Warszawa. Kuchnia Konfliktu pragnie pokoju. Incydent w wielokulturowym bistro

Wspólnota, którą jednoczy nie tylko pragnienie żywienia ludzi przysmakami ze swoich narodowych kuchni, ale również to, że musieli opuścić swoje kraje z powodu targających nimi konfliktów, czasem spotyka się z objawami nietolerancji.

Sytuacja, jaka spotkała Khedi, migrantkę z Czeczeni, do przyjemnych nie należała. - Do kuchni, jak opowiada świadek tego wydarzenia - zajrzała pani i spytała Khedi, czy jest z Gruzji. Tak oceniła jej etniczny strój. Okazało się jednak, że to nie ciekawość wobec innych kultur była inspiracją pytania, lecz wręcz przeciwnie. Bo kobieta sucho poradziła Khedi powrót do ojczyzny.

- To nie są codzienne reakcje i zdarzenia. Spotykamy się na ogół z serdecznością i dobrym przyjęciem. Ale bywa, że ktoś coś chlapnie. Zdarzyło się też, że ktoś rzucił kamieniem i rozbił witrynę lokalu - mówią przedstawiciele społeczności.

Kuchnia Konfliktu to sklep-bistro, który pokochało wielu warszawiaków. Bo można nie tylko tam smacznie zjeść, zobaczyć i posmakować kawał świata i jeszcze mieć przekonanie, że jako społeczeństwo jesteśmy otwarci na inne kultury.

Bo w tym miejscu gotują ludzie, którzy uciekli przed niebezpieczeństwem i nieszczęściami, a często nawet przed śmiercią. Tu znaleźli bezpieczeństwo, pracę i serdeczne przyjęcie.

Ideą Kuchni Konfliktu jest dać tym ludziom platformę startu w nowej rzeczywistości. Fundację, która pomaga uchodźcom założyła Jarmiła Rybicka.