Rolnicy stawiają blokadę na granicy z Litwą. Oto czym zawinili sąsiedzi
- Nastroje są takie, aby zablokować cały ruch. Nic nie puścimy - mówi WP Karol Pieczyński, organizator blokady na granicy z Litwą. W piątek 1 marca ciągniki mają zatarasować największe przejście w Budzisku. Możliwe, że litewscy rolnicy również dołączą i zablokują ruch po swojej stronie. O co poszło?
22.02.2024 | aktual.: 22.02.2024 19:17
- Stawiamy tamę dla zjawiska, które nazywamy karuzelą zbożową - mówi WP Karol Pieczyński, rolnik z powiatu ełckiego, koordynator blokady polskich rolników na granicy z Litwą. Opisuje, jak według ustaleń rolników działa ten mechanizm.
- Ukraińskie zboże wjeżdża do woj. lubelskiego czy podkarpackiego jako tranzyt przez nasz kraj. Jest to dozwolone - pomimo embarga. Następnie auto kieruje się na Litwę. Po przekroczeniu granicy Polski z Litwą, transport przestaje być śledzony przez polskie służby. Wówczas samochód ze zbożem wraca na granicę i zmienia dokumenty. Ładunek staje się towarem wspólnotowym, który swobodnie wjeżdża do kraju - opowiada rolnik.
Jak twierdzi, w ten sposób obchodzi się embargo, które na import zbóż z Ukrainy Polska wprowadziła 15 września. - To już nawet nie jest kraj z kartonu, ja już nie wiem, co mówić. Takich ustaleń dokonaliśmy my, rolnicy, a przecież rząd ma celników, policję, inspektorów drogowych i inne służby - komentuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blokada na granicy z Litwą
Karol Pieczyński przekazał, że w czwartek 22 lutego dokonał zgłoszenia protestu. Blokada w Budzisku (najważniejsze przejście na granicy z Litwą) ma rozpocząć się w piątek 1 marca około godziny 10 i potrwać tydzień. W akcji wezmą udział rolnicy z województwa warmińsko-mazurskiego oraz podlaskiego.
To oni zostali najbardziej poszkodowani na skutek działania "karuzeli zbożowej". W 2023 roku nie mogli sprzedać swoich plonów po satysfakcjonującej cenie. Tymczasem towar z Ukrainy "wysypywał" się na regionalny rynek. Zasięg zjawiska obejmuję granicę z Litwą po Kętrzyn (woj. warmińsko-mazurskie) i Ostrołękę (woj. mazowieckie).
Ukraińskie zboże, zebrane 3-5 lat wstecz kosztowało 109 euro za tonę, czyli 470 zł - wynika ze zdobytych przez rolników dokumentów. Lokalni producenci rwali włosy, że przez takie oferty za ziarno konsumpcyjne oferuje im się 700 zł - połowę uczciwej ceny.
Rolnicy blokują Litwę. To efekt śledztwa
Jakie są dowody, że karuzela zbożowa mogła się kręcić? Rolnicy poszli tropem faktur i dokumentów, które na blokadach w Dorohusku i Medyce pokazywano działaczom ruchu "Oszukanej Wsi". Ukraińscy kierowcy tłumaczyli, że wożą zboże do Litwy, Łotwy i Estonii. Rolnicy powołują się na rozmowy z kierowcami, którzy w przypływie szczerości mówili, że wcale nie jadą w tak daleką trasę, tylko kawałeczek za granicę.
Kiedy celnicy wyłączali dla pojazdu śledzenie elektronicznym systemem SENT, auto zawracało do Polski. Ładunek miał trafiać do odbiorców w północno-wschodniej Polsce, którymi są m.in. skupy zbóż czy producenci pasz.
W czwartek zapytaliśmy Ministerstwo Finansów oraz podlaski oddział Krajowej Administracji Skarbowej, czy stworzono procedurę, która daje pewność, że zboże nie wraca do Polski. Nie uzyskaliśmy jeszcze odpowiedzi. Nieoficjalnie celnicy twierdzą, iż kontrolowanie procederu byłoby bardzo trudne.
Trop z Google i brudnej toalety
Śladem po "karuzeli zbożowej" mają być opublikowane w Google opinie wielu ukraińskich kierowców - m.in. Andrija, Wiktora i Olega - na temat konkretnego producenta pasz z Podlasia. W ubiegłym roku kierowcy przyjeżdżali tam z ziarnem. Ostrzegali innych Ukraińców, że w zakładzie długo czeka się na rozładunek. Ponadto śmierdzi w całej okolicy, a zamiast łazienki kierowcy mają do dyspozycji brudną kabinę toi-toi.
- Ta firma bardzo długo zaprzeczała, jakoby skupowała zboże z Ukrainy. Natomiast pojawili się na liście importerów zbóż, ujawnionej jesienią 2023 roku przez Ministerstwo Rolnictwa. Mamy też nagrania, że w dzień skupują plony od Polaków, a nocami przyjmują poza kolejnością transporty z Ukrainy - mówi Piotr Hładyszewski, działacz AgroUnii Warmii i Mazur.
Teraz rolnicy bojkotują odbiorcę ukraińskiego zboża. "Nigdy więcej nie kupię od nich paszy. Ziarno z Ukrainy jedzie pełną parą. Krótkowzroczny biznes kosztem polskiego rolnika" - napisał kilka dni temu hodowca kur z podlaskiego.
Takiej akcji rolników jeszcze nie było. Litwo, pomóż!
- Dlatego my tę karuzelę musimy zablokować - podkreśla działacz AgroUnii.
Polscy rolnicy żądają, aby Litwa przystąpiła do unijnego programu tranzytowego. Wówczas ukraińskie zboże trafiałoby do portu w Kłajpedzie i dalej byłoby eksportowane statkami na rynki poza unijne. To główny postulat blokady polsko-litewskiej granicy.
Prawdopodobnie do protestu w Budzisku dołączą także rolnicy z Litwy. Część zboża wysypała się na ich rynku i oni również mają być dotknięci spadkiem cen. Według działaczy AgroUnii, akcja przeciwko karuzeli zbożowej odbędzie się także na terenie Niemiec. Sąsiedzi mają zablokować przejście w Świecku.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski