Zamknął dziecko w samochodzie i poszedł do banku. "Chłopiec był roztrzęsiony i zapłakany"
"Mężczyzna nie sądził, że chłopiec się obudzi"
Strażnicy miejscy zauważyli w samochodzie zaparkowanym przy skwerze Wyszyńskiego zapłakanego chłopca. Dziecko nie mogło wydostać się z wnętrza pojazdu. Strażnicy wezwali policję i próbowali odnaleźć kierowcę auta.
Około godz. 18.45 strażnicy miejscy z I Oddziału Terenowego, którzy patrolowali rejon Śródmieścia, zauważyli przy Skwerze Kardynała Wyszyńskiego zaparkowanego volkswagena. Wewnątrz znajdował się chłopiec. Gdy strażnicy miejscy zobaczyli jak rękami uderza w szybę i macha w ich kierunku, natychmiast podjęli interwencję.
- Chłopiec miał 10 lat. Był roztrzęsiony i zapłakany. Prosił, żeby otworzyć samochód i wypuścić go. Przez szybę powiedział, że jechał z kolegą siostry i zasnął. Gdy się obudził nikogo nie było, a samochód był zamknięty, więc się wystraszył – mówi st. str. Michał Mrozek.
Strażnicy miejscy wezwali patrol policji, a sami uspokajali chłopca rozmawiając z nim. Chłopiec podał funkcjonariuszom rysopis znajomego. Podczas gdy jeden ze strażników rozmawiał z chłopcem, drugi poszukiwał właściciela samochodu w najbliższym otoczeniu.
- Mężczyzna odnalazł się kilkanaście minut po przyjeździe patrolu policji . Powiedział, że załatwiał sprawy w banku. Nie sądził, że chłopiec się obudzi, bo gdy go zostawiał, chłopiec bardzo mocno spał – dodaje Michał Mrozek.
Straż miejska przypomina, że nie wolno pozostawiać dzieci bez opieki osób dorosłych, również w pojazdach. Może to być szczególnie niebezpieczne w upalne dni, kiedy pozostawienie dziecka w rozgrzanym samochodzie może zagrażać jego życiu i zdrowiu.