Warszawa. Leon Barszczewski i jego niezwykłe azjatyckie podróże. Opowie ci o tym prawnuk
Ma swój lodowiec. Znalazł większość starożytnych przedmiotów, dziś eksponowanych w muzeum w Samarkandzie. Wytyczał nowe szlaki, zakładał kopalnie, wydobywał minerały, tworzył mapy i dowodził oddziałami wojska. A po drodze jeszcze fotografował, utrwalając niezwykłe światy Azji Środkowej, po których dziś już często nie pozostał ślad.
07.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:40
Leon Barszczewski to postać wyjątkowa, jego życiorys można byłoby podzielić między kilka osób, zapewniając im ciekawe życie. Ten XIX-wiecznego badacz Azji Środkowej, ma godnego siebie prawnuka, który nie szczędzi trudu, by odtwarzać i upowszechniać historię swojego przodka.
Igor Strojecki napisał o Barszczewskim książkę. Jej walorem jest opowieść o niepospolitych losach zafascynowanego Azją podróżnika, ale oprócz tego jest jeszcze jedna wartość: pejzaże, obrazy, twarze ludzi, których już nie ma, etniczne wyjątkowości możemy zobaczyć na własne oczy.
Warszawa. Leon Barszczewski. Niezwykłe azjatyckie podróże. Spójrz na te twarze
To dzięki temu, że zachowały się szklane płyty negatywów zdjęć robionych podczas azjatyckich wypraw. Portretowani na nich ludzie zapewne pierwszy raz widzą na oczy kogoś z innego świata i najprawdopodobniej nie mają pojęcia, do czego służy ten dziwny przedmiot trzymany przez tego odmieńca. A już z całą pewnością nawet nie przypuszczają, że człowiek ten zapewnia im właśnie nieśmiertelność.
Prawnuk odtworzył życie pradziada nie tylko na podstawie fotografii bogatego zbioru unikatowych fotografii dokumentujących ginący świat dawnej Buchary, Samarkandy, pamirskich koczowników i chanatów Dachu Świata. Autor miał też do dyspozycji notatki podróżnika i artykuły publikowane w prasie oraz wspomnienia jego córki, Jadwigi Barszczewskiej‑Michałowskiej.
Warszawa. Leon Barszczewski. Niezwykłe azjatyckie podróże. "Zjednałem sobie przyjaciół"
”Dłuższe obcowanie z półdzikimi mieszkańcami nauczyło mnie wielu rzeczy. Jak fałszywie i źle sądzimy tych biedaków. Najczęściej sami jesteśmy przyczyną nieporozumień, jakie wynikają pomiędzy nami i nimi. Niejednokrotnie sam, zdawało się, byłem w położeniu bez wyjścia wśród tych półdzikich ludów, gdzie byle drobiazg mógł pociągnąć za sobą utratę życia. A przecież zawsze dawałem sobie radę, co zawdzięczam temu, że stosunek mój do mieszkańców był zawsze serdeczny, że starałem się wniknąć w ich życie, zwyczaje i obrzędy, wierzenia i przesądy. Zjednałem sobie wśród nich wielu prawdziwych przyjaciół” - pisał Barszczewski.
Do 16 sierpnia jest szansa na zwiedzenie wystawy w Wilii Janówek w dworze Wojciecha Fangora w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie, upamiętniającej podróżnika i zobaczenia z bliska jego fotografii. Natomiast w weekend 7-9 sierpnia można nie tylko obejrzeć zgromadzone eksponaty, ale także porozmawiać z Igorem Strojeckim o jego pradziadku.