Do nietypowego zdarzenia doszło wieczorem w jednym z hosteli w Centrum. Do budynku hostelu wszedł młody mężczyzna, który - jak powiedział później policjantom - po prostu chciał się ogrzać. Ogrzewając się, zapewne z nudów postanowił nacisnąć, znajdujący się na ścianie czerwony przycisk alarmu. Ku jego zdziwieniu, w tym samym momencie automatycznie otworzył się właz prowadzący na dach. 22-latek wyszedł więc na górę, jednak już po chwili właz równie szybko się zamknął, uniemożliwiając mu powrót.
Zmarznięty Konrad P. postanowił więc poszukać innej drogi wyjścia. Przez okna dachowe zaczął zaglądać do hostelowych pokojów. Jak się okazało, w jednym z nich nie było nikogo. Zziębnięty 22-latek sforsował więc okno i wskoczył do środka. Gdy już się znalazł w środku, postanowił wykorzystać nieobecność lokatorów. Nie niepokojony przez nikogo przebrał się w ubrania znalezione w szafie (zapewne z zimna). Wychodząc zabrał też laptopa, maszynkę do golenia oraz kilka innych przedmiotów o łącznej wartości około 5 tys. złotych. Po chwili, spokojnie głównym wejściem opuścił hostel.
Być może upiekłoby mu się, gdyby nie chciwość. Wpadł, gdy następnego dnia w podobny sposób chciał okraść inny hostelowy pokój, do tego na tej samej ulicy. Chodzącego po dachu mężczyznę zauważyła jedna z lokatorek, zadzwoniła więc po policję . Funkcjonariusze ze śródmiejskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego bez problemu zatrzymali 22-latka. Na posterunku Konrad P. przyznał się do wcześniejszego przestępstwa. Usłyszał już zarzut kradzieży z włamaniem. Kodeks karny przewiduje w takich przypadku nawet 10 lat pozbawienia wolności w ogrzewanym pomieszczeniu.
Przeczytajcie też: Zgłaszajmy powyborcze śmieci!