PublicystykaŚwietlik: Niemcy sami uciekli z Warszawy. Nie było ani wyzwolenia, ani zdobycia [OPINIA]

Świetlik: Niemcy sami uciekli z Warszawy. Nie było ani wyzwolenia, ani zdobycia [OPINIA]

Władimir Putin i Siergiej Ławrow mówiąc o tym, że AK mordowała Żydów i Ukraińców - a Sowieci ich ratowali, że Warszawę ZSRR wyzwalał - powielają propagandę stalinowską w czystej postaci. Nie są ani trochę w błędzie, bo z pełną świadomością kłamią.

Świetlik: Niemcy sami uciekli z Warszawy. Nie było ani wyzwolenia, ani zdobycia [OPINIA]
Źródło zdjęć: © East News | SPUTNIK

Armia Krajowa mordowała Żydów i Ukraińców, Sowieci nieśli pomoc walczącej Warszawie. To część z tez wygłoszonych przez szefa rosyjskiej dyplomacji, których rzekomo mają dowodzić publikowane przez niego dokumenty. Siergiej Ławrow do jakiegoś stopnia w jednej sprawie ma rację. Owszem, powstańcy warszawscy zabijali na Czerniakowie Ukraińców walczących z nimi w ramach Ukraińskiego Legionu Samoobrony, potem włączonego do 14 Dywizji Grenadierów SS. Zabijali też Niemców, sowieckich współpracowników z 17. września 1939 roku, czego rosyjski minister już raczył nam nie wypominać.

Klub wyzwolicieli

Przed 70. laty rzeczywiście Sowieci w Warszawie przekroczyli Wisłę i zajęli jej lewy brzeg. Komunistyczna, a potem rosyjska historiografia określiły to jako "wyzwolenie", a zapewne do dziś powtórzyłoby to kilku polityków znanych z list Lewicy czy Koalicji Europejskiej (np. Włodzimierz Czarzasty czy Leszek Miller)
. Dosyć charakterystyczne, że przy zajmowaniu miasta podlegająca dowództwu Armii Czerwonej 1 Armia Wojska Polskiego poniosła większe straty od min niż od niemieckich kul.

Operacja z 16 i 17 stycznia 1945 roku rozpoczęła się pod wpływem decyzji niemieckiego dowództwa (wbrew woli Hitlera) o skróceniu linii frontu i opuszczeniu obszaru tak zwanej Festung Warschau. Warszawę zajmowali Polacy z 1 Armii WP, a nie Rosjanie. Ci walczyli głównie z niemieckimi maruderami, z reguły szybko się poddającymi. Do tego czasu, od czterech miesięcy, na prawym brzegu Wisły funkcjonowały komunistyczne mordownie, gdzie zabijano schwytanych akowców. Zwłoki niektórych z nich, poukrywane w praskich piwnicach, dopiero są odkrywane.

Zobacz też: Władimir Putin w Izraelu. Borys Budka: Andrzej Duda nie powinien lecieć jako statysta

Na całość

Wszystko to można by tłumaczyć Rosjanom, ale im nie ma już większego sensu. Szczególnie Siergiejowi Ławrowi czy jego przełożonemu. Rosyjskie kłamstwo ma zamienić wszystkie, nawet te najbardziej zbrodnicze, punkty Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w heroiczne zwycięstwa rodem z najczystszej, stalinowskiej propagandy. To działanie w pełni świadome i kłamliwe. Jeszcze mniej więcej 10 lat temu Rosjanie mówili nieco innym językiem, także Ławrow i Putin, choćby o 17 września czy o Katyniu. Teraz uznali, że mogą pójść na całość.

Tu nie ma miejsca na podłość, jaką było pozostawienie walczącej Warszawy na pastwę losu, pomimo wcześniejszego podżegania do walki. W rosyjskiej propagandzie nie ma też już miejsca na czystki antysemickie z lat 50, które przyhamowała śmierć Stalina. Nie ma oczywiście miejsca na fakt, że pokaźną część żydowskich czerwonoarmistów, podobnie jak innych żołnierzy, zginęła nie z rąk niemieckich, a z rąk tak zwanych "oddziałów zaporowych" NKWD i Smiersza. Nie ma miejsca na zbrodnie na Żydach, których dopuszczały się oddziały kolaborujące z ZSRR, takie jak Gwardia Ludowa.

With a little help…

Oczywiście ważny jest rynek wewnętrzny i kolejne obchody. Ale też - być może - Putin z Ławrowem podpatrzyli, że Polacy sami mają środowiska, które być może chętnie im przyklasną. Zauważyli, że skoro duża część świata zachodniego jest gotowa zrzucić swoje winy, kolaborację i zaniechania na Polskę, to oni też to zrobią. Że nawet w obszarze własnościowym i majątkowym podejmowane są działania, by obarczyć Polaków finansową odpowiedzialnością za decyzje podjęte przez przywódców USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR o przesunięciach granic w Europie.

Mogą zobaczyć też, że liczni reprezentanci środowisk naukowych czy artystycznych znad Wisły - nie bez udziału grantów i nagród międzynarodowych - chętnie gigantyczną Polską ofiarę zamienią w winę. Dalej wystarcza dołączyć przyjaciół w Izraelu, czyli robiących z Kremlem biznesy oligarchów i koncept gotowy. Jak to śpiewali "Beatlesi", z małą pomocą przyjaciół.

Po trupie prawdy

Ale czy wyjdzie? Trochę zbyt grubymi nićmi to szyte. Bolszewicki marszałek Michaił Tuchaczewski latem 1920 roku chciał po trupie "Białej Polski" iść ku ogólnoświatowej pożodze. Putin po trupie prawdy historycznej o sowieckich zbrodniach i ich polskich ofiarach chce umocnić swoją władzę, a może i wywołać też jakąś kolejną, lokalną pożogę. Oby skończyło się dla niego, jak w sierpniu 1920 dla Tuchaczewskiego.

Wiktor Świetlik dla WP Opinie

władimir putinsiergiej ławrowwarszawa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)