Trzaskowski chce zapłacić nauczycielom za strajk. Specjalna uchwała
Strajk nauczycieli trwał 3 tygodnie. Pedagodzy mieli do niego prawo, ale teraz nie mają prawa do pobierania wypłat za ten okres. - Na najbliższej sesji rady miasta złożymy projekt uchwały w tej sprawie - informują przedstawiciele warszawskiego ratusza.
Strajk nauczycieli trwał od 8 do 27 kwietnia. Pedagodzy byli w ofensywie, a protest przybierał coraz ciekawsze formy.
Sytuacja diametralnie zmieniła się w momencie, gdy na początku maja wielu z nich zobaczyło przelewy na konto. "Rozdeptano nas i opluto. Dostałam 355 zł" - grzmiała jedna z nauczycielek, ponieważ formalnie za czas strajku pedagogom nie należały się wynagrodzenia. Pieniądze jakie otrzymali były odpowiednio mniejsze, gdyż w kwietniu prawie w ogóle nie wykonywali swoich obowiązków służbowych. "Chcą nas wziąć głodem" - grzmieli pedagodzy, ale prawnicy jasno podkreślali, że takie są przepisy.
- Na najbliższej sesji rady miasta złożymy projekt uchwały, zgodnie z którym dyrektorzy szkół będą mogli wypłacać nauczycielom wyższe dodatki motywacyjne. Pozwoli to zapłacić im za czas strajku - mówi teraz Katarzyna Pienkowska ze stołecznego ratusza cytowana przez TVN24.
Skąd miasto kierowane przez Rafała Trzaskowskiego weźmie na to pieniądze? Mają one pochodzić nie z subwencji oświatowej, a z funduszy gminy. W związku z tym to właśnie samorządy są uprawnione do podjęcia decyzji o zwiększeniu wysokości dodatków motywacyjnych. Co ciekawe, ostateczna decyzja komu przyznać wyższy dodatek ma należeć do dyrektorów szkół.
Przypomnijmy, że na pomoc nauczycielom prowadzona była także specjalna zbiórka. Fundusz strajkowy więc jest, ale pieniędzy z niego nauczyciele szybko nie dostaną. Tuż przed majówką na koncie leżało niemal 8 mln zł. Kwota niebagatelna, ale podzielenie jej przez 600 tys. (o tylu strajkujących na początku strajku mówił przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz - red.) daje kwotę niespełna 14 zł.