Warszawa. Pomnik Prusa na tęczowo. Dziewięciu policjantów badało sprawę
Po umieszczeniu przez nieznanego sprawcę tęczowej flagi na nogawce uwiecznionego pomnikiem pisarza, autora ”Lalki”, Bolesława Prusa na Krakowskim Przedmieściu, na miejscu zjawiło się siedmiu policjantów. To nie koniec - potem przybyło dwóch laborantów w celu pobrania odcisków palców złoczyńcy.
O tej sytuacji poinformowała użytkowniczka Facebooka. Uwierzytelniła swoje doniesienia zdjęciem. Napisała: ”Na pomniku B.Prusa powieszono flagę. Najpierw pilnowało go 7 policjantów, słownie: siedmiu, potem przyjechało 2 z labo, robili zdjęcia i zdejmowali odciski he he Potrzeba było 9 policjantów do kawałka materiału" - czytamy.
Łatwo wyobrazić sobie komentarze pod tym postem na Facebooku. Mamy do czynienia z całym wachlarzem emocji - śmiech, drwina, ale i gorycz, smutek, czy nawet wręcz rozpacz. Większości komentatorów sytuacja ta nie mieści się w głowie.
O wyjaśnienia portal Wawalove.wp.pl poprosił stołeczną policję. Zapytaliśmy, czy to prawda. A jeśli tak, to dlaczego do zbadania sprawy potrzebne były takie nakłady policyjnych sił.
Warszawa. Pomnik Prusa na tęczowo. Dziewięciu policjantów badało sprawę
Poprosiliśmy też o wyjaśnienie, co takiego zdarzyło się pod pomnikiem Prusa, że musiała interweniować policja. Ciekawiło nas, jacy specjaliści znaleźli się w dziewięcioosobowym zespole interwencyjnym oraz w zasadzie do czego tu doszło z prawnego punktu widzenia i w jakim kierunku prowadzone będzie dochodzenie.
Rzecznik prasowy policji poprosił o wysłania pytań mejlem. Korespondencja dotarła, ale biuro prasowe poprosiło o więcej czasu na wyjaśnienie sprawy.