Warszawa. Dziesięć lat od śmierci Jolanty Brzeskiej. Znicze zapłoną pod bramą Ministerstwa Sprawiedliwości
Aktywiści organizacji broniących lokatorów i znajomi kobiety, która stała się symbolem ofiar dzikiej reprywatyzacji, chcą uczcić jej pamięć. Poniosła największą cenę tego procesu. W poniedziałek 1 marca o godz. 14.30 zapalone będą znicze pod bramą resortu sprawiedliwości. Tak pamiętający Brzeską chcą upominać o sprawiedliwe osądzenie sprawców tej zbrodni.
Jolanta Brzeska, patronka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów i skweru przy ulicy Iwickiej, zginęła w dramatycznych okolicznościach 1 marca 2011 roku. Jej nadpalone, wciąż dymiące zwłoki znaleziono w lesie. Wyszła z domu nagle, bez płaszcza, telefonu i dokumentów, przerwała gotowanie obiadu, tak jakby miała za chwilę wrócić.
Kobieta prawdopodobnie została uprowadzona i zamordowana. Działała w stowarzyszeniu lokatorskim, nie chciała poddać się eksmisji z mieszkania w domu przy Nabielaka, w którym spędziła całe życie, a które odbudował jej ojciec, otrzymując je w przydziale.
Tymczasem kamienica trafiła do rąk prywatnych na skutek reprywatyzacji. Nowi właściciele lub ich pełnomocnicy nie mieli skrupułów w procesie oczyszczenia budynku. Lokatorzy byli nękani, podnoszono im czynsze, prowadzono uciążliwe prace. Jolanta Brzeska nie chciała ustąpić. Być może kosztowało ją to życie.
Bo ona została jako ostatnia w przejętej kamienicy, oczyszczonej już z dawnych lokatorów. Komornik zajął jej meble, dług za czynsz, podniesiony do 2 tysięcy złotych miesięcznie, wciąż rósł, a ona chciała walczyć o sprawiedliwość i działać w sprawie swojej i wielu przeżywających te same udręki w związku z dzikimi reprywatyzacjami. Spotykała się z tymi osobami i zainicjowała powstanie Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które urządzało pikiety i manifestacje i apelowało do Rady Warszawy o przeciwdziałanie patologii.
Ta aktywność i zdecydowanie najprawdopodobniej stało się powodem jej zamordowania. W znalezionych pod Lasem Kabackim szczątkach prokuratura z czasem doszukuje się zaginionej, poszukiwanej przez rodzinę Brzeskiej. Biegli stwierdzają, że to samobójstwo - miała polać się benzyną i podpalić. W samobójstwo bliscy nie wierzą.
Dziś, po dziesięciu latach wiadomo, że w śledztwie doszło do wielu błędów, a decyzje prokuratury były błędne. Obecne śledztwo toczy się w kierunku zabójstwa. - Udało nam się jednak dotrzeć do nowych dowodów wskazujących, że za tą zbrodnią może stać mafia reprywatyzacyjna. Sprawa ta pokazuje, że tak zwana niezależna prokuratura całkowicie wówczas zawiodła - stwierdził przed pięcioma laty minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Warszawa. Dziesięć lat od śmierci Jolanty Brzeskiej. Znicze zapłoną pod bramą Ministerstwa Sprawiedliwości
Śledztwo prowadzi gdańska prokuratura, a Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej prowadzi postępowanie dotyczące niedopełnienia obowiązków przez warszawskich policjantów i prokuratorów wyjaśniających śmierć Brzeskiej w latach 2011-2013.
O uznaniu Jolanty Brzeskiej za ofiarę reprywatyzacji zdecydowali w piątek parlamentarzyści z wniosku Lewicy, uznając, że kobieta stała się symbolem ofiar reprywatyzacji. Do jej uhonorowania doszło przez aklamację, czyli jednogłośnie, a to rzadkie zjawisko w Sejmie w ostatnich kadencjach.
Znajomi Brzeskiej, którzy nie mogą zapomnieć tej dziwnej śmierci, wciąż jeszcze nie doczekali się odpowiedzi na pytanie, kto zabił. Dlatego chcą podczas spotkania pod bramą ministerstwa domagać się rzetelnego procesu.