrycie choroby". Żołciak siarkowy to groźny grzyb atakujący drzewa. Owocniki pojawiają się głównie w maju i czerwcu. Zazwyczaj występuje w parkach, na przydrożnych drzewach, w sadach i ogrodach. Najczęściej atakuje dęby, brzozy, wierzby i drzewa owocowe. Wyglądem przypomina żółtą hubę. Powoduje zgniliznę, a zainfekowane przez niego drzewo ginie w ciągu kilku lat.

Zobacz także
Komentarze (0)