"Tusk gra na zwłokę". Rolnicze protesty wracają, Warszawę czeka najazd ciągników

Rolnicy z Mazur obejrzeli konferencję Donalda Tuska po spotkaniu z liderami protestów, stwierdzili, że premier nic konkretnego nie powiedział i w piątek rano wyjechali stawiać blokadę na granicy z Litwą. - Donald Tusk gra na zwłokę - ocenia współorganizator w rozmowie z WP. W ten sposób protesty rozlewają się po kraju.

Protest rolników w Warszawie z 27 lutego. Nowa demonstracja jest planowana na 6 marca.
Protest rolników w Warszawie z 27 lutego. Nowa demonstracja jest planowana na 6 marca.
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz Molga

- Nie widać postępów. Chodzi o spełnienie jednego, choćby dwóch drobnych postulatów. Dlatego uważamy, że jest konieczne dalsze naciskanie na rząd oraz Brukselę - mówi WP Piotr Hładyszewski, rolnik z Warmii i Mazur. W piątek rano jechał już do Budziska na polsko-litewskiej granicy, gdzie w miejscu dawnego przejścia granicznego rozpoczynała się blokada drogi.

Stawiając blokadę, rolnicy chcą pilnować, czy na pewno ukraińskie zboże przejeżdżające tranzytem przez Polskę na Litwę, Łotwę i Estonię zostaje poza granicami kraju. Według ich ustaleń niektóre ciężarówki wracały do regionalnych wytwórni pasz - w WP opisywaliśmy to zjawisko jako karuzelę zbożową. Ponadto rolnicy chcą postawić tamę napływowi zboża z Białorusi oraz Rosji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rolnicy oceniają, że Tusk był przygotowany, ale mało konkretny

Dodatkowy motyw protestu to rozczarowanie efektami rolniczego szczytu, który obył się w czwartek w Warszawie. Hładyszewski i inni rolnicy śledzili relację w mediach. Po spotkaniu szef rządu przekazał, iż zaapeluje do Brukseli o zawieszenie lub wycofanie się z tych zapisów Zielonego Ładu, które nie są dostosowane do realiów polskiego rolnictwa.

"Przygotujemy postulaty polskiej strony" - padła deklaracja. Premier poparł postulat, aby Unia Europejska sfinansowała zakup i transport zboża z rynków europejskich dla innych państw. To uwolniłoby rynek od nadwyżki zboża, która ma wynosić 9 mln ton. Tusk zapewnił, że jest brane pod uwagę tymczasowe zamknięcie handlu z Ukrainą.

"Przygotowuje", "zaapeluje" i "popiera" to według rolników za mało. Dlatego nie zawiesili protestów, tylko wskoczyli do maszyn i od piątku są na granicy z Litwą. Protest ma potrwać tydzień.

- Premier Tusk mógł ogłosić rekompensaty dla producentów zbóż, mówiono o 1500 zł do hektara uprawy. Mógł podać datę zamknięcia granicy z Ukrainą, rozszerzyć embargo. Widocznie rządzący chcą przeczekać, aż będziemy musieli iść w pole i zabraknie czasu na protestowanie. To się nie uda, będą coraz ostrzejsze protesty - dodaje Hładyszewski.

W blokadzie granicy z Litwą biorą udział rolnicy, którym wcześniej sąd nie pozwolił na blokowanie centrum magazynowego Biedronki. Hładyszewski jest rolnikiem uprawiającym 130 hektarów, produkował rzepak. Wcześniej miał hodowlę świń, którą wybito w ramach walki z epidemią afrykańskiego pomoru świń.

Na blokadzie jest też Mateusz Kępka - rolnik, który zasłynął wysypaniem obornika pod domem polityka PiS, uznanego za "zdrajcę polskiej wsi". Pozostali blokujący to producenci zbóż z Mazur, którzy ponieśli straty, gdy import z Ukrainy wywołał spadki cen. Jak usłyszeliśmy, najbardziej poszkodowani rolnicy nie mają pieniędzy na zasiew i nawozy.

100 tys. ludzi szykuje się na Warszawę. Wjadą ciągnikami?

Z zapowiedzi liderów organizacji rolniczych wynika, że fala protestów będzie rozlewać się po całym kraju. Mają być coraz bardziej dokuczliwe. W województwie podlaskim 1 marca zgłoszone zostały strajki rolnicze w 11 lokalizacjach. Zajmująca się przewozami firma PKS Nova ostrzega przed spóźnieniami. Na blokadzie drogowej pod Koszalinem jeden z rolników zaparkował kombajn, zapowiadając, że maszyna może zostać tam do żniw w lipcu.

"Premier oznajmił, że dziś nie może podjąć żadnych działań i potrzebuje kilka dni, ale zapewnił nas, że do 5 marca podejmie realne działania. W związku z tym jesteśmy zmuszeni do kontynuacji protestów. My cały czas twardo trzymamy się swoich postulatów!" - zapowiada organizacja Rola Wielkopolski.

Największa demonstracja odbędzie się w Warszawie 6 marca. Związek zawodowy Solidarność Rolników Indywidualnych zgłosił zgromadzenie pod budynkiem Kancelarią Premiera. W zgłoszeniu zapowiadają 100 tys. uczestników. - Rozmawiamy ze służbami miejskimi, aby dopuszczono udział niewielkiej liczby ciągników, bo to jest protest rolniczy - mówi nam Grzegorz Cymiński, szef biura Solidarności RI.

Związek zapowiada pokojowy i spokojny protest. Jak dowiedziała się WP, w miejscowościach wokół Warszawy rolnicy także zgłaszają zgromadzenia. Również oni deklarują chęć wjazdu do stolicy maszynami rolniczymi. Nie wiadomo jednak, czy zostaną wpuszczeni przez policję.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
donald tuskrolnicywarszawa
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski