Race na Marszu Niepodległości. "Te osoby są ustalane i będą wzywane na komendę" [WIDEO]
Odpalanie materiałów pirotechnicznych podczas zgromadzeń publicznych zostało zabronione. Uczestnicy Marszu Niepodległości mieli to jednak za nic. Policja wyciągnie konsekwencje wobec osób, które złamały prawo podczas Marszu Niepodległości.
Pod hasłem "Polska bastionem Europy" ulicami Warszawy przeszedł w piątek Marsz Niepodległości, zorganizowany przez środowiska narodowe. Według policji uczestniczyło w nim 75 tys. osób, według organizatorów - ponad 100 tys. Policja podała, że nie było poważniejszych incydentów. Uczestnicy co chwilę odpalali jednak race. Takie zachowanie było nielegalne. Manifestujący mieli zakaz odpalania materiałów pirotechnicznych, zarówno od policji, jak i organizatorów.
Sprawa odpalania rac oraz innych materiałów pirotechnicznych ma zostać dokładnie wyjaśniona przez policję. Takich incydentów podczas marszu były tysiące. Ledwie garstka osób starał się postępować zgodnie z prawem w tej kwestii. - W tłumie 70 tysięcy ludzi organizator nie był w stanie indywidualnie prosić każdego o zgaszenie rac - mówił na antenie TVN24 Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji.
- Dzięki ciężkiej pracy policjantów i współpracy organizatorów, 11 listopada na ulicach Warszawy przebiegł bardzo spokojnie - powiedział Mariusz Ciarka. W piątek przez Warszawę przetoczyły się trzy duże marsze, odbyły się także inne zgromadzenia publiczne. Bezpieczeństwa uczestniczących w nich osób, a także mieszkańców stolicy, pilnowało ponad siedem tysięcy policjantów.
Mariusz Ciarka, rzecznik KGP: "Wyglądają ładnie, ale są zabronione"
Odpalanie materiałów pirotechnicznych podczas zgromadzeń publicznych zostało zabronione. Uczestnicy Marszu Niepodległości mieli to jednak za nic. - Apelowaliśmy, żeby poinformowali uczestników swoich zgromadzeń o tym, że te materiały są niebezpieczne. Organizator nie był w stanie zapanować nad tym aby każdego indywidualnie prosić o zgaszenie tych rac. To służy nie tym niecnym celom, tylko żeby to wyglądało ładnie. Niemniej, to jest zabronione - mówił w TVN 24 Mariusz Ciarka.
- Rejestrujemy takie zachowania, te osoby które dopuściły się odpalenia rac czy petard, są ustalane i wzywane do komendy policji. Tam wykonywane będą dalsze czynności prawne - podsumował na antenie TVN 24 Ciarka.
Źródło: (WawaLove.pl/TVN24)
Przeczytaj też: Zima nie zaskoczyła drogowców. Posypywarki na ulicach Warszawy